Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co się kryje w teczce posła Pawlaka?

Marek Maciągowski
Poseł Pawlak współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa zdecydowanie zaprzecza. - Nigdy nie byłem żadnym tajnym współpracownikiem - mówi.
Poseł Pawlak współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa zdecydowanie zaprzecza. - Nigdy nie byłem żadnym tajnym współpracownikiem - mówi. archiwum
Szok po informacji o współpracy posła Mirosława Pawlaka ze Służbą Bezpieczeństwa. Wyjaśniamy tajemnice tej sprawy.

Informacja Instytutu Pamięci Narodowej, że świętokrzyski poseł Mirosław Pawlak był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa wywołała szok w wielu środowiskach. Nic dziwnego, Pawlak to "jedynka" na liście Polskiego Stronnictwa Ludowego w ostatnich wyborach.

Mirosław Pawlak posłem jest aż od 1990 roku, jest też wieloletnim szefem ochotniczych straży pożarnych, pełni też wiele innych funkcji, jest człowiekiem bardzo popularnym. Czy współpracował? W ostatnich dniach rozpracowywaliśmy jego sprawę bardzo dokładnie, rozmawialiśmy z wieloma byłymi pracownikami Służby Bezpieczeństwa, historykami, byłymi milicjantami.

W opublikowanych przez Instytut Pamięci Narodowej aktach dotyczących świętokrzyskiego posła Polskiego Stronnictwa Ludowego Mirosława Pawlaka informacje zawarte w dokumentach wytworzonych przez organa bezpieczeństwa są lakoniczne.

Pierwszy zapis: "Z dnia 06.10.1964 roku przygotowywany w charakterze referenta operacyjno dochodzeniowego w Komisariacie Kolejowym MO (Milicji Obywatelskiej) Sędziszów - KP MO (Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej) Jędrzejów. Akta osobowe funkcjonariusza przekazano do Wydziału "C" KW MO (Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej) w Kielcach dnia 13.11.1969 roku" pochodzi z karty ewidencyjnej kartoteki osobowej byłych funkcjonariuszy. W tym przypadku sprawa jest prosta. Mirosław Pawlak nie krył, że pracował w milicji. Był funkcjonariuszem, zrezygnował, o czym wiedzieli jego partyjni koledzy. Potem został nauczycielem.

Drugi zapis dotyczy współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. "Zarejestrowany dnia 6.12.1985 roku przez Pion III RUSW (Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych) Jędrzejów pod numerem 26103 jako kandydat na TW (Tajny Współpracownik). W dniu 16.05.1986 roku pozyskany jako TW pseudonim "Bil" do SO (Sprawy Obiektowej) "Ognisko", brak numeru ewidencyjnego sprawy. W dniu 23.01.1990 roku materiały zniszczono komisyjnie ze względu na "znikomą wartość operacyjną. Protokół brakowania numer 526/90".

O tej współpracy według Instytutu Pamięci Narodowej świadczą: zapis z dziennika rejestracyjnego Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych Kielce Karta EO-4 z kartoteki ogólnoinformacyjnej Wydział "C", karta E-16 z kartoteki ogólnoinformacyjnej Wydział "C", karta EO-4/77 z kartoteki ogólnoinformacyjnej Wydział "C".

Skoro więc materiały operacyjne zostały zniszczone w 1990 roku, skąd się wzięły kartoteki? Co oznaczają sygnatury w dokumentach?
REJESTRACJA PO KOLEI
Według katalogu Instytutu Pamięci Narodowej, Służba Bezpieczeństwa w Jędrzejowie najpierw zarejestrowała Mirosława Pawlaka jako kandydata na tajnego współpracownika, a pół roku później został on pozyskany jako Tajny Współpracownik "Bil" do sprawy obiektowej "Ognisko".

Procedura pozyskiwania współpracowników była następująca. Najpierw było tak zwane zainteresowanie wstępne. Jego dokumentowania nie wymagano w sposób zbyt rygorystyczny. Czasami pracownik operacyjny zbierał informacje o interesującej go osobie na luźnych, nie ewidencjonowanych kartkach. Dopiero gdy uznał, że obserwowany obywatel jest na tyle wart zainteresowania, iż zasługuje na poddanie go stałej inwigilacji, lub osoba, z którą dotychczas prowadził jedynie nieoficjalne rozmowy, może podjąć współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, wypełniał stosowny formularz i przedstawiał go do zatwierdzenia odpowiedniej rangi przełożonemu. Po zaakceptowaniu dokumentu przez przełożonego pieczęcią i podpisem, pracownik operacyjny udawał się z kartą EO-4 do pracownika pionu ewidencji, czyli "C", w celu dokonania formalnej rejestracji.

Jednostki niższego szczebla własnej rejestracji nie prowadziły, lecz dokonywały jej w województwie. Stąd karta EO-4 znalazła się w kartotece Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Kielcach. Na karcie EO-4 znajdowały się cztery rodzaje zapisów: 1. dane personalne osoby rejestrowanej; 2. informacje, kto prowadzi sprawę (osobę); 3. informacje o charakterze rejestracji (na przykład tajny współpracownik, figurant itd.); 4. numer rejestracyjny sprawy (osoby).
A GDZIE SPRAWA?
Po zarejestrowaniu rozpoczynała się druga faza zainteresowania Służby Bezpieczeństwa obywatelem, tak zwane zainteresowanie czynne. Rubryki, o których mowa w punktach 1-3, wypełniał funkcjonariusz operacyjny, natomiast numer rejestracyjny nadawał pracownik ewidencji. Właśnie nadanie tego numeru stanowiło właściwą rejestrację.

