Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona alkoholika błaga o interwencję

Iwona Rojek
Bernadetta Makos: - Razem z mamą chodzimy po różnych instytucjach, błagamy o szybką interwencję i na nic nie możemy się doczekać.
Bernadetta Makos: - Razem z mamą chodzimy po różnych instytucjach, błagamy o szybką interwencję i na nic nie możemy się doczekać. A. Piekarski
Żona i dzieci są w rozpaczliwej sytuacji. Wszyscy "z urzędu" powołują się na paragrafy i na tym się kończy.

- Jak mi ktoś nie pomoże, to w naszym domu dojdzie do tragedii - rozpacza 37-letnia kielczanka Bernadetta Makos. - Albo ja zabiję męża alkoholika, albo on mnie. Dzieci też są załamane psychicznie.

Kobieta opowiada, że jest udręczona tym, co od ośmiu lat wyprawia w ich domu mąż alkoholik.

- Mówi się, iż takie kobiety jak ja mogą otrzymać pomoc, w praktyce żadnej pomocy nie ma - denerwuje się. - Razem z mamą chodzimy po różnych instytucjach, błagamy o szybką interwencję i na nic nie możemy się doczekać. Mąż był wiele razy w izbie wytrzeźwień, mam założoną niebieską kartę jako ofiara przemocy, z czego nic nie wynika. Dwukrotnie o przemocy psychicznej była zawiadamiana prokuratura, ale umorzyła sprawę, bo nie mam dowodów tej przemocy, kazano mi nagrywać awantury w domu kamerą albo "komórką". Nie mam do tego siły. Mąż bierze pożyczki, awanturuje się, dręczy rodzinę, gdzie tylko pójdę po pomoc radzą mi się rozwieść, a on mi nie pozwolił pracować, nie mam środków do życia. To jest droga przez mękę, która może zakończyć się dramatem rodzinnym.

Pani Bernadetta opowiada, że mąż pije codziennie wódkę, tak jak herbatę. Na sprawy przychodził pijany, jest agresywny, nie daje spać jej ani dzieciom - ośmioletniej córce i 10-letniemu synkowi. Dzieci są niewyspane, rozdrażnione, nie mogą skupić się w szkole, mają kłopoty z nauką. Ostatnio były świadkami, jak miał atak padaczki, bardzo to przeżyły.

Z pijącym mężem kobiety nie można się skontaktować, zgubił "komórkę", przychodzi do domu o różnych porach.

GDZIE SZUKAĆ POMOCY?

Matka kobiety, Jadwiga Kumorowska mówi, że bardzo boi się o swoją córkę jedynaczkę, już obie nie wiedzą co mają robić.

- Mąż miał dwa razy wszywany esperal, ale nadal pił. Po wypiciu nic mu się nie działo - relacjonuje udręczona żona. - Potem podałam go o leczenie odwykowe, zapadł wyrok, miał się na nie zgłosić, kiedy nagle powiedział, że sam załatwił terapię ambulatoryjną. Sąd uwzględnił jego chęci, ale uczęszczał na nią tylko tydzień. Teraz okazało się, że mimo niewykonania postanowienia sądowego trzeba od nowa zakładać sprawę. To oznacza kolejne miesiące naszej gehenny, nie wiadomo czym zakończonej, bo nawet jak zapadnie wyrok, to może się okazać, że nie ma miejsca w szpitalu. Chciałabym, żeby on opuścił mieszkanie, bo zniszczył mnie i dzieci.

Dariusz Zwierzchowski, kierownik Przychodni Terapii Uzależnień w Kielcach przy ul. Jagiellońskiej, przyznaje, że ta sytuacja jest dramatyczna, ale obecne prawo nie pozwala na szybką interwencję.

- Wiele kobiet wyobraża sobie, że pojedziemy do alkoholika i od razu go zabierzemy z domu, odizolujemy od rodziny, a to jest niemożliwe - tłumaczy kierownik. - Jak mężczyzna przestał chodzić na terapię, to przychodnia odwykowa zawiadomiła o tym sąd, który musi wznowić sprawę. Kiedy zapadnie wyrok o leczeniu zamkniętym, to zostanie wpisany na listę, ale faktycznie kolejka jest tak długa, że trzeba czekać półtora roku. Chyba, że stawi się na leczenie dobrowolnie. Najlepiej by było, gdyby ta pani zgłosiła się do działu przemocy w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie, gdzie pomagają ofiarom przemocy domowej.

Bernadetta Makos mówi, że była i tam, ale oprócz tego, że kazano jej zapisać się na konsultację, to nic jej to nie pomogło w codziennym dramacie.

PROPONUJĄ JEJ TERAPIĘ

W Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Kielcach jego kierownik Grażyna Pisarczyk wyjaśnia, że u nich pierwsza rozmowa ma charakter edukacyjny, przedstawiają swoją ofertę. - Zaproponowano tej kobiecie terapię dla osoby współuzależnionej i dla dzieci, ale czy ktoś z niej skorzysta zależy od niej samej. - Mamy też terapię dla alkoholików, ale nikogo nie możemy przymusić do uczestniczenia w zajęciach.

W prokuraturze powiedziano nam, że sprawa o stosowanie przemocy została dwukrotnie umorzona z braku wystarczających dowodów. Natomiast Agnieszka Włodarska z biura prasowego policji potwierdziła, że faktycznie policja prowadziła postępowanie przygotowawcze, ale prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia.
- Kto mi w końcu może pomóc, żeby mój koszmar się skończył? - pyta zrozpaczona kielczanka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie