Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyścigi nareszcie legalne

Kazimierz Cuch
Koronną konkurencją były wyścigi równoległe samochodów na ćwierć mili.
Koronną konkurencją były wyścigi równoległe samochodów na ćwierć mili. K. Cuch
Starachowice stały się miejscem, gdzie młodzi ludzie mogą bezpiecznie ścigać się swoimi superautami.

Tegoroczne wyścigi samochodowe i pokazy motocyklowe w Starachowicach są już pod patronatem prezydenta miasta Wojciecha Bernatowicza. A jeszcze ponad rok temu były przedmiotem zainteresowania policji, jako niezgodne z prawem.

W Starachowicach rozpoczął się cykl sześciu tegorocznych edycji wyścigów samochodowych, połączonych z pokazem ekstremalnej jazdy na motocyklach. Wzbudzają one wiele emocji i sprzecznych opinii wśród mieszkańców miasta. Od kwietnia do września odbywają się na torze prób samochodów byłej Fabryki Samochodów Ciężarowych w Starachowicach.

Organizatorzy tych imprez, młodzi działacze Klubu Sportów Ekstremalnych Motokopytko, uważają, że to sport. Większość uczestników, których o to pytaliśmy, traktuje to jako pasję, zamiłowanie, formę cywilizowanego wyżycia się. Wielu starszych mieszkańców miasta jest zdania, że to szpan młodzieży z bogatych domów, którym się w głowach poprzewracało od nadmiaru pieniędzy.

Na każdej imprezie są pokazy jazdy ekstremalnej na motocyklu. Ubiegłoroczne popisy zawodników z Krakowa.
(fot. K. Cuch )

W TYM ROKU
Jak wspomnieliśmy, w tym roku jest planowanych sześć takich wyścigów, poczynając od 15 kwietnia do końca września. Najbliższy wyścig i pokazy jazdy na motocyklach zaplanowano w niedzielę 20 maja.

Program pierwszej tegorocznej imprezy, 15 kwietnia, obejmował przede wszystkim równoległe wyścigi na ćwierć mili (ok. 400 m) dwóch samochodów. Wystartowało prawie 100 samochodów z miast i miasteczek naszego województwa, z Rzeszowa, Warszawy, Lublina i Tarnobrzega. Rywalizowano w 10 klasach pojazdów, zależnie od pojemności i wyposażenia samochodu. Tradycyjnie były pokazy jazdy ekstremalnej na motocyklu. Tym razem prezentowali się tylko starachowiccy motocykliści. Inni z naszego i ościennych województw uczestniczyli w tym samym czasie w podobnych pokazach na lotnisku w Masłowie.

- Dzięki patronatowi prezydenta Wojciecha Bernatowicza wyścigi miały zapewnione nagłośnienie ze Starachowickiego Centrum Kultury, nadzór straży pożarnej i Straży Miejskiej. Stamtąd też były puchary i nagrody rzeczowe dla zwycięzców - podkreśla Robert Mazurkiewicz, prezes Klubu Sportów Ekstremalnych Motokopytko.
TO JEST PASJA
- W tej pasji nas młodych jest zdecydowanie więcej serca niż pieniędzy. Nie ukrywam, że auto przygotowane do zawodów trochę kosztuje. Najdroższy samochód zawodnika ze Starachowic kosztował w ubiegłym roku około 100 tys. zł. Przeciętna cena to 10-12 tys. zł. Sądzę, że najdroższy samochód zawodnika z Warszawy, który u nas startował, był wart około 150 tys. zł. Ale to był profesjonalny bolid, przygotowany tylko do wyścigów - objaśnia Robert Mazurkiewicz, prezes Klubu Sportów Ekstremalnych Motokopytko.

- Nieoficjalne wyścigi na ul. Składowej i drodze dojazdowej do Elaboracji zaczęły się w 2002 roku. My w ramach tych wyścigów jedynie zakłócaliśmy spokój mieszkańców, ale zachowywaliśmy maksimum bezpieczeństwa, zgodnego ze zdrowym rozsądkiem. To nie było szaleństwo, to była forma młodzieżowej rozrywki. A nazywano nas chuliganami, skarżono do policji. Wtedy poprosiłem szefostwo Specjalnej Strefy Ekonomicznej Starachowice, która teraz zarządza torem prób, o pomoc. Cezary Tkaczyk, wiceprezes, mając na względzie legalizację wyścigów i nasze bezpieczeństwo, wyraził zgodę na korzystanie z toru prób. Na czas zawodów mamy prawo zamknąć tor dla normalnego ruchu samochodów. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni prezesom strefy, a także prezydentowi Starachowic Wojciechowi Bernatowiczowi, że objął patronat nad naszym cyklem wyścigów. Było to widać już na pierwszym tegorocznym pikniku motoryzacyjnym - z pasją dodaje młody prezes.
PO CO MOTOKOPYTKO?
- Założyliśmy klub głównie dla własnej przyjemności, po to, byśmy mogli legalnie i w bezpieczny sposób ścigać się samochodami i motocyklami. By uświadomić innym ludziom, w różnym wieku, że młodzi ludzie mają takie pasje i, moim zdaniem, mają prawo się w nich sprawdzać, rozwijać. Ten sport, ta pasja daje możliwość wyżycia się w sposób cywilizowany, w miarę bezpieczny, z satysfakcją z dobrego wyniku w zawodach. Ci, co startują, robią to dla sportu, obserwatorzy zawodów lubią szybkie samochody. Mamy wśród uczestników zawodów także dojrzałe osoby - z wielkimi emocjami opowiada prezes.

- Klub powstał po to, by zrzeszać fanów sportów motorowych. By dać im szansę na sprawdzenie się w zawodach. Nie muszą wyjeżdżać z naszego miasta. To inni przyjeżdżają do nas z całej Polski. Działamy dla naszego dobra i dla dobra Starachowic, jego pozytywnej promocji. Że się nam udało w ubiegłym roku zrobić sześć wyścigów, to wielki sukces. Lecz bez pomocy z zewnątrz, naszych władz, sponsorujących firm, nie poradzimy sobie z profesjonalną organizacją i obsługą tych młodzieżowych spotkań - nieco się chwali i obawia.

CZY TO NIEBEZPIECZNE?
- Każdy z członków klubu ma pasję i hobby pod nazwą motoryzacja. Jest nas 50, w tym siedem dziewcząt. Każda pasja rodzi jakieś niebezpieczeństwa. Nasza tylko nieco większe niż inne. Nawet zbieranie znaczków pocztowych bywa niebezpieczne. Na każdej imprezie w ubiegłym roku startowało około 100 zawodników, na każdej było około 600 jazd. Razem daje to 600 zawodników i 3600 jazd. I nie było żadnego wypadku. Była jedna kolizja, która skończyła się tylko mandatem dla motocyklisty. Nie zastosował się do regulaminu zawodów. Zdecydowana większość stosuje się do zasad panujących na takich imprezach sportowych.

Tych, którzy usiłują się nie stosować, zdecydowanie usuwamy z następnych wyścigów. Zadziwia mnie mobilizacja, determinacja naszych zawodników. Jeden przyjechał na pierwsze zawody w kwietniu ubiegłego roku. Uzyskał przeciętny wynik, a we wrześniu był liderem. O czym marzę? Marzę, by mieć profesjonalną załogę, startującą w wyścigach i rajdach samochodowych w Polsce i nie tylko. Ale to tylko marzenie... Moi koledzy to młodzi ludzie, bez pieniędzy. A na profesjonalne ściganie są potrzebne duże pieniądze - nieco z żalem podkreśla pan Robert.
ZDANIEM PREZYDENTA
Wojciech Bernatowicz, prezydent Starachowic, wie o tym, że impreza wzbudza pewne kontrowersje u niektórych starszych mieszkańców miasta. Pomaga młodym ludziom dlatego, by ich zawody były bezpieczne, dawały im satysfakcję, wyżycie się. By przynosiły chlubę miastu. Jest w kontakcie z prezesem Specjalnej Strefy Ekonomicznej Starachowice, który obiecał utrzymać status quo z ubiegłego roku. Cieszy się, że młodzi ludzie nie zajmują się chuligaństwem, alkoholem.

- Gdybyśmy im nie pozwolili na legalne wyścigi, na torze prób w środku lasu, to robiliby to samo nielegalnie, w sposób bardziej niebezpieczny dla nich i dla mieszkańców miasta - podkreśla prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie