Sławomir Stachura: * Jaki jest efekt rozmów z prezesem ?
Paweł Wolicki: - Powiedziałem, że przed wrocławską prokuraturą przyznałem się do trzech zarzutów. Prezes poinformował mnie, że jestem urlopowany na miesiąc.
* Kiedy został pan zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne?
- Przyjechali do domu w środę o godzinie 8. Nie zakuli mnie w kajdanki. Zostałem przewieziony do Wrocławia i składałem zeznania przez siedem godzin. Noc spędziłem w areszcie, a na drugi dzień, w czwartek, przesłuchiwano mnie jeszcze przez cztery godziny i wróciłem do domu.
* Jechał pan do Wrocławia razem z Arkadiuszem Bilskim
- Nie, jechaliśmy innymi samochodami, nie mogliśmy się kontaktować.
* Był pan zaskoczony całą tą sytuacją?
- W pewnym sensie tak, ale gdy już byłem we Wrocławiu i zaczęli ze mną rozmawiać prokuratorzy poczułem ulgę. Wreszcie mogłem zrzucić z siebie ten balast. Postawiono mi trzy zarzuty i do wszystkich przyznałem się. Byli doskonale zorientowani i wiedzieli o co pytać. Dostałem alternatywę. Albo przyznaję się do wszystkiego i po złożeniu wyjaśnień wychodzę na wolność, albo świadomie wybieram trzy miesiące aresztu.
* Jakiego okresu dotyczą zarzuty?
Jesieni 2003 roku, gdy Korona walczyła o awans do drugiej ligi. Prokuratorzy powiedzieli mi, że w stosunku do mnie zarzuty są najmniejsze. Zapewnili mnie nawet, że sporządzą odpowiednią notatkę do Polskiego Związku Piłki Nożnej, że dalej mogę pełnić funkcję kierownika drużyny, bo padłem ofiarą systemu, w którym musiałem funkcjonować. Prokuratorzy byli świetnie zorientowani i wiedzieli, że inne osoby związane z klubem mają więcej na sumieniu niż ja.
* Jakie postawiono panu zarzuty korupcyjne?
- Tego nie mogę powiedzieć. Obowiązuje mnie tajemnica. Proszę jednak zrozumieć, wykonywałem tylko polecenia zwierzchnika, choć czasem nie wychodziły one bezpośrednio od niego.
* Więc zarząd wiedział, że walcząca o awans Korona gra nieczysto?
- Absolutnie nie! Powiedziałem to nawet w prokuraturze, że moim zdaniem zarząd klubu nie miał pojęcia o tym, co się dzieje. Prezes Krzysztof Klicki to przecież największy wróg korupcji.
* Pana bezpośrednim zwierzchnikiem był więc Dariusz Wdowczyk, ówczesny
trener Kolportera Korony.
- Nie chcę tego komentować, ale przecież może pan to sprawdzić. I proszę mnie już o to nie pytać.
* Jest pan żywą legendą Korony. Jak się pan teraz czuje z tym wszystkim?
- Okropne uczucie. Popełniłem błąd, za który muszę teraz zapłacić, choć tak jak powiedziałem, musiałem wykonywać polecenia. Moim osobistym dramatem jest to, że byłem w klubie w czasie, gdy byli w nim również nieodpowiedni ludzie, a ja musiałem wykonywać ich polecenia. Jestem ich ofiarą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?