Z województwa podkarpackiego będą kandydować politycy z innych regionów krajów. Ordynacja na to pozwala, gdyż poseł reprezentuje cały naród. Mniej to odpowiada lokalnym działaczom. W naszym regionie zadomowił się, nielubiany ponoć u siebie na Mazowszu, Zygmunt Wrzodak, kiedyś szef Solidarności w Zakładach Przemysłu Ciągnikowego Ursus i jeden z liderów Ligi Polskich Rodzin, obecnie założyciel i lider Kongresu Narodowego Polskiego. Kilka dni temu mówił, że nie wie jeszcze z jakiej listy będzie kandydował, a bierze pod uwagę Polskie Stronnictwo Ludowe, Samoobronę oraz Krajową Partię Emerytów i Rencistów.
Na Zygmunta Wrzodaka zgodził się szef Samoobrony Andrzej Lepper. Ale wizja kandydowania z jednej listy z Zygmuntem Wrzodakiem nie spodobała się Marii Zbyrowskiej, szefowej Samoobrony w województwie podkarpackim i wielu innym działaczom. Zbyrowska stwierdziła, że nie chce w tej sytuacji kandydować do Sejmu.
W niedzielę prowadziła rozmowy z Lepperem. Po nich podjęła decyzję o rezygnacji z kandydowania. - Andrzej Lepper co innego mówi, a co innego robi - mówi Zbyrowska. - Wiele osób wystąpi do niego o zwrot pieniędzy.
Nie jest wykluczone, że w tej sytuacji kierownictwo Samoobrony wykosi ludzi Zbyrowskiej z listy. Pojawi się więcej tak zwanych spadochroniarzy. - Wrzodakowi nie zależy na wsparciu Samoobrony, on myśli tylko o sobie i zapewnieniu sobie wejścia do Sejmu - mówi anonimowo jeden z działaczy, bliski Zbyrowskiej. - Na dodatek chce jeszcze poupychać swoich ludzi na naszych listach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?