Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany kierowca zabił mojego przyjaciela

Redakcja
Szczepan Różycki miał zaledwie 28 lat. „Był wspaniałym bratem, mężem i przyjacielem nas wszystkich. Nie pozwólmy, aby pamięć o nim zgasła razem za zniczem, zapalonym na jego grobie” - napisał jego brat.
Szczepan Różycki miał zaledwie 28 lat. „Był wspaniałym bratem, mężem i przyjacielem nas wszystkich. Nie pozwólmy, aby pamięć o nim zgasła razem za zniczem, zapalonym na jego grobie” - napisał jego brat. Archiwum prywatne
Bliscy tragicznie zmarłego kielczanina Szczepana Różyckiego wypowiadają wojnę pijanym kierowcom. W niedzielę w Kielcach marsz milczenia.

Ludzie do niego lgnęli. Nawet jego śmierć tego nie zmieniła. Przychodzą na jego grób, mówią: "Cześć, Szczepan". I tylko on już nie może im odpowiedzieć.
"2.09.2006. Szanowna redakcjo. Minęło 6 dni od tragicznej śmierci mojego brata Szczepana (…) Choć można by powiedzieć, że minęło już 5 żyć od tego zdarzenia w naszym województwie. Wszystkie one skończyły się w wyniku jednego problemu, jakim jest alkohol..."

Bliscy Szczepana są teraz na bieżąco ze statystykami. - W ciągu 10 dni od śmierci mojego brata policja zatrzymała w Świętokrzyskiem 190 pijanych kierowców - mówi Marcin Różycki. - A ilu nie udało się zatrzymać?

Szczepan Różycki. Ze zdjęcia patrzy młody mężczyzna, o pogodnej twarzy, z lekkim uśmiechem. - Zawsze był uśmiechnięty - mówią o nim przyjaciele. Kochał swoją żonę. Kochał rodzinę i przyjaciół. Kochał sport. Miał 28 lat.

PRACOWITY ŚPIOCH

Najmłodszy z trójki rodzeństwa. - Mama wspomina, że jak był mały, to nie można było mu dać nigdy klapsa. Bo patrzył wtedy smutnym wzrokiem i pytał: "Ty mnie już nie kochasz?" - Marcin Różycki uśmiecha się smutno. - Albo jak się bawił, a później nagle, w sekundzie, zasypiał w tym samym miejscu.

Z tego zasypiania zresztą nie wyrósł. - Siedzimy z kolegami, rozmawiamy, nagle patrzymy, a Szczepan śpi - śmieje się do wspomnień przyjaciel Szczepana. Może zasypiał też ze zmęczenia. - W naszej rodzinie zawsze dużo się pracowało. Nierzadko trzeba było wstawać o 2.30. Miał prawo być zmęczony - dodaje Marcin. - Za to jak nikt potrafił cieszyć się z najmniejszych rzeczy. Kiedy kupił sobie nowe buty, stawiał je przy łóżku.

Od dziecka kochał sport. Zostały stosy jego dyplomów i pucharów. Od podstawówki uprawiał lekkoatletykę. Jeździł na Mistrzostwa Polski w dziesięcioboju. Stworzył własną drużynę piłkarską, która nazwał Karakal. Skakał ze spadochronem, na bungee. Ale chyba najmocniej zakochał się w bilardzie.

BILARD I MOTOCYKLE

- Kiedy pierwszy raz zagrałem z nim w bilard, powiedział: "Ja sobie otworzę taki klub" - wspomina Marcin. I Szczepan dopiął swego. Przy ul. Bodzentyńskiej w Kielcach powstał klub "Karakal", Mekka kieleckich bilardzistów. To tu odbywały się pierwsze rozgrywki obecnego Grand Prix Gór Świętokrzyskich. - Był taki nieśmiały. Bardzo przeżywał moment, gdy pierwszy raz musiał otworzyć turniej. Nigdy nie chciał przemawiać, zawsze wypychał innych do pierwszego szeregu - opowiada przyjaciel 28-latka.

Jakiś czas temu Szczepan sprzedał klub. Założył firmę. - "Motobros", czyli Motorowi Bracia. Zajmowała się importem motocykli. To właśnie one nas zgubiły… - wzdycha Marcin Różycki. - Zawsze powtarzał nam: nie wsiadajcie na te motory, to niebezpieczne. Bał się szybkiej jazdy, nigdy nie szarżował, unikał dużych maszyn. I pech chciał, że tego wieczoru jechał małym skuterem…

POŚLIZG, UDERZENIE, ŚMIERĆ

26 sierpnia, Daleszyce. Jest już ciemno, koło godz. 22. Szczepan jedzie skuterem, właśnie takim sprowadzonym z zagranicy. Jakieś 50 metrów przed nim samochodem jedzie żona. Mają za sobą tyle wspaniałych lat, tyle pięknych wspomnień, tyle planów na przyszłość…

- Spotkali się, gdy Szczepan miał sześć lat. Od tamtej pory świata poza nią nie widział - wspomina Marcin.

