Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura kibiców w Łodzi przed meczem Stali

Arkadiusz Kielar
Tyle autokarów z kibicami Stali Stalowa Wola, Resovii Rzeszów i Rakowa Częstochowa pojawiło się w Łodzi plus 15 samochód osobowych. Dla fanów "Stalówki” mecz z Widzewem, który pokazywała telewizja, miał być jednym z najważniejszych w sezonie.
Tyle autokarów z kibicami Stali Stalowa Wola, Resovii Rzeszów i Rakowa Częstochowa pojawiło się w Łodzi plus 15 samochód osobowych. Dla fanów "Stalówki” mecz z Widzewem, który pokazywała telewizja, miał być jednym z najważniejszych w sezonie.
Kibice Stali Stalowa Wola nie zostali w większości wpuszczeni na stadion Widzewa, bo przyjechało ich za dużo.

Kibice Stali Stalowa Wola wyjechali na niedzielny mecz piłkarzy "Stalówki" do Łodzi z Widzewem, ale większość nie została nawet wpuszczona na stadion. Doszło do awantury, użycia gazu i pałek. Organizatorzy zawodów twierdzą, że postępowali zgodnie z regulaminem, do którego nie chcieli dostosować się przyjezdni.
Fani Stali do Łodzi wyruszyli w aż osiemset osób, w tym zaprzyjaźnieni kibice Rakowa Częstochowa i Resovii Rzeszów. Przed stadionem Widzewa zameldowali się godzinę przed meczem.

KTOŚ Z KOGOŚ ZAKPIŁ

Dla fanów "Stalówki" przeznaczonych zostało w sektorze gości 450 miejsc, a zjawiło się ich prawie dwa razy tyle.

- Przesłaliśmy do Stali informacje, w tym regulamin, jaki obowiązuje na naszym stadionie. Że ilość miejsc dla kibiców gości wynosi 450 - mówi Grażyna Dziegiecka, kierownik do spraw bezpieczeństwa w łódzkim klubie. - Nie wiem, dlaczego przyjechało ich dwa razy tyle i na co liczyli. Na dodatek przyjezdnych obowiązuje lista imienna kibiców, którą wcześniej przesyłają do nas zainteresowane kluby. Lista przesłana ze Stali wyglądała tak, jakby ktoś z kogoś zakpił...
Grażyna Dziegiecka zdradza, że ze Stali dostała listę, na której powtarzały się na przykład te same nazwiska, a na pozycji 251 zamiast personaliów kibica widniał napis: "J…ać was".

- Na liście przesłanej nam oficjalnie przez klub! W dodatku powinna nam ona zostać przesłana na 14 dni przed meczem, a dostaliśmy ją na pięć dni przed spotkaniem ze Stalą - dodaje.

Kibice Stali są rozżaleni. Przejechali szmat drogi, żeby w większości nie wejść na stadion, a ochrona chciała wpuszczać ich w iście żółwim tempie. Przy ośmiusetosobowej grupie trwałoby to do rana. Ktoś nie wytrzymał nerwowo i "stalowcy" próbowali wejść na siłą. Ochrona odpowiedziała gazem łzawiącym…
- Wśród nas była dziewczyna w ciąży, ona też została potraktowana gazem - mówi jeden z kibiców Stali. - Tempo, w jakim byliśmy wpuszczani, wyglądało na prowokację ze strony ochrony, listę sprawdzał jakiś jeden, starszy pan. Na tyle osób! Ci, którzy nie zostali wpuszczeni, chociaż mieli bilety i dowody osobiste z sobą, powinni dostać z powrotem swoje pieniądze.
ZWRÓCĄ IM ZA BILETY

Grażyna Dziegiecka tłumaczy okoliczności zdarzenia.

- Kibice ze Stalowej Woli pokazali nam jakąś nową listę nazwisk, którą sporządzili. Nie mogliśmy jej uwzględnić, a oni upierali się, że albo ta, albo żadna. My na pewno tych 450 kibiców, którzy byli na liście przesłanej przez stalowowolski klub, wpuścilibyśmy na stadion, weszło zresztą w końcu 65 osób ze Stalowej Woli. Ale nikogo, kogo nie było na liście, którą dostaliśmy od Stali, nie mieliśmy prawa wpuścić, nawet gdyby kupił bilet. Taki jest regulamin - wyjaśnia. - Co do dziewczyny w ciąży, to można ubolewać, że znalazła się w takim miejscu. Sytuacja w pewnym momencie stała się groźna, na ochronę przy bramie leciały butelki i kamienie, i musieliśmy adekwatnie zareagować.

Stanowisko Stali Stalowa Wola w tej sprawie przedstawia jeden z działaczy klubu Adam Krotoszyński.

- Informowałem naszych kibiców, że jest dla nich 450 miejsc w Łodzi - mówi Adam Krotoszyński. - Oni jednak zdecydowali się jechać większą liczbą, bo uznali, że uda im się wejść na stadion. Co do listy, to mogły być na niej pewne niedopatrzenia, ale mieliśmy ostatnio w klubie nawał obowiązków, organizowaliśmy Mistrzostwa Podkarpacia w koszykówce i nie dało się wszystkiego przypilnować. My mieliśmy kiedyś sytuację, że przyjechało do nas 700 fanów GKS Katowice, dla których przeznaczonych było 300 miejsc, a mimo to, po konsultacji z policją i ochroną, wpuściliśmy wszystkich, by nie wywoływać awantur. W Łodzi zdecydowano inaczej…

Jeżeli chodzi o tych, którzy nie weszli na stadion, to postaramy się wysłać niewykorzystane bilety do Widzewa i otrzymać za nie zwrot pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie