Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa protest kucharek ze Szpitala na Czerwonej Górze. Zrozpaczone kobiety proszą o pomoc! (WIDEO, zdjęcia)

/pawie/
Protestujące kobiety są zrozpaczone i zdesperowane. Mówią, że zostały bez środków do życia. Nie mogą nawet szukać nowej pracy, bo nie otrzymały żadnych dokumentów...
Protestujące kobiety są zrozpaczone i zdesperowane. Mówią, że zostały bez środków do życia. Nie mogą nawet szukać nowej pracy, bo nie otrzymały żadnych dokumentów... Dawid Łukasik
- Nie mamy ani pensji, ani wypowiedzeń, ani świadectw pracy. Potraktowano nas jak śmieci - opowiadały w sobotę. Na poniedziałek umówiły się z prawnikami. Jak podkreślały, zgłoszą sprawę także do Inspekcji Pracy.
Kucharki okupują szpital w Czerwonej Górze - sobot

Kucharki okupują szpital w Czerwonej Górze - sobota

Kucharki ze szpitala na Czerwonej Górze dowiedziały się w piątek, że właśnie straciły pracę. Okazało się bowiem, iż lecznica rozwiązała umowę na świadczenie usług żywieniowych z prywatną firmą Vendi, która je zatrudnia. 25 kobiet nie otrzymało jednak oficjalnej informacji od swojego pracodawcy. Panie nie dostały ani wypowiedzeń umowy, ani świadectw pracy. - Szpital nie jest okupowany. Stawiamy się po prostu do pracy, bo wciąż jesteśmy pracownikami firmy Vendi - wyjaśniają kobiety.

Czytaj także: Kucharki okupują szpital w Czerwonej Górze! W kuriozalny sposób zostały wyrzucone z pracy (WIDEO, zdjęcia)

- Bez tych dokumentów nie dostanę nawet zasiłku dla bezrobotnych - płakała zrozpaczona Bogusława Gruszka. - Nie wiemy, co będzie dalej, zostaniemy bez środków do życia - mówiły w piątek kobiety.
Tego samego dnia rozpoczęły protest. Wieczorem Kobiety wróciły do domów, ale w sobotę z samego rana znów pojawiły się w lecznicy. Podzieliły się na grupy i od tego czasu okupują szpitalne pomiszczenia. Zapowiadają, że nie ustąpią, dopóki ich sytuacja nie zostanie wyjaśniona. - Potraktowano nas jak śmieci - denerwowały się. W poniedziałek mają się spotkać z prawnikiem. Zawiadomią także Państwową Inspekcję Pracy.

Youssef Sleiman, dyrektor Szpitala w Czerwonej Górze tłumaczył w piątek, że nie jest winny całej sytuacji. Wyjaśniał, iż szpital rozwiązał umowę z firmą Vendi, ponieważ jej oferta nie była korzystna. - W listopadzie daliśmy im trzymiesięczny okres wypowiedzenia i zgodnie z nim kończymy współpracę. Nie mam obowiązku przyjąć tych pracowników, ponieważ ich nie zatrudniałem. To firma Vendi powinna normalnie rozwiązać umowy z tymi ludźmi, a ja na to nie mam wpływu - tłumaczył dyrektor.

Z kolei prezes przedsiębiorstwa stwierdził, że to szpital ma obowiązek przyjąć panie z powrotem do pracy. Dyrektor Sleiman uznał te opinie za niedorzeczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie