Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwójna tragedia Karoliny

Piotr Kutkowski
Mama Karoliny i jej brat wciąż mają nadzieję, że ciało tragicznie zmarłej dziewczyny zostanie odnalezione.
Mama Karoliny i jej brat wciąż mają nadzieję, że ciało tragicznie zmarłej dziewczyny zostanie odnalezione. P. Kutkowski
Pomimo poszukiwań i pomocy jasnowidza nie udaje się odnaleźć ciała dziewczyny, która utonęła w Wiśle.

Ważne

Ważne

Wszelkie informacje można przekazywać dzwoniąc na numer telefonu 508-194-349.

Najbliżsi Karoliny przeżywają podwójną tragedię. Raz, bo Karolina utonęła w nurtach Wisły i dwa - bo do tej pory nie odnalezione zostało jej ciało. I doskonale zdają sobie sprawę z tego, że szanse na odnalezienie maleją z każdym dniem.

Karolina, 18 lat, uczennica drugiej klasy technikum gastronomicznego w Radomiu. Za rok miała zdawać maturę. Wesoła, uśmiechnięta, pełna radości życia. Tak wygląda na zdjęciach, które stale nosi ze sobą jej mama Halina Płatos, tak wygląda na zdjęciu umieszczonym w telefonie komórkowym jej brata, Michała.

- Karolina w ogóle nie umiała pływać - wspomina mama dziewczyny. - Bała się wody, jeśli wchodziła nawet do jakiegoś zbiornika, to co najwyżej brodziła, do kolan.
27 maja, w niedzielę Karolina powiedziała rodzinie, że wybiera się ze znajomymi nad wodę. Mówiła o zalewie w Domaniowie, ale ostatecznie pojechali całą czwórką nad Wisłę, w okolice Ryczywołu. Miejsce to jest znane głównie okolicznym mieszkańcom i wędkarzom. Co dalej się działo, mama Karoliny do dzisiaj dokładnie nie wie.

- Razem z córką pojechała nad Wisłę jej koleżanka i dwóch kolegów - opowiada. - Próbowałam z nimi rozmawiać o tym, jak doszło do tej tragedii, ale nie udało mi się uzyskać jednej, pełnej relacji. Co więcej, są one różne.

Karolina, 18 lat, uczennica drugiej klasy technikum gastronomicznego w Radomiu, utonęła w Wiśle. Była wesoła, uśmiechnięta, pełna radości życia.
(fot. archiwum)

TAJEMNICA ŚLEDZTWA

Kozienicka policja przesłuchiwała już bezpośrednich świadków utonięcia. Co powiedzieli, nie wiadomo. Objęte jest to tajemnicą postępowania.

Pewne jest, że Karolina i jej znajomi weszli do rzeki i że w pewnym momencie zniknęła im z oczu. Nastąpiło to w pobliżu tak zwanych główek, czyli kamieni tworzących kiedyś mały cypelek. Miejsce to oglądali potem strażacy ze specjalistycznej grupy wodno-nurkowej Państwowej Straży Pożarnej w Radomiu.

- Płycizna zmieniała się nagle w dół. Zapuściliśmy tam sondę. Wykazała głębokość 8 metrów. Kąpiel w rzece niesie zawsze ze sobą ogromne zagrożenie. Utonąć można nawet brodząc w wodzie - twierdzi Witold Drachal, zastępca dowódcy grupy.
Znajomi Karoliny zawiadomili o tym, co się stało strażaków, policjantów, również rodzinę dziewczyny.

Pojawiła się na miejscu tak szybko, jak tylko mogła. - Owszem, byli policjanci, ale z "drogówki" - opowiada mama Karoliny. - Nurek przyjechał z Warszawy i wszedł do wody dopiero przed samym wieczorem.

Pierwszy dzień poszukiwań nie przyniósł rezultatu. W następne prowadzono je siłami strażaków i policjantów, ale już z łodzi. Sprawdzano różne miejsca bosakami, przeczesywano przybrzeżne zarośla. - Poszukiwania prowadziliśmy w dół rzeki na dystansie około 10 kilometrów - wylicza Zbigniew Szczygieł, komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Kozienicach. - Nie było dnia bez użycia łodzi.

BEZRADNOŚĆ

Według rodziny Karoliny poszukiwania prowadzono jednak na zbyt małą skalę i przy użyciu zbyt małej liczby osób i sprzętu. Oni sami byli nad Wisłą codzienne. W czwartek, zdesperowani, pojechali do Warszawy, by poprosić o poradę znanego jasnowidza. Ze sobą zabrali między innym bluzkę, którą Karolina zostawiła na brzegu.

- Jasnowidz wiedział od nas tylko tyle, że chodzi o sprawę utonięcia - opowiada Halina Płatos. - Od razu powiedział nam, że w wodzie towarzyszyły jej dwie, albo trzy osoby. Ale że żadna z nich nie ratowała jej. Śmierć córki nazwał bezsensowną. Potem narysował szkic, gdzie mogłoby się znajdować ciało. Widać na nim między innymi kępy. Wypytywaliśmy miejscowych. Potwierdzili, że znajduje się tam pod wodą dużo konarów powalonych drzew, korzenie. Potwierdzenie informacji uzyskanych od jasnowidza dostaliśmy także od różdżkarza. Posługując się mapą i wahadełkiem wskazał to samo miejsce.

MAPA JASNOWIDZA

W piątek, po rozmowach z najbliższymi Karoliny i na skutek ich apeli, strażacy zdecydowali się ponownie na użycie płetwonurków. Tym razem przyjechały dwie ekipy. Z Kozienic i Radomia. W sumie 12 osób. - Poszukiwali jednak nie w tym miejscu, które wskazał jasnowidz, a według własnego uznania - twierdzi Halina Płatos.

- Szukaliśmy według szkicu jasnowidza i w miejscach, gdzie zgodnie z naszą wiedzą i doświadczeniem ciało mogło się znajdować - mówi Witold Drachal. - Tyle tylko, że teren wskazany przez jasnowidza był określony z dokładnością do około 550 metrów. A gdy skontaktowaliśmy się z nim telefonicznie i wypytywaliśmy o szczegóły, podawał jeszcze bardziej nieprecyzyjne informacje, a w końcu oświadczył, że może chodzić tu o lustrzane odbicie, bo tak to już jest w jasnowidzeniu. Szukając według naszkicowanej przez niego mapy napotykaliśmy na miejsca, gdzie nie mogliśmy prowadzić działań ze względu na zbyt duże zagrożenie. Nurt był zbyt silny, widzialność praktycznie zerowa, a w wodzie mnóstwo powalonych drzew. Ryzyko wypadku było zbyt duże.

Działania strażaków i tym razem zakończyły się niepowodzeniem. Zrozpaczona rodzina poprosiła jeszcze o pomoc znajomych. Znowu pływano łódką, sprawdzano zarośla, wypytywano wędkarzy. I znowu bez rezultatu.

SŁABA NADZIEJA

Według Zbigniewa Szewczyka, zastępcy Komendanta Powiatowego Policji w Kozienicach, poszukiwania wciąż są i będą prowadzone. Jednocześnie komendant nie ukrywa, że wraz z upływem czasu ich intensywność zmniejsza się a szanse na odnalezienie zwłok stają się coraz mniejsze. - Bywa, że ktoś zaginął w Wiśle dwa czy nawet cztery lata temu, i do tej pory jego zwłoki nie odnalazły się. Mogły zahaczyć się o podwodną przeszkodę, mogły zostać przysypane przez muł. Czasami ciał nigdy nie udaje się odnaleźć.

Rodzina Karoliny wciąż nie traci nadziei, ale przyznaje, że nadzieja ta jest coraz mniejsza. - Bardzo prosimy każdą osobę, która miałaby dla nas jakieś informacje o kontakt z nami - apeluje Halina Płatos. A brat Karoliny dodaje: - Cała rodzina pragnie teraz tylko jednego - aby odnaleźć Karolinkę i ją godnie pożegnać, w taki sposób na jaki zasłużyła. Bardzo prosimy o pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie