Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez bramek w meczu Stali z Ruchem

Arkadiusz Kielar
Piłkarze Stali Stalowa Wola (z prawej Marek Kusiak) zremisowali na własnym stadionie z Ruchem Chorzów, który wraca do ekstraklasy.
Piłkarze Stali Stalowa Wola (z prawej Marek Kusiak) zremisowali na własnym stadionie z Ruchem Chorzów, który wraca do ekstraklasy. S. Czwal
Piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola zremisowali z Ruchem Chorzów, który awansował do ekstraklasy.

- Nadeszła wiosna i lepsze czasy, Ruch Chorzów wraca do ekstraklasy - cytował dziennikarzom po meczu słowa piosenki trener gości Marek Wleciałowski. Cieszył się też z awansu chorzowian... szkoleniowiec Stali Albin Mikulski.

Ruchowi wystarczył w Stalowej Woli punkt, by zapewnić sobie awans. I zdobył go bez problemów, ale po spotkaniu nie było widać wielkiej radości po Marku Wleciałowskim. - Ja tę radość mam w sercu - tłumaczył z kamienną twarzą. Jego piłkarze pobiegli za to do swoich fanów po spotkaniu, by fetować z nimi pierwszą ligę. Chorzowianie, 14-krotni mistrzowie Polski, wracają do niej po czterech latach.

MINUTA CISZY

Ładnych obrazków nie brakowało już przed meczem. Prezes Stali Jerzy Lompe wręczył kwiaty dyrektorowi Ruchu Krzysztofowi Ziętkowi, przypominając o współpracy pomiędzy obydwoma klubami w poprzednich latach. Do Chorzowa trafił niegdyś między innymi piłkarz "Stalówki", niejaki... Albin Mikulski, który w 1979 roku wywalczył z Ruchem tytuł mistrza Polski.

- Cieszę się, że Ruch wywalczył awans, należał mu się - mówił szkoleniowiec Stali, ocierając pot z czoła. Czuł się nienajlepiej, bo brał antybiotyki, ale mecz przeżywał wyjątkowo przy linii bocznej ciągle instruując swoich zawodników.

Zanim piłkarze rozpoczęli pojedynek, mieliśmy minutę ciszy w rocznicę śmierci legendy polskiego futbolu Kazimierza Górskiego. A potem zaczęła się gra, do której gospodarze przystąpili aż z pięcioma obrońcami. Za to bez swojego lidera środka pola Mieczysława Ożoga, który nieoczekiwanie wylądował na ławce rezerwowych. Trener Mikulski tłumaczył, że chciał dać odpocząć kilku zawodnikom.

ZNANE POSTACI

Defensywne ustawienie Stali nie mogło jej pomóc w akcjach zaczepnych, ale Albin Mikulski nie chciał odsłaniać się za bardzo przed liderem. Mimo to chorzowianie mogli objąć prowadzenie w 23 minucie, ale Łukasz Janoszka, syn słynnego w przeszłości Mariana, piłkarza śląskich klubów, główkował w poprzeczkę po podaniu Ariela Jakubowskiego, byłego reprezentanta "młodzieżówki". Znanych postaci w Ruchu było więcej, choćby Tomasz Sokołowski, niegdyś pomocnik Legii Warszawa. On i jego koledzy mieli jeszcze kilka okazji do przerwy na gola, szansę miała też Stal. Kamil Gęśla po podaniu od Janusza Iwanickiego wpadł w pole karne, ale uderzył za słabo.

W przerwie tradycyjnie stalowowolski klub zorganizował konkurs dla kibiców, tym razem podbijania piłki głową. A gdy zawodnicy wrócili na boisko, znowu więcej do powiedzenia miał Ruch. Świetnie bronił jednak kulejący Tomasz Wietecha, który nabawił się kontuzji mięśnia. Wybronił między innymi sytuację "sam na sam" z Litwinem Grażvydasem Mikulenasem. Z kolei dla naszych gola mógł zdobyć bezpośrednio z rzutu rożnego Przemysław Pałkus, który świetnie centrował, a piłkę z kilku metrów mógł jeszcze wpakować do siatki Marek Drozd. Nie udało się, ale punkt z liderem też gospodarzy usatysfakcjonował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie