- Taniec to przede wszystkim technika i choreografia. Ale jeżeli nie ma się go w sercu, to trudniej wygrywać - mówią instruktorzy i tancerze ze Studia Dance Factory w Kielcach. Wygrana na Mistrzostwach Świata w Latino Dance to ich podwójny sukces.
Michalina Podolska i Kamil Borecki podczas mistrzostw w Austrii stanęli na najwyższym stopniu podium i to dla nich został odegrany Mazurek Dąbrowskiego. Tygodnie intensywnych ćwiczeń, przygotowań i prób przyniosły efekt. Para z Kielc wytańczyła mistrza świata w lambadzie, w kategorii wiekowej powyżej 15 lat.
- Widziałem ich występ i już wtedy wiedziałem, że byli bezkonkurencyjni. Mówię całkowicie szczerze i obiektywnie. W ich tańcu widać było nie tylko ogromny talent i umiejętności, ale i pasję oraz serce, których chyba zabrakło innym parom - ocenia Bartłomiej Szymczyk, instruktor i tancerz ze Studia Dance Factory.
Maja Krzemińska i Patryk Ślusarczyk to młodzi wicemistrzowie świata w salsie.
(fot. archiwum)
LAMBADA PRZEZ PRZYPADEK
Michalina i Kamil tańczą z sobą dwa lata w Studiu Dance Factory, ale taniec trenują już od kilkunastu lat. Oprócz tego, że wspólnie występują i pobierają lekcje u najlepszych choreografów świata, sami również są nauczycielami. Szkolą młodych w salsie, która w momencie, gdy zaczynali pracę w studiu, dopiero w Kielcach raczkowała.
- Chcieliśmy stworzyć coś nowego, bo Kielce są miastem z ogromnymi tradycjami w tańcach disco i towarzyskim. Salsa już od lat ma swoich miłośników w Gdyni, Krakowie czy w Warszawie. W Kielcach wtedy nikt jeszcze salsy nie uczył i my postanowiliśmy spróbować - mówi Michalina Podolska.
Z czasem okazało się, że chętnych do tańca w "karaibskich klimatach" jest całkiem sporo. - Ten taniec ma w sobie coś egzotycznego, co porywa niemal każdego, kto spróbuje - przyznają tancerze.
Podczas mistrzostw świata to jednak nie salsą Michalina i Kamil wywalczyli tytuł, stało się to dzięki lambadzie zouk, którą poznali przez przypadek.
- W listopadzie ubiegłego roku byliśmy w Warszawie na szkoleniu. Dwójka Brazylijczyków prowadziła wówczas naukę lambady typu zouk. Jest to specyficzna odmiana tego tańca, która wymaga od partnerki ogromnych umiejętności w poruszaniu głową, ramionami i wyginaniu kręgosłupa. Spodobało nam się to, ale pojawił się problem, ponieważ w Polsce nikt inny lambady zouk nie trenował - wspomina Michalina.
Po złapaniu "lambadowego" bakcyla Kamil i Michalina postanowili stworzyć odpowiednią choreografię i mimo wszystko wystartować z tańcem na mistrzostwach świata.
- Tańczyliśmy salsę, bachate i właśnie lambadę, chociaż do końca nie byliśmy jej pewni. Trudno jest się wypowiadać o swoim występie, ale pamiętam tylko tyle, że z parkietu zeszłam bardzo zadowolona. Wiedziałam, że zatańczyliśmy z Kamilem tak, jak sobie założyliśmy. Wykonaliśmy wszystkie elementy choreografii do lambady, która była naprawdę trudna technicznie - przyznaje Michalina.
Niewykluczone, że wkrótce miłością do lambady zarażą innych kielczan. - Zastanawiamy się, czy nie rozpocząć nauki tańca w naszej szkole. Jeśli znajdą się chętni, to z przyjemnością nauczymy ich tego, co umiemy - śmieją się Michalina i Kamil.
TANIEC NAJWAŻNIEJSZY
Sukces Michaliny i Kamila oraz Bartłomieja i Joanny to nie jedyne zwycięstwo reprezentantów Kielc. Dwie pary podopiecznych czwórki tancerzy ze Studia Dance Factory zajęły finałowe miejsca w tańcu salsa, w przedziale wiekowym od 12 do 15 lat. Maja Krzemińska i Patryk Ślusarczyk zajęli drugie miejsce w salsie, a Ania Michałek i Karol Kruk czwarte.
- To olbrzymi sukces, ponieważ obie pary trenują dopiero od siedmiu miesięcy. Dzieciaki są niesamowicie zdolne, pełne pasji i zaangażowania. Nie trzeba ich namawiać do udziału w konkursach czy mistrzostwach, same chcą się sprawdzać. A my, jako ich nauczyciele, mamy ogromną satysfakcję z wygranej - podkreśla Michalina Podolska.
W czasie roku szkolnego obie młode pary trenują trzy dni w tygodniu po dwie godziny. Przed mistrzostwami treningi się znacznie zwielokrotniły, ale młodzi nie narzekają.
- Maja mogłaby tańczyć i siedem dni w tygodniu, gdybym jej na to pozwoliła - śmieje się Edyta Krzemińska, mama Mai.
Maja trenowała od czwartego roku życia taniec disco, ale to towarzyski był jej wymarzoną dyscypliną. Po zapisaniu się do studia poznała Patryka, z którym na próbę została dobrana w parę. Tak już zostało i trwa przez siedem miesięcy, na co młodzi nie narzekają.
- Fajnie mi się tańczy z Mają - śmiało przyznaje Patryk.
Rodzice obu dzieciaków nie muszą zachęcać młodych do treningów, a nawet, jak mówią, czasami muszą wręcz odejmować im obowiązków.
- Zajęcia szkolne plus muzyczne, basen i angielski to dla dzieci w ich wieku bardzo dużo. Musieliśmy podjąć decyzję, z czego zrezygnować, a co zostawić. Zwyciężył taniec, który jest u nich na pierwszym miejscu - śmieją się mamy Patryka i Mai.
PRZYJAŹŃ I TANIEC
Czwórka instruktorów ze studia, czyli Joanna, Bartłomiej, Michalina i Kamil poza pracą w szkole mają pracę zawodową, którą traktują poważnie, ale gdy tylko mogą, uciekają z uczelni i biur na parkiet.
- Poza tańcem każdy z nas prowadzi swoje życie, pracujemy zawodowo, niemal każdy w innej branży, ale ciągnie nas do treningów. Michalina jest pedagogiem, a ja ekonomistą, co, jak by na to patrzeć, z tańcem niewiele ma wspólnego - mówi Bartłomiej. - Ale jednak to właśnie taniec gra w naszym życiu pierwsze skrzypce. Występując na najróżniejszych konkursach, mistrzostwach, robimy to wspólnie, razem cieszymy się z sukcesów czy porażek, bo i takie mogą się zdarzyć.
Czy mają swoją receptę na sukces?
- Do tańca trzeba mieć serce, a w pracę wkładać duszę. Gdy te dwie rzeczy plus talent i ciężka praca idą w parze, to sukces jest murowany. A wydaje nam się, że u nas udało się wszystko odpowiednio połączyć. To cieszy - uśmiecha się Michalina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?