W karcie Mirosława Pawlaka według informacji Instytutu Pamięci Narodowej brak numeru ewidencyjnego sprawy. Czy może to świadczyć o tym, że Mirosław Pawlak nic nie wiedział, że figuruje jako tajny współpracownik na liście Służby Bezpieczeństwa? Czy możliwe było takie postępowanie?

Janusz Cieślikiewicz, były funkcjonariusz, mówi, że jest to możliwe. Zdarzało się często, że funkcjonariusze zobligowani do "zdobywania" współpracowników i informatorów wpisywali w kartoteki ludzi, którzy nie mieli pojęcia, że rozmawiają z oficerem Służby Bezpieczeństwa lub nigdy nie wyrażali zgody na współpracę.
O tym, że takie przypadki się zdarzały, mówią także inni funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Wymiernym efektem pracy funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa był bowiem tak zwany wskaźnik obłożenia agenturą, czyli liczba zwerbowanych i prowadzonych tajnych współpracowników, a także wskaźnik obłożenia funkcjonariusza sprawami operacyjnymi. Za to dostawało się premie i nagrody.

- W Jędrzejowie te sprawy były prowadzone jednak bardzo skrupulatnie - dodaje były funkcjonariusz, który chce zachować anonimowość. Uważa on, że o rejestrowaniu bez wiedzy współpracownika w tym powiecie raczej nie ma mowy.

KARTA ŁĄCZNIKOWA
O tym, że sprawa nie miała jedynie charakteru incydentalnego może świadczyć fakt istnienia w kartotece ogólnoinformacyjnej w dokumentach dotyczących posła Pawlaka karty E-16.

Z chwilą bowiem, gdy kończyło się zainteresowanie Służby Bezpieczeństwa obywatelem, na przykład tajny współpracownik zdecydowanie odmawiał dalszej współpracy, akta sprawy składano do archiwum w województwie - właśnie do wydziału "C", skąd pochodzą dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej. Pracownicy ewidencji dokonywali wówczas wymiany kart: wycofywali z kartoteki statystycznej karty EO-4, które po pewnym czasie niszczono. W miejsce kart EO-4-A wypisywali karty E-14. Natomiast karta E-16 w ewidencji Służby Bezpieczeństwa odgrywała inną rolę, rolę tak zwanej karty łącznikowej. W trakcie rejestracji czynnej pracownik operacyjny przekazywał na niej informacje dotyczące zmian w statusie rejestrowanego, a więc informował o zmianie nazwiska, adresu, miejsca pracy, a także zmian na linii rejestrowany - Służba Bezpieczeństwa, na przykład gdy był nowy oficer prowadzący albo nastąpiło przekwalifikowanie sprawy.

Kolejny dokument, na który powołuje się Instytut Pamięci Narodowej w sprawie Mirosława Pawlaka, to karta EO4/77. Oznacza także kartę ewidencyjną, czyli druk za pomocą którego dokonywano rejestracji lub przekazywano różne informacje o osobie stanowiącej przedmiot zainteresowania Służby Bezpieczeństwa. EO to skrót słów ewidencja operacyjna, zaś numery oznaczają wzory druku.
"BIL" DO "OGNISKA"
Z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że tajny współpracownik "Bil" został pozyskany do Sprawy Obiektowej "Ognisko". Co to wszystko znaczy?

Pseudonim to nazwa nadawana tajnemu współpracownikowi, który teoretycznie miał ułatwiać zachowanie konspiracji, w praktyce często stanowił on jakąś formę jego imienia. "Ognisko" to nazwa nadawana sprawom operacyjnego rozpracowania, operacyjnego sprawdzenia lub sprawom obiektowym. Co to jest sprawa obiektowa? Otóż Służba Bezpieczeństwa oprócz zakładanych doraźnie spraw operacyjnych, które uruchamiano w chwili stwierdzenia przestępstwa lub wrogiej działalności, kontrolowała także wiele instytucji, grup ludności bądź wydarzeń. W tym właśnie celu zakładano sprawy obiektowe. Obiektem mogły być zakłady pracy, instytucje mające kontakty zagraniczne, jednostki wojskowe, grupy ludności. Niektóre sprawy obiektowe były prowadzone nieprzerwanie przez wiele lat. Uruchamiano w ich przypadku bardzo dużą liczbę osobowych źródeł informacji i bez przerwy pozyskiwano nowe. Regularnie informowano o nastrojach i tendencjach wewnątrz "obiektu", poczynaniach i poglądach osób szczególnie interesujących Służbę Bezpieczeństwa. Jaki mógł być obiekt "Ognisko". Czy była to na przykład działalność straży pożarnych, bo przecież kojarzy się z ogniem? Tego dzisiaj nie sposób już stwierdzić, ponieważ akta sprawy zniszczono "ze względu na znikomą wartość operacyjną".

Mirosław Pawlak jest posłem Sejmu II, III, IV, V i VI kadencji. Za każdym razem składał oświadczenie lustracyjne "nie pracowałem, nie pełniłem służby ani nie byłem świadomym i tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa", które dotąd nie były kwestionowane. Kartoteka ewidencyjna i samo odnotowanie faktu rejestracji tajnego współpracownika, bez jego zgody i podpisu, nie może być jednoznacznym dowodem na świadomą współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa.

Archiwiści Instytutu Pamięci Narodowej mówią: kartoteki ewidencyjne nie są jedynym śladem, jaki pozostał po działalności tajnych współpracowników. Jeżeli ktoś był zaangażowany w jakąś sprawę, jego pseudonim pojawi się wcześniej czy później w aktach spraw prowadzonych przez Służbę Bezpieczeństwa. Wówczas będzie można mówić o jego faktycznej współpracy. Teraz najczęściej osoby mające status poszkodowanych rozpoznają w swoich aktach tych, którzy na nich donosili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie