Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijawki uratowały mu nogę

Beata Terczyńska
Józef Woś: - Kuracja pijawkami, choć wydaje się nieprzyjemna, nic nie boli. Trzymam je w słoiku, w chłodnym miejscu i dalej kładę na nogę, gdy boli.
Józef Woś: - Kuracja pijawkami, choć wydaje się nieprzyjemna, nic nie boli. Trzymam je w słoiku, w chłodnym miejscu i dalej kładę na nogę, gdy boli. W. Zatwarnicki
Pacjent jest wdzięczny lekarzowi za postawienie pijawek, dyrektor chce ukarać chirurga.

Dyrektor Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej zdecydował, aby chirurgiem, który na oddziale postawił pacjentowi pijawki zajęła się Komisja Etyki Lekarskiej przy Izbie Lekarskiej w Rzeszowie. Lekarz twierdzi, że zrobił to, aby ratować nogę chorego przed amputacją.

Józef Woś z Zielonki w styczniu miał wypadek w pracy. Frezarka zmiażdżyła mu prawą stopę. Trafił najpierw do rzeszowskiego szpitala, potem do Kolbuszowej.

- Noga miała kolor denaturatu - opowiada mężczyzna, który w piątek został wypisany ze szpitala. - Groziła mi amputacja. Wtedy jeden z chirurgów zaproponował pijawki. Uprzedził jednak, że muszę za to zapłacić. Mimo kosztów, zgodziłem się.

Woś jako dziecko miał już stawiane pijawki. Teraz też wierzył, że pomogą. I
rzeczywiście. - Po trzech dniach wróciło życie w nodze, ból ustępował. Dziś jest dobrze, choć jeszcze chodzę o kulach. Za 3 miesiące chcę tańczyć na weselu - uśmiecha się pan Józef.

PACJENT MUSIAŁ ZAPŁACIĆ

Terapią zastosowaną w szpitalu oburzeni są Zbigniew Strzelczyk, dyr. SP w Kolbuszowej oraz Andrzej Noga, ordynator chirurgii ogólnej i urologii.

- Nie jesteśmy przeciwni samej metodzie, czyli hirudoterapii - zaznaczają. - Jest dopuszczalna w określonych przypadkach. Jednak lekarz zastosował ją w szpitalu bez naszej wiedzy i zgody. Totalna samowolka. Na dodatek wziął za to pieniądze. Pacjenta kosztowało to 4 tysiące złotych, bo przecież NFZ tego nie refunduje.
Obaj przekonują, że choremu nie groziła amputacja nogi.

- Nie znam źródła pochodzenia pijawek, nie widziałem żadnych atestów, Co będzie, jeśli w ranę wda się zakażenie i dojdzie np. do posocznicy? Kto za to odpowie? Ja - mówi zdenerwowany dyrektor.

PRZECIEŻ URATOWAŁEM NOGĘ

Krzysztof Lenart, chirurg, specjalista ortopedii i traumatologii, który aplikował pijawki, jest przekonany, że postąpił słusznie. Ma pisemną zgodę pacjenta na taki rodzaj terapii.

- Noga była w tak złym stanie, że gdyby nie pijawki, trzeba by było ją odjąć - mówi lekarz. - Mam dowód. Zrobiłem zdjęcia - pokazuje.

Lenart dodaje, że przełożeni o wszystkim wiedzieli. Pokazał im dokumenty potwierdzające, że pijawki pochodzą z legalnej hodowli.

- Przyznaję, nie zapytałem ordynatora wprost, czy mogę, ale widział, co robię. Moi koledzy również. Od 2 lat stawiam pijawki jako uzupełnienie konwencjonalnego leczenia. To przynosi efekty - broni się lekarz. - Dyrektor dostał list z podziękowaniem od rodziców chłopca, któremu dwa lata temu dzięki pijawkom udało się uratować ucho.

Krzysztof Lenart podkreśla, że drugi raz postąpiłby tak samo. Bo najważniejsze jest zdrowie pacjenta.

Zbigniew Strzelczyk, dyrektor Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej: - Myślę nad konsekwencjami wobec chirurga. Skonsultuję to z mecenasem. Co bym nie zrobił będzie źle, bo doktor został przedstawiony jako bohater, który uratował nogę. Powiadomię Izbę Lekarską. Zastanawiam się, czy nie zawiadomić prokuratury. Dlaczego? Za narażenie zakładu na zakażenie. Nie znam pochodzenia pijawek. Obawiam się, że każde powikłanie, zakażenie, pogorszenie zdrowia pacjenta może mieć konsekwencje dla szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie