MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Autostrada w... środku wieżowca w Osace

Redakcja
Autostrada w… środku wieżowca.
Autostrada w… środku wieżowca. D. Łukasik
Masahiro jest reżyserem i producentem telewizyjnym w Osace. To on dość nieoczekiwanie został naszym przewodnikiem po oazie dobrobytu.
Osaka – królowa konsumpcji

Osaka - królowa konsumpcji

Masahiro umówił się z nami na spotkanie w całodobowej restauracji tuż przed północą, bo pracę skończył po 23 - tej. A że mieszka bardzo daleko na przedmieściach, a rano musi się stawić już na kolejny dyżur, wolał pogadać do godziny 3 - ej w nocy w knajpie, zamiast znowu nocować w... biurowcu. Do domu opłaca mu się jeździć tylko w weekendy.

Wieżowce rosną jak grzyby po deszczu

Medialny holding, w którym pracuje Masahiro, nadaje w Osace swój lokalny program i ma też rozgłośnię radiową. Dumny wieżowiec firmy zbudowano w samym centrum miasta, ale nie góruje on w panoramie Osaki, bo wiele wysokościowców jest dużo, dużo wyższych. Miasto rozwija się tak szybko, że średnio co 15 - 20 lat powstaje tu cała kolejna dzielnica wieżowców. Masahiro pokazuje nam wielkie tereny w samym centrum tuż przy głównym dworcu kolejowym. Zatrzymują się tutaj wszystkie lokalne pociągi pasażerskie, ale też wszystkie pociągi towarowe. Kłębowisko szyn i wiaduktów kolejowych oraz tysiące kontenerów nie pozostawia wątpliwości.

Oglądamy właśnie jeden z największych kolejowych portów przeładunkowych w Japonii. Kiedy powstawał, znajdował się na przedmieściach. Dziś jest to ścisłe centrum, obrośnięte wysokimi na 40 - 50 pięter wieżowcami, a dziesiątki torowisk w tak reprezentacyjnym miejscu wyglądają co najmniej niestosownie. Ale Masahiro tłumaczy, że widzimy coś, czego wkrótce nie będzie. Wszystkie tory kolejowe, zostaną wprowadzone pod ziemię, żeby na powierzchni, na tych szalenie atrakcyjnych terenach mogły powstać jeszcze nowe wyższe biurowce. Osaka to jeden wielki plac budowy. Wyżej, szybciej, piękniej - oto dewiza kolejnych inwestorów, stawiających nowe budynki.

Jedno z najbogatszych miast świata

I nie ma się co dziwić. Jesteśmy prawdopodobnie w jednym z najbogatszych miast świata. Dookoła Osaki na jej przedmieściach ulokowało się około… 30 tysięcy fabryk. Gdyby tę aglomerację oddzielić od Japonii i stworzyć z niej samodzielne państwo, to pod względem wielkości Produktu Krajowego Brutto, zajęło by ono... dziewiąte miejsce na świecie! Osaka pracuje, tętni życiem, dobrze zarabia i konsumuje. Jest tym samym czy dla Włoch Mediolan, czyli miejscem, gdzie można zrobić prawdziwą karierę. Jej symbolem są kolejne wieżowce, kreślone stalą, szkłem i aluminium. Coraz piękniejsze i wyższe, mimo że przecież stoją w rejonie częstych trzęsień ziemi. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ziemia rzeczywiście zadrżała, jak w 1995 roku w pobliskim Kobe. Ale o tym po prostu nikt myśleć nie chce, a tłumy turystów każdego dnia płacą słono za bilety, żeby wjechać na szczyt wieżowca Umeda Sky Building i zobaczyć stąd dumną panoramę miasta.

Wolnostojąca konstrukcja szklanego szybu windy, wysokiego na ponad czterdzieści pięter, dodatkowo pobudza wyobraźnię wystraszonych turystów, którzy często wyobrażają sobie, jak w czasie trzęsienia ziemi, cała konstrukcja łamie się i tłucze, a winda spada z ogromnej wysokości. Ale przecież, gdyby tak samo myśleli pracownicy tego i pozostałych kilkuset wieżowców, nikt by nie chciał tu pracować, a biura tętnią tu życiem, podobnie jak pasaże handlowe. Mieszkańcy Osaki słyną z tego, że dobrze zarabiają i lubią swoje pieniądze wydawać. Ten typowo hedonistyczny stosunek do życia najlepiej objawia się w centrach handlowych. Osaka słynie z tego, że posiada kilka największych podziemnych alej handlowych. To nie są zwykłe przejścia pod ulicami, jak w Warszawie, lecz całe podziemne dzielnice, ze skrzyżowaniami i swoimi ulicami. Do tego dochodzi kilka mniej eleganckich, bardziej azjatyckich i krzykliwych pasaży naziemnych pod dachem oraz handlowych ulic z neonami tak krzykliwymi i kolorowymi, że aż bolą oczy. I nie ma to nic wspólnego z eleganckimi szyldami najlepszych światowych marek, a prędzej z japońską komiksową stylistyką. Niektóre handlowe ulice poprowadzono wzdłuż rzek i kanałów, co sprawia, że ogromne ruchome neony odbijają się w wodzie, tworząc coś w rodzaju futurystycznej Wenecji.

Świat przyszłości

Masahiro zamawia kawę. Jest tuż po północy, a nasz samolot do Polski odlatuje z supernowoczesnego, zbudowanego na środku morza lotniska Kansai o siódmej rano. Nie ma sensu iść spaść, a nasz przypadkowy przewodnik sypie ciekawostkami o Osace i Japonii jak z rękawa. Sam też pyta o Polskę. Mimo, że jest reżyserem i producentem programu informacyjnego, kojarzy tylko jednego wielkiego Polaka - Mikołaja Kopernika, Copernicusa - jak mawiają o nim Japończycy. Już nazwisko Wałęsy nie jest dla naszego rozmówcy tak oczywiste, a największy szok przeżywa on wtedy, gdy dowiaduje się, że Jan Paweł II też był Polakiem. Masahiro tłumaczy nam, dlaczego mimo późnej pory, nie jedzie po pracy do domu. Nie warto. Jego mieszkanie znajduje się na drugim końcu miasta licząc od miejsca pracy. Kiedy wychodzi z biura około północy, musi godzinę jechać do domu. Przyjechałby więc około pierwszej w nocy. A już o ósmej nad ranem, znów powinien być przy swoim biurku. Musiałby więc wstać o szóstej, żeby zjeść śniadanie, umyć się i dojechać do centrum. Na sen zostaje tylko pięć godzin. Lepiej więc zostać w pracy.

Tam jest prysznic i wygodna kanapa. Do domu Masahiro przyjeżdża tylko na weekend. Tej nocy nasz rozmówca miał znowu przespać się w robocie, ale spotkał nas, dziennikarzy z Polski i chciał koniecznie czegoś dowiedzieć się o naszym kraju. Siedzimy więc w knajpie, która dla większości gości jest swego rodzaju poczekalnią na poranny pociąg albo samolot. Komunikacja miejska nie pracuje od północy do piątej na ranem, a wszelkie dworce kolejowe, a nawet stacje metra są zamykane, zaś słynne superszybkie pociągi shinkansen w nocy nie jeżdżą.

Hotele - kapsuły

Jeśli ktoś się więc spóźni, musi przeczekać w takim miejscu jak to, albo w słynnym hotelu - kapsule. Dotyczy to zwłaszcza wielu zapracowanych menadżerów, jacy przeczekują albo właśnie w hotelu kapsułowym, gdzie zamiast pokoju wynajmuje się jednoosobową kapsułę o wymiarach 2 x 1 metr powierzchni i wysokości 1 metra lub czeka w nocnych restauracjach. W jednej z nich czekamy także my, bo niestety spóźniliśmy się na ostatni pociąg na lotnisko. Masahiro pyta o Polskę, o naszych polityków i gospodarkę. Pyta o nasze wrażenia z Japonii, mówi o problemach swojego kraju, o pocie i łzach, które od kilku lat aplikował Japończykom przez kilka lat premier Koizumi. Nikt go nie lubi za te lata wyrzeczeń, ale wszyscy szanują, bo reformy, których w Polsce wciąż jeszcze nie wprowadzono, w Japonii przyniosły efekty i gospodarka wydźwignęła się ze stagnacji.

Powstają nowe miejsca pracy, a ludzie wreszcie zaczęli zarabiać więcej. Masahiro serwuje sobie drugą kawę z automatu. Tak działają nocne restauracje. Żeby tu siedzieć całą noc, trzeba przynajmniej wykupić karnet na napoje. Wystarczy zapłacić równowartość 25 złotych, aby potem nalewać sobie dowolną ilość kawy, soku pomarańczowego, herbaty lub coli. Obowiązuje samoobsługa. Kelner podaje tylko jedzenie. Masahiro wciąż opowiada i opowiada. Pyta, czy już byliśmy na zakupach? Radzi odwiedzić słynny handlowy pasaż pod dachem Dotombori, a unikać World Trade Center na brzegu morza, mimo że to bardzo słynne miejsce. WTC w Osace wygląda zupełnie inaczej niż to zburzone w Nowym Jorku. To właściwie cała dzielnica, pełna niewyobrażalnie wysokich wieżowców, festiwalowych i kongresowych centrów oraz wielkie hale z tanim chińskim importem, w postaci tandetnych t - shirtów, pamiątek i wątpliwej jakości elektroniki oraz kosmetyków. Ale każdego dnia przyjeżdżają tu tłumy mieszkańców. Przywozi ich futurystyczna kolejka na jednej szynie, która wije się nad szerokimi ulicami miasta.

Japońskie World Trade Center

Okolice tutejszego World Trade Center są pokazywane niemal w każdym przewodniku po Japonii, głównie z powodu swej nowoczesności. Wszelkie nadziemne kładki i przejścia dla pieszych są bowiem zwykle zaopatrzone w ruchome schody, a drogi mają nawet po pięć pasów ruchu w jednym kierunku.

Poza tym okolice WTC to także miejsce wyjątkowych widoków, gdzie ocean, obmywa eleganckie wybrzeże porośnięte wielkimi palmami, jakich korony odbijają się w wielkich szklanych taflach biurowców. Tutaj na każdym kroku czuć ogromne pieniądze, z wydawaniem których, mieszkańcy tego miasta lubią się obnosić. Wszyscy najwięksi projektanci strojów mają tutaj swoje butiki, a ceny są o wiele wyższe niż w Europie.

Ogromny tłok panuje też w centrum miasta, zwłaszcza w okolicach stacji kolejowej i pobliskich domów towarowych. Mimo wszechobecnego bogactwa, żebraków też jednak tutaj spotkamy wielu. Żebrzą zwykle na wszelkiego rodzaju kładkach, pomostach i wiaduktach dla pieszych, powstałych w centralnych dzielnicach po to, aby pod nimi jak najwięcej miejsca wygospodarować na szerokie drogi. Dzięki temu nawet w godzinach szczytu nie ma w Osace korków, tyle że pieszy rzadko kiedy ogląda to miast z perspektywy parteru. Zwykle spaceruje na wysokości przynajmniej pierwszego albo drugiego piętra.

Lotnisko na środku morza

Masahiro opowiada nam o miejscach, z których jako mieszkaniec tego miasta, jest dumny. To choćby... zjazd z autostrady w samym centrum. Kiedy projektowano to wielkie bezkolizyjne skrzyżowanie, na drodze stanęła przeszkoda w postaci kilkunastopiętrowego wieżowca. Dokładnie w miejscu jego położenia wypadał zjazd z jednej autostrady na drugą. Wyburzenie wieżowca było zbyt drogie i marnowało dodatkowo bezcenny grunt. Dlatego inżynierowie wybrali inne rozwiązanie. Ze środka wieżowca... wyjęto kilka pięter. W powstałej dziurze poprowadzono autostradę. Masahiro opowiada, że za każdym razem, jak przejeżdża po tym wieżowcem, nie może się nadziwić pomysłowości inżynierów. My też w końcu przejeżdżamy tą autostradą w drodze na lotnisko i też mijamy wieżowiec nad nami.

Rzeczywiście. Wrażenie niesamowite. Podobne wrażenie wywiera ósmy cud świata inżynierii, o którym nakręcono już kilka filmów dokumentalnych, czyli lotnisko Kansai pod Osaką. Największe światowe stacje telewizyjne i kanały dokumentalne śledziły budowę tego obiektu, jaki rósł na całkowicie sztucznie usypanej wyspie na środku zatoki. Japończycy wsypali setki tysięcy ton ziemi, gruzu i skał, aby mógł powstać supernowoczesny terminal pasażerski i pas startowy. Przedsięwzięcie było tak ogromne i tak kosztowne, że pierwszym "rzucie", zbudowano tylko jeden pas startowy, choć zwykle lotniska tak duże jak to w Osace mają takie pasy dwa. Ale już przy pierwszym były problemy. Tuż po hucznym otwarciu tego najnowocześniejszego portu lotniczego na świecie, inżynierowie z przerażeniem odkryli, że wyspa... zapada się pod ciężarem zbudowanych na niej obiektów. Na szczęście inżynierowi przewidzieli taką możliwość i całą konstrukcją zbudowali na teleskopowych palach, które po prostu o kilkanaście centymetrów podniesiono, gdyż pas startowy zaczął niebezpiecznie zbliżać się do lustra wody.

Na razie proces zapadania powstrzymano, a na kolejnej sztucznej wyspie, powstaje właśnie drugi pas startowy. Największe wrażenie lotnisko Kansai robi podczas lądowania, a nie startu, bo pasażer lądujący na wąskiej, długiej, sztucznej wyspie ma wrażenie, że samolot opada prosto do wody, a w oknach kabiny, obojętnie z której strony spojrzeć, widać tylko morze. Potem dopiero trzeba przejechać pięciokilometrowym mostem do stałego lądu, żeby podziwiać jedno z najbogatszych miast świata.

Masahiro, żegna się z nami około trzeciej w nocy. Mówi, że musi ze trzy godziny poleżeć, aby rano mieć znów siłę do pracy. Zamawiamy obiad z nocnego menu. Wiele innych gości restauracji śpi już na tapicerowanych ławach postawionych przy stołach. Kelnerzy ich nie budzą, ani nie wyrzucają. Około czwartej nad ranem zmieniają karty dań, z nocnych na dzienne. To często te same potrawy, ale za dnia trochę droższe. Pierwszy poranny autobus wiezie nas na lotnisko Kansai. Po raz ostatni możemy spojrzeć na ten światowy cud inżynierii, ale tym razem z zupełnie innej perspektywy. Hala przylotów i dworzec kolejowy mieści się bowiem… sześć kondygnacji niżej niż hala odlotów i autostrada, postawiona na kilkudziesięciometrowych podporach. Dopiero teraz zauważamy, że coś, co podczas przylotu traktowaliśmy jako wysokie sklepienie jest właśnie ową autostradą. Japońska obsługa zaprasza turystów odlatujących do Frankfurtu do odprawy. Niektórzy robią jeszcze ostatnie zakupy przed trwającą trzynaście godzin podróżą.

Najdłuższy i najnowocześniejszy samolot świata po słynnym A - 380, ogromny airbus A - 340, który zabiera na pokład 360 osób, leniwie odrywa się od ziemi. Ogromny terminal Kansai zaczyna przypominać z góry małą kwadratową plamkę na środku morza, zalaną porannym słońcem. Stąd już nie widać, jak wielka metropolia znów budzi się ze snu, aby zarabiać, produkować, konsumować i budować nowe wieżowce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie