- Chciałem go zatrzymać i wyjaśnić sprawę. Odwrócił się i uderzył nożem w nogę. Nie dostałem w brzuch, bo stałem schodek wyżej - relacjonuje 33-letni Adam z Tarnobrzega. Krwawe wydarzenia rozegrały się w sobotę.
Na kilku schodach w klatce schodowej bloku przy ulicy Tysiąclecia 4, jeszcze wczoraj była krew. To tutaj dwa dni wcześniej o mały włos nie doszło do tragedii.
Dochodziła godzina 21, kiedy pan Adam otworzył drzwi mieszkania. Usłyszał jakby awanturę na klatce, gdzie chwilę wcześniej wyszedł jego 15-letni syn Maciek poszukać ich kota.
Telefon był kradziony
- Syn stał z mężczyzną, który odgrażał się, że go załatwi. Początkowo nie wiedziałem o co chodzi, ale tego gościa znałem z widzenia - relacjonuje tarnobrzeżanin. - Kiedy zapytałem o co chodzi, usłyszałem: "nie wpier… się!".
Awantura była o telefon komórkowy, który Maciek dzień wcześniej kupił od kolegi. Nie wiedział, że telefon ten matka kolegi wzięła w zastaw, dając pieniądze "właścicielowi" - mężczyźnie, który w sobotę wieczorem pojawił się w bloku na Tysiąclecia. Chciał odzyskać aparat, który jak teraz wiadomo, był kradziony.
- Był pijany i mówił, że ma tam ważne numery. Ja nie wiedziałem, że ten telefon kradziony, dałem koledze za niego swój stary aparat i dopłaciłem 50 złotych - mówi 15-latek.
Ojciec widząc agresję mężczyzny skierowaną w stronę jego syna, a także dwóch kumpli mężczyzny stojących piętro niżej, powiedział, że dzwoni po policję.
Celował w brzuch?
- Ci dwaj jego kumple słysząc o policji wybiegli z bloku. A ten zaczął wygrażać. Rękę trzymał pod koszulą, jakby coś tam miał - dodaje 33-latek. - Chciałem dowiedzieć się o co właściwie chodzi, próbowałem złapać go za ramię.
Mężczyzna stojący jeden schodek niżej, odwrócił się i uderzył przed siebie trzymanym w ręku nożem. Wspomina, że poczuł głuche uderzenie, ale nie wiedział jeszcze wtedy co się stało.
- Widząc, że po raz kolejny mnie uderzy, uniosłem nogę, zasłaniając nią brzuch. Dostałem drugi raz - kontynuuje Adam. - Nie mogłem ustać, poczułem ból w kolanie. Chwyciłem się za nogę i zobaczyłem krew.
Nożownik uciekł, poszkodowany powiadomił policję. Potem musiał jechać na izbę przyjęć, gdzie zszyto mu rany.
Chodzi po mieście
Nożownika szybko udało się zatrzymać. Nie było go w miejscu zamieszkania, ale patrol policji wypatrzył go w okolicy. Charakterystyczna jest twarz, kark i szyja niemal cała wytatuowana. Mężczyzna był kompletnie pijany, miał w organizmie 2,77 promila alkoholu.
Podejrzany długo trzeźwiał, wczoraj został przesłuchany. Prokuratura uznała, że nie ma podstaw do aresztowania nożownika i zastosowano dozór policyjny. Musi się meldować w komendzie o określonych godzinach.
- To skandal, że ktoś taki chodzi po mieście. Od wtorku nie puszczę syna do szkoły. Zwyczajnie się boję - kwituje tarnobrzeżanin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?