Kierowca i pasażer rovera walczą o życie w szpitalu po wypadku, który wydarzył się w niedzielę wieczorem w Świerczku pod Szydłowcem. Nie wiadomo, czy kierujący autem był trzeźwy. Naoczni świadkowie twierdzą, że w rozbitym aucie leżały butelki po piwie.
Była godzina 18.35. Dwóch mężczyzn: 54-letni kierowca ze Skarżyska-Kamiennej i 34-letni mieszkaniec gminy Szydłowiec jechali roverem w stronę Radomia trasą numer 7. Było ślisko, bo wcześniej padał deszcz. Z ustaleń policji wynika, że w Świerczku kierowca zaczął wyprzedzać kolumnę samochodów.
ODBIŁ W PRAWO
Nie wiadomo ostatecznie, co spowodowało, że kierowca nagle odbił na prawą stronę. Świadkowie wypadku, twierdzą, że w ten sposób uciekał przed czołowym zderzeniem z jadącym z naprzeciwka autem. Auto wpadło do przydrożnego rowu.
Tam przejechało kilka metrów, rozbryzgując błoto i całą siłą uderzyło w betonowy słup ogrodzenia jednej z posesji. Obaj mężczyźni zostali poważnie ranni. Jeden z nich musiał być wydobywany z samochodu przez strażaków. W ratowaniu ofiar pomagali okoliczni mieszkańcy i przypadkowi kierowcy.
CZY PILI ALKOHOL?
Obydwaj poszkodowani zostali zabrani do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Oficjalnie nie wiadomo, czy byli pod wpływem alkoholu, ma to ustalić badanie krwi, którą im pobrano. Według naocznych świadków wypadku można jednak przypuszczać, że byli nietrzeźwi, bo w aucie leżała spora liczba pustych butelek po piwie.
Nieoficjalnie wiadomo (twierdzili tak niektórzy okoliczni mieszkańcy), że obaj całe popołudnie spędzili w pobliskim barze. Również nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kierowca rovera był już karany za jazdę po pijanemu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?