Paweł Pakosz przy powalonym na ziemię drewnianym płocie jego domu.
- To trwało sekundy. Zapanowała ciemność. A za chwilę zobaczyłem jedną ścianę wody. Jeszcze w życiu czegoś takiego nie widziałem. Wyglądało to jak koniec świata... - w tak dramatyczny sposób Jarosław Gieroń opowiadał o tym, co się wydarzyło w Kurzelowie w poniedziałkowy wieczór.
U Arkadiusza Ożarowskiego wichura pozrywała dachówkę z warsztatu.
Skutki tornada, jakiego mieszkańcy nie widzieli w tych stronach od 1945 roku, są porażające. Kilkanaście uszkodzonych domów, przesunięte nawet o kilkadziesiąt centymetrów stodoły, powyrywane dachy, powybijane szyby, powalone drzewa i płoty. Straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych. W tym samym czasie w sąsiednim Gościęcinie od uderzenia pioruna w ogniach stanęła stodoła i obora.
- Strażacy jadący tam do pożaru, musieli usuwać drzewa z drogi, bo łamały się prosto przed ich samochodem - informował o żywiole Dariusz Gieroń, rzecznik prasowy włoszczowskiej straży pożarnej. - Zaczęło się w Zabrodach. Piorun uderzył tam w oborę. Ciemna chmura zaczęła później kursować. Burza z piorunami przeszła przez Gościęcin. Potem tornado wkroczyło do Kurzelowa i tam się rozeszło.
Trąba szła od Pękowca
- Było po godzinie 20 - opowiada sołtys Kurzelowa, Henryk Pakosz. - Poważnie się zachmurzyło. Zaczęło grzmieć. Ruszył deszcz. A potem świata nie było widać. Zrobiło się bielutko od gradu. Jedna smuga wody i wiatru. Trąba powietrzna z deszczem szła od zachodu, od strony lasu na Pękowcu. Wir zabierał po drodze, co tylko mu się podobało. Drzewa się gięły do samej ziemi, jakby były z gumy. Jedna ciemność. Aż trudno opowiedzieć, co tu się działo - sołtys Kurzelowa łapie się za głowę, gdy opowiada nam o rozmiarach tornada.
Zaczęło się od ulicy Wojska Polskiego. U Bogdana Celebańskiego zerwało część eternitu na stodole. 17-letnią stodołę wichura przekrzywiła o pięć centymetrów w stosunku do pionu, popękały ściany. Szczyt z pustaków na stodole wyrwało i poniosło na dach sąsiada Gabriela Słupińskiego. Zawaliło mu garaż. - Panie, jak to zobaczyłem, to zamknąłem oczy i powiedziałem sobie: "Niech się dzieje wola Boża" - opowiadał z przejęciem gospodarz. - Ja trzymałam okna w domu, żeby ich nie wyrwało - wtrąca sąsiadka Anna Celebańska. - Burzy się nie boję, ale ta była straszna.
Trochę spokoju i kolejny atak
U kilku następnych sąsiadów trąba nie wyrządziła żadnych szkód. Doszła do posesji Jarosława Gieronia. Zerwała z jego stodoły eternit, który pofrunął jak kartka papieru wprost w okna domu mieszkalnego Bogdana Pakosza. Resztki eternitu wpadły do pokoju wybijając dwa okna. Tutaj też powaliło na ziemię drewniany płot. - Całe szczęście, że wszystko trwało krótko. Gdyby to trwało dużej, to byłoby to samo, co to tsunami - rozkłada ręce Jarosław Gieroń, pokazując nam ogrom zniszczeń. - Jeszcze w życiu czegoś takiego nie widziałem - kręci głową gospodarz z niedowierzaniem.
U Edwarda Oksińskiego porozrywało dach domu, uszkodziło komin i rynnę. Krokiew na dachu złamała się w połowie. - To trwało sekundę. Nawet nie słyszałem, kiedy to wszystko runęło - dziwi się gospodarz. Sołtys wsi Henryk Pakosz stracił część eternitu na stodole i oborze. Prawdopodobnie największe szkody tornado wyrządziło u Bogusława Jaskólskiego. Tutaj zerwało metalowy dach garażu. Powykrzywiało go na wszystkie strony i poniosło prosto na dom mieszkalny. Dach uszkodził elewację i wybił okno. Resztki dachu znalazły się na pobliskiej drodze. Tylko ten jeden gospodarz za zniszczony dach musi wydać około 10 tysięcy złotych. Kupno i wymiana jednego okna kosztuje tysiąc złotych!
Ucierpieli ludzie
U Arkadiusza Ożarowskiego przesunęło dach stodoły o około 40 centymetrów. - Wiatr porwał basen, który stał na podwórku. Przeleciał nad dachem warsztatu i znalazłem go dopiero u sąsiada - opowiada o skutkach burzy Arkadiusz Ożarowski. U państwa Nowińskich poderwało do góry blaszany garaż, w którym stał nowy samochód. Konstrukcja garażu zatrzymała się dopiero na słupie energetycznym. Uszkodzona została karoseria samochodu. Gospodarz, który jest policjantem, chciał ratować swój dobytek.
- Jak mąż wyleciał na podwórko, to drzwi garażu wyrwało już z zawiasów. Sąsiedzi pomogli nam trzymać garaż, żeby wyjechać z niego samochodem. Zderzak i maska samochodu jest obita. Auto zalane. Mąż z tego wszystkiego rozciął sobie nogę. Musieli mu szyć na Izbie Przyjęć szpitala. Po prostu masakra! - mówi z przejęciem Ewa Nowińska.
Wyrwało z korzeniami potężnego dęba
Z życiem uszedł też Sławomir Samborski, u którego około stuletni dąb upadł na szopę, zawalając ją doszczętnie. Drzewo o średnicy około metra wyrwało z ziemi razem z korzeniami. - Wyszedłem z szopy dwie minuty wcześniej, bo chciałem zrobić śrutę dla zwierząt - nie dowierza młody gospodarz. - Jeszcze z żywiołem nikt nie wygrał zauważa.
Największy problem - większości poszkodowanych mieszkańców Kurzelowa - polega na tym, że ich gospodarstwa nie są ubezpieczone, zatem nie mogą liczyć na zwrot części pieniędzy po zaistniałej szkodzie. Burmistrz Włoszczowy Józef Grabalski obiecuje pomoc. - Czekamy na ubezpieczyciela z Buska, który przyjedzie na oględziny. Na ile będzie stać gminę, to pomożemy tym ludziom, którzy nie byli ubezpieczeni, bo straty są znaczne - obiecywał po kataklizmie burmistrz Włoszczowy.
Było już tornado, ale mniejsze
Wspomina Henryk Pakosz, sołtys Kurzelowa: - W 1945 roku było w Kurzelowie podobne tornado, ale takich szkód nie wyrządziło. Miałem wtedy 16 lat. Trąba powietrzna szła tym samym pasem, co ta poniedziałkowa. Zerwała dwa dachy domów w rynku w Kurzelowie i przewróciła stodołę. Zerwała też dach w Dankowie. Połamała topole w kierunku Jeżowic. W lesie nałamała drzew jak zapałek. /rab/
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?