Osobne sygnalizatory dla autobusów miejskich

Pierwsze w mieście udogodnienie dla transportu zbiorowego zastosowano na ulicy Limanowskiego. Nowa sygnalizacja zacznie działać po zakończeniu remontu drogi.

Projekt przebudowy odcinka ulicy Limanowskiego od placu Kotlarza do przystanku za skrzyżowaniem z ulicą Wałową zaprezentowaliśmy na naszych łamach w marcu bieżącego roku. Już wtedy było widać, że drogowcy planują tam usprawnić ruch autobusów komunikacji miejskiej. W międzyczasie w projekcie zaszło kilka małych zmian, ale nie w tej najważniejszej kwestii.

BIAŁE KRESKI

- Po co zlikwidowano możliwość skrętu w prawo z zatoczki koło komisu samochodowego w ulicę Wałową? Przecież teraz autobusy będą musiały bardzo długo czekać na to, żeby włączyć się do ruchu i po kilku metrach skręcić w prawo - takie obawy głosili jeszcze w czerwcu niektórzy radomscy kierowcy.

Okazuje się, że zgodnie z projektem organizacji ruchu, autobusy nie będą miały żadnych problemów z wyjazdem z nowych zatok u zbiegu ulic Limanowskiego i Wałowej. Zamontowano dla nich osobne sygnalizatory. Zamiast czerwonego sygnału, będzie się wyświetlała pozioma biała kreska, a zamiast zielonego - pionowa, zezwalająca na wyjazd z zatoczki. Wtedy dla kierowców czekających na dwóch sąsiednich pasach będzie czerwone światło. Każdy pas ruchu ma swój osobny sygnalizator, a linie zatrzymania się przed nim są odpowiednio cofnięte.

JEDNO MIEJSCE

Nowe sygnalizatory jeszcze nie działają, bo wschodnia nitka ulicy Limanowskiego jest w przebudowie. Ruch dwukierunkowy odbywa się na razie po zachodniej, już wyremontowanej jezdni. Prace powinny zakończyć się na przełomie lipca i sierpnia. Wtedy będzie wprowadzona docelowa organizacja ruchu.

Pierwsze takie rozwiązanie w mieście nie będzie na razie powielane. Żadna z zaplanowanych na najbliższy czas inwestycji nie uwzględnia oddzielnych sygnalizatorów dla autobusów.

- Jeśli w przyszłości będzie gdzieś uzasadniona potrzeba zamontowania takich świateł w celu ułatwieniu przejazdu autobusom, to będziemy starali się to uwzględnić - zapewnia Marek Michałek, wicedyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.