Radomianin Tomasz Mazur, profesor matematyki, wspinacz i działacz Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego zginął we włoskich Dolomitach. Zmarł na skutek obrażeń odniesionych po upadku w szczelinę lodowca.
55-letni Tomasz Mazur pracował przez wiele lat jako wykładowca na Politechnice Radomskiej, a ostatnio w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
KOCHAŁ GÓRY
Znajomi wspominają go jako człowieka zakochanego w górach. Będąc w Radomiu szefem oddziału akademickiego Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, organizował wyprawy w różne góry w Polsce, jak również za granicą. W Dolomity wyjeżdżał kilkakrotnie. Ostatni raz był tam w sierpniu tego roku wraz z grupą kilku osób. Do tragedii doszło 11 sierpnia.
Z naszych informacji wynika, że po pokonaniu via ferraty, czyli drogi ubezpieczonej stałymi umocnieniami postanowił wraz z żoną odłączyć się od grupy i wejść na szczyt. W drodze powrotnej na wysokości 2900 merów Tomasz Mazur najprawdopodobniej pośliznął się i wpadł w szczelinę lodowca. Zginął na miejscu.
ŚWIETNY ORGANIZATOR
- Jestem zszokowany tą informacją. Tomek był świetnym organizatorem wypraw i to, co robił starannie planował. Był także człowiekiem bardzo dbającym o bezpieczeństwo, dlatego używał sprzętu wspinaczkowego nawet w takich miejscach, które teoretycznie tego nie wymagały - mówi Jarosław Dąbrowski, działacz turystyczny z Radomia.
Podobnego zdania są inni znajomi Tomasza Mazura. Jak się dowiedzieliśmy, Dolomity już wcześniej były dla niego pechowe. Kilkanaście lat temu, jadąc tam miał bardzo poważny wypadek drogowy za Wiedniem. Doznał wtedy między innymi złamania kręgosłupa i długo musiał dochodzić do sił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?