Wtedy, 26 sierpnia, w mercedesie jedzie trójka młodych ludzi: dwaj mężczyźni i kobieta. Jak się później okaże ona jest trzeźwa, oni nie. Na zakręcie przy wyjeździe z Daleszyc do Kielc... - Mercedes złapał pobocze, wpadł w poślizg - mówi o dotychczasowych ustaleniach śledztwa Paweł Stępiński, rzecznik prasowy kieleckiej policji. - Zjechał na przeciwny pas. Bokiem uderzył w motorowerzystę, potem koziołkował w polach.

Szczepan nie miał szans. Zginął na miejscu, zmasakrowany.
- Na początku kobieta z mercedesa twierdziła, że to ona siedziała za kierownicą auta - mówią policjanci. - Ale później chyba zrozumiała powagę sytuacji, zdała sobie sprawę, jaka kara jej może grozić. Złożyła już inne zeznania. Że samochodem kierował jej 25-letni chłopak.

Tamtego tragicznego wieczoru policjanci przebadali 25-latka na alkomacie, chociaż nie wiedzieli, że to on mógł być kierowcą. Miał prawie 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Ze szpitala wyszedł do domu. Kilka dni po wypadku zgłosił się z adwokatem na policję. Przyznał się do winy. Został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 12 lat więzienia.

ŁZY NIE WYSTARCZĄ

"Wiem, że nic nie zwróci mi życia mojego brata, wiem że dopiero teraz, gdy jego nie ma, zacząłem zauważać tragedie innych ludzi…"

- Ludzie podchodzą do mnie i mówią: "Przeżywałem to samo". Nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele osób straciło kogoś bliskiego z winy pijanego kierowcy - mówi Marcin Różycki. - Trzeba coś z tym zrobić. Ten problem dotyczy każdego. Ilu z nas nie zwraca uwagi na to, że ktoś, kto wypił dwa piwa wsiada za kierownicę? Ja też nie zwracałem… A przecież wystarczy w takim momencie zabrać kluczyki od samochodu, zadzwonić po policję.

Na pogrzebie Szczepana były tłumy. Wielu jego znajomych do dziś nie może uwierzyć, że Szczepcia już nie ma. - Zawsze chodziło się do niego po radę, pomoc. Nikomu nie odmówił - wspomina przyjaciel Szczepana. - I teraz ludzie nadal go odwiedzają. Ciągle ktoś jest przy jego grobie. Przychodzą, mówią: Cześć, Szczepan.
Ale nie chcą go tylko opłakiwać. - Od śmierci Szczepana spotykamy się wszyscy co drugi dzień. Ludzie chcą działać. Robimy burzę mózgów. W ten sposób narodził się pomysł turnieju, marszu i koszulek - mówi Marcin Różycki.

DLA SZCZEPANA

"Był wspaniałym bratem, mężem i przyjacielem nas wszystkich. Nie pozwólmy, aby pamięć o nim zgasła razem ze zniczem, zapalonym na jego grobie".
Jak zacząć mówić o kimś bliskim "był" zamiast "jest"? Jak wykasować z pamięci telefonu numer jego "komórki"?

- Wie pani, na czym polega największa ironia losu? - pytają przyjaciele. - Że Szczepan stronił od alkoholu. Prawie w ogóle nie pił. Ot, symboliczny kieliszek szampana, żeby wznieść toast.

Odcisk zakrwawionej dłoni i napis: "Pijany kierowca zabił mojego przyjaciela". Takie logo wymyślili bliscy Szczepana. Umieszczą je na koszulkach i naklejkach na samochody, które chcą rozdawać kierowcom podczas Marszu Milczenia, jaki w niedzielę przejdzie kieleckim deptakiem. Wezmą w nim udział uczestnicy turnieju bilardowego, poświęconego pamięci Szczepana, który tego samego dnia odbędzie się w Kieleckim Centrum Kultury.

- To marsz przeciwko pijanym kierowcom. Dołączą do nas ludzie z innych środowisk sportowych. Będą bliscy, przyjaciele Szczepana. Zapraszamy też wszystkich, którym ten problem nie jest obojętny - apelują organizatorzy marszu. - To ostatnia rzecz, jaką możemy zrobić dla Szczepana.

- Nie chcemy nikogo wytykać, skazywać - zastrzega Marcin Różycki. - Ale nie można przechodzić obojętnie obok problemu nietrzeźwych kierowców. Może ktoś, kto zobaczy na szybie samochodu taką naklejkę zastanowi się dwa razy, zanim po pijanemu przekręci kluczyk w stacyjce? Może dzięki temu ocalimy choć jedno życie i oszczędzimy cierpienia setkom ludzi?

Przyjaciele Szczepana zapowiadają, że na tej jednej akcji nie poprzestaną.
Od przyszłego roku pierwszy turniej bilardowy rozgrywany w Kielcach po wakacjach będzie nosił nazwę Memoriału Szczepana Różyckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie