Korwin Mikke ma w Stalowej Woli zagwarantowany przynajmniej jeden głos. Chodzi o prezydenta miasta Andrzeja Szlęzaka, który zadeklarował poparcie szefa Wolności i Praworządności. To, co mówił Mikke na konferencji, wywoływało u Szlęzaka błogi uśmiech.
Mikke powiedział na wstępie, że nie przyjechał do powodzian i zaproponował powodzianom, aby widłami pognali każdego polityka, który im się wpycha na wały. Ogłosił siebie jako jedynego prawicowego kandydata na prezydenta, innych nazywając "tak zwanymi konserwatystami i tak zwanymi liberałami". Przyznał, że jest zwolennikiem prezydenckiego modelu sprawowania władzy, jaki istnieje we Francji.
O rządzie powiedział, że "jak daje sto złotych, to będzie chciał odebrał sto czterdzieści". - Jako prezydent będę dbał o 38 milionów konsumentów, a nie 12 milionów ludzi pracy. Kobieta kupująca w supermarkecie, zmusza najlepiej producentów do obniżania cen i rynkowych zachowań - ocenił.
O bliskiej prywatyzacji Huty Stalowa Wola powiedział, że jest mu obojętne w czyim ręku znajdzie się ten zakład. - Huta nie jest po to, aby dawać zatrudnienie ludziom, ale żeby produkować - stwierdził.
Po południu Janusz Korwin Mikke, o którym mówi się, że jest "niepoważnym kandydatem poważnego elektoratu", spotkał się z mieszkańcami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?