Zamiast akcyzy byłby jeden podatek w wysokości 500 euro. Jeśli to wejdzie w życie, sprowadzanie starych aut będzie nieopłacalne. Nad projektem nowego podatku pracuje komisja Przyjazne Państwo, kierowana przez posła Janusza Palikota. Obecnie obowiązują dwie stawki akcyzowe: 13,6 procent dla pojazdów o pojemności silnika wyższej niż dwa litry oraz 3,2 procent dla aut o mniejszej pojemności.
W myśl nowych planowanych przepisów akcyza miałaby zostać zastąpiona jednym podatkiem w wysokości 500 euro. Płaciliby go wszyscy importerzy używanych aut, bez względu na wiek samochodu oraz wielkość zamontowanego w nim silnika.
POMYSŁ, A PROJEKT
Jak jednak zauważa Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy Izby Celnej w Kielcach, pomysłów na zastąpienie akcyzy może być wiele, lecz nie oznacza to, że wejdą w życie. - W sprawie tego planowanego pomysłu ze stawką 500 euro kontaktowałam się z Ministerstwem Finansów. Poinformowano mnie, że nie wpłynął jeszcze do komisji międzyresortowych żaden projekt.
Nie toczą się więc żadne uzgodnienia. Słowem, resort nie ma jeszcze nad czym procedować - informuje Wiesława Dróżdż. - Są natomiast projekty zmian w ustawie o podatku akcyzowym, które mają wejść w życie od 1 stycznia. Zakładają one utrzymanie bez zmian dwóch stawek akcyzowych, ma natomiast zostać zlikwidowane wielokrotne opodatkowanie - dodaje rzeczniczka Izby Celnej.
Obecnie jest tak, że importer jest zobowiązany do zapłacenia akcyzy w ciągu siedmiu dni od momentu sprowadzenia pojazdu. Jeśli w tym czasie sprzeda pojazd, to nabywca też musi zapłacić akcyzę i to właśnie zostanie zniesione.
OPŁAT BEZ LIKU
Już dzisiaj osoby, które kupiły pojazd z zagranicy płacą krocie. Po pierwsze akcyzę, po drugie muszą zapłacić za tłumaczenie dokumentów, co kosztuje około 100 złotych. Do tego dochodzi jeszcze konieczność uzyskania z Urzędu Skarbowego zaświadczenia VAT-25 od osób fizycznych, co pociąga za sobą koszt 160 złotych.
Oprócz tego trzeba zapłacić tak zwaną opłatę recyklingową - 500 złotych. Na końcu tej drogi przez mękę są jeszcze opłaty rejestracyjne. W Kielcach za tablice rejestracyjne oraz dowód zapłacimy prawie 170 złotych oraz 75 złotych za wydanie karty pojazdu. Łącznie uzbiera się niezła sumka. Trudno raczej marzyć, żeby zmieścić się w 1000 złotych.
KUPUJEMY CORAZ WIĘCEJ
Jak mówi Tadeusz Kot, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich w kieleckim ratuszu, to wcale nie zniechęca do kupowania pojazdów z zagranicy. - Rejestrujemy ich coraz więcej. W 2005 roku było ich 4997, w 2006 - 4666, w ubiegłym roku 6185. W roku bieżącym może być podobnie, bo do października w Urzędzie Miasta zarejestrowano już 5736 pojazdów sprowadzonych z zagranicy - informuje dyrektor Kot.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?