Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska spełniła ich marzenia

Agata Kowalczyk
Rachid Hemine przyjechał do Polski z Maroka 27 lat temu i zamieszkał w Sandomierzu, gdzie jest szczęśliwy.
Rachid Hemine przyjechał do Polski z Maroka 27 lat temu i zamieszkał w Sandomierzu, gdzie jest szczęśliwy. R. Biernicki
Prawie 30 cudzoziemców wybrało Świętokrzyskie na swój dom i dostało polskie obywatelstwo. Oto ich niezwykłe historie życia.

Spełniło się marzenie prawie 30 cudzoziemców mieszkających w województwie świętokrzyskim. Dostali polskie obywatelstwo i dowód osobisty. Ten dokument to przepustka do lepszego życia, spełniania małych i dużych marzeń.

Osoby, które 11 października otrzymały polskie obywatelstwo mieszkają w województwie świętokrzyskim, ale pochodzą z całego świata. Najwięcej z nich, bo aż 20 urodziło się na Ukrainie, a troje w Rosji. Pozostali przyjechali do nas z Białorusi, Jordanii, Albanii, Wietnamu i Maroka. Większość trafiła do Polski w latach 90., ale kilka osób mieszka u nas już blisko 30 lat. Jak trafili do Polski, dlaczego wybrali nasz kraj na nową ojczyznę?

Z MAROKA DO POLSKI

Rachid Hemine przyjechał do Polski 27 lat temu, z Maroka. U siebie uczył języka francuskiego. Wśród uczniów miał Polaka. - Pięknie opowiadał o Polsce i zachęcił mnie do podróży. Wcześniej byłem we Francji i Hiszpanii, a Polska wydawała mi się zupełnie inna. Chciałem zobaczyć coś nowego. Dowiedziałem się, że cudzoziemscy studenci mogą otrzymać stypendium i przyjechałem. Od razu mi się spodobało.

Zapisałem się na kurs języka polskiego dla obcokrajowców, a po roku zacząłem studiować informatykę w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Niestety nigdy jej nie skończyłem, ale podczas studiów poznałem dziewczynę z Sandomierza. Zakochałem się w niej i w jej mieście. Pobraliśmy się i zamieszkaliśmy w przepięknym Sandomierzu. I nie żałuję. Bardzo dobrze się tu czuję.

Opowiada, że mieszkańcy Sandomierza przyjęli go bardzo serdecznie. - Nigdy nie czułem się obcy. Mam wielu przyjaciół i znajomych i nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu - mówi. - Jestem w Polsce szczęśliwy. Dobrze się czuję w tej kulturze. Jestem muzułmaninem, a żona katoliczką, ale w niczym nie przeszkadza nam odmienność religijna. Dwóch synów, którzy są już dorośli, wychowaliśmy po katolicku. Są ochrzczeni.
Rachid w Maroku nie był od lat. - Nie ciągnie mnie tam. Byłem tam tylko dwa razy, od kiedy wyjechałem do Polski, a żona i dorośli synowie jeszcze nigdy nie widzieli Maroka - informuje Rachid Hemine. - Moja rodzina zna ich tylko ze zdjęć i z Internetu. Krewni nie mają mi tego za złe, rozumieją, że tu jest mi dobrze. Może w przyszłym roku uda się pojechać na wakacje do Maroka z żoną i dziećmi, zwłaszcza starszy syn chciałby poznać kraj przodków.

Dodaje, że nie wie, dlaczego tak długo zwlekał w wystąpieniem o polskie obywatelstwo. - Dopiero koledzy mi podpowiedzieli, "a dlaczego nie starasz się o obywatelstwo?" Złożyłem papiery i po pół roku zostałem Polakiem. To bardzo szczęśliwy dzień - cieszy się Rachid.

Rachid wraz z żoną prowadzi firmę komputerową, między innymi projektują strony internetowe.

ZWABIŁ GO SANDOMIERZ

Wielką miłością do Sandomierza zapałał Ukrainiec Jurij Sulimow. Porzucił dla polskiego miasta ukraiński, piękny Krym, gdzie się uczył w szkole plastycznej malarstwa i kompozycji, a w wolnych chwilach malował obrazy. Na początku lat 90. przyjechał do Polski, do Sandomierza sprzedać swoje prace i się zakochał w tym mieście. - Wróciłem na Krym, ale myślałem o Sandomierzu. Zostałem zauroczony jego architekturą, klimatem i ludźmi. Przyjechałem ponownie. Kilka miesięcy spędzałem w Sandomierzu, malowałem, sprzedawałem obrazy i wracałem na Krym na kilka tygodni. Po trzech latach zdecydowałem się zostać w Polsce - wspomina artysta.

W Sandomierzu poznał Polkę, która mieszkała we francuskiej Bretanii. - Pojechałem tam na jej zaproszenie. Po raz kolejny zostałem oczarowany, tym razem urodą Bretanii. Uwielbiam tam malować, tak jak w Sandomierzu. Zawsze wracam do niego z utęsknieniem, po pobycie we Francji, gdzie staram się pojechać przynajmniej raz w roku - informuje.

Jurij zrobił karierę. Ma swoją galerię w Sandomierzu. Może się pochwalić licznymi wystawami w całej Polsce i za granicą.

W KIELCACH POCZULI SIĘ DOBRZE

Wiktoria i Nikolaj Szmidtowie przyjechali do Polski w poszukiwaniu lepszego życia niż na Ukrainie. Tam mieszkali w Żytomierzu, kiedyś polskim mieście. Decyzje o emigracji podjęli kilka lat po awarii reaktora atomowego w Czarnobylu. - Obje z mężem ukończyliśmy studia medyczne i szybko zauważyliśmy u ludzi skutki katastrofy. Baliśmy się o siebie, o nasze dzieci i przyszłe wnuki. Podjęliśmy decyzję o wyjeździe z kraju, ale jej zrealizowanie pod koniec lat 80.było niemożliwe - mówi Wiktoria. - Udało się wyemigrować dopiero w 1995 roku, 9 lat po wybuchu w Czarnobylu. Wybraliśmy Polskę, bo polskość otaczała nas od zawsze. Mieszkaliśmy w mieście, które kiedyś było polskie, mieliśmy za sąsiadów Polaków, na akademii medycznej uczyli nas polscy profesorowie. Wydawało się nam, że polska kultura i mentalność najbardziej nam odpowiadają.

Szmidtowie mieli znajomych w Ostrowcu Świętokrzyskim i po opuszczeniu Ukrainy tam przyjechali i zamieszkali. - Początek był trudny. W Ostrowcu było nam ciężko. Czuliśmy się tam obco. Wytykano nas jako Ruskich. To małe miasto, ludzie nie są wyrozumiali i otwarci na inność. Zdecydowaliśmy o przeprowadzce do Kielc. I tu poczuliśmy się lepiej - dodaje Wiktoria.

- Kielczanie okazali się bardziej tolerancyjni dla obcych. I zmienia się to z roku na rok na lepsze. Im więcej Polaków wyjeżdża za granicę, tym lepiej traktuje się cudzoziemców w Kielcach i całej Polsce, wszystkich, nie tylko tych z Zachodu - mówi syn Dimitrij.

Szmitdowie są pierwszą rodziną w naszym województwie, której wszyscy członkowie otrzymali obywatelstwo. Cieszą się, że ich życie zmieni się na lepsze. - Prowadzimy z mężem gabinet stomatologiczny. Jako cudzoziemcy raz na trzy lata musimy ubiegać się o pozwolenie na wykonywanie zawodu. Trzeba zdać egzamin i wnieść wysoką opłatę. Teraz to się skończy - przyznaje Wiktoria.

Rodzina mieszka w wynajętym mieszkaniu. - Naszym marzeniem jest własne lokum. Od kilku lat staramy się o kredyt, ale banki odmawiają nam, bo jesteśmy cudzoziemcami. Teraz jako Polacy mamy nadzieję, że pożyczkę otrzymamy i zamieszkamy na swoim - cieszy się Wiktoria.

Dzień nadania polskiego obywatelstwa ucieszył także synów Dimitrija i Siergieja, obaj uczą się w kieleckich liceach. - Jako cudzoziemiec nie mogłem brać udziału w olimpiadach przedmiotowych, a chciałem się wykazać znajomością języka rosyjskiego. Może w tym roku zdążę wystartować, ale czasu jest niewiele, bo zdaję maturę - mówi Dimitrij. - Chcę wykorzystać znajomość języków słowiańskich i wybieram się na studia o kierunku europeistyka wschodnio-słowiańska.

ŚCIĄGNĄĆ RESZTĘ RODZINY

Paraskowija Piśkiewicz przyjechała do Polski z Ukrainy, aby spełnić marzenia dziadka, który był Polakiem. - Mieszkaliśmy w Stanisławowie i od dziecka słyszałam o Polsce - wspomina Paraskowija. - Marzeniem dziadka było wyjechać do Polski, ale nie doczekał czasów, kiedy było to możliwe. Ja to zrobiłam, zaczęłam przyjeżdżać do Polski na handel. Najpierw blisko granicy, potem coraz dalej w poszukiwaniu lepszych miejsc do życia. Trafiłam do Kielc, poznałam męża i zamieszkałam u niego w Kostomłotach. Jestem już cztery lata. Pomagam mu prowadzić działalność gospodarczą, ale chcę otworzyć swój sklep z firankami albo sukniami ślubnymi. Przeszkodą jest brak lokalu w dobrym punkcie miasta. Szukam go. Moim największym marzeniem jest ściągnąć do Polski córkę, jej męża i wnuka, ale na razie jest to bardzo trudne. Oni nie chcą mieszkać na Ukrainie, a ja pragnę mieć ich przy sobie. Ciągle o nich myślę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie