Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pałac w Małej Wsi wrócił w ręce właścicieli

Redakcja
Maria Sokolnicka po latach znów przed swoim pałacem w Małej Wsi koło Grójca.
Maria Sokolnicka po latach znów przed swoim pałacem w Małej Wsi koło Grójca. R. Furciński
Zespół pałacowo-parkowy w Małej Wsi w powiecie grójeckim po latach zwrócono rodzinie, której został odebrany.

Kiedy w 1945 roku Maria Sokolnicka opuszczała z rodzicami i rodzeństwem pałac w Małej Wsi miała 12 lat. W rodzinnym domu była kilka razy. W ubiegłym tygodniu ponownie była w posiadłości. Tym razem, żeby odebrać symboliczne klucze do pałacu. Już na własność.

- 18 lat czekaliśmy na ten dzień. Starania o zwrot pałacu rozpoczęliśmy po przemianach w kraju, w 1990 roku. Jednak do tej pory nic nie dało się w tej sprawie zrobić. Dopiero teraz udało się ją zakończyć - mówi Maria Sokolnicka, córka ostatnich właścicieli.

Ostatni właściciele Tadeusz i Julia z książąt Lubomirskich Morawscy nie doczekali dnia, kiedy zespół pałacowo-parkowy został zwrócony. Ze spadkobierców pierwszej linii byli tylko córka Maria Sokolnicka i syn Kazimierz Morawski. W ubiegły czwartek po południu jeszcze raz dokładnie oglądali posiadłość.

- W tym pałacu się urodziłam, o tam - pokazuje na jedno z okien na parterze Maria Sokolnicka. - Byłam najmłodszym dzieckiem. Miałam 12 lat, gdy w lutym 1945 roku musieliśmy się stąd wynieść. Wyjechaliśmy drewnianym wozem. Pamiętam ten dzień. Dla rodziców była to wtedy wielka tragedia. Uważali, że to jest wielka niesprawiedliwość.

WYJECHALI Z PAŁACU DREWNIANYM WOZEM

Jak opowiada nasza rozmówczyni, jej dziadek Zdzisław Lubomirski i ojciec Tadeusz Morawski zakładali w tym rejonie sady. Był jednym z prekursorów tej gałęzi rolnictwa. Pomagał w tym również innym mieszkańcom okolic.

- Dziadkowie i rodzice byli bardzo szanowani. Szanowali innych, również zwykłych chłopów, i sami byli szanowani. Tu był życzliwy dom dla wszystkich. Zawsze było w nim dużo ludzi - mówi.

W budynkach majątku przebywały osoby ze znanych rodów, ale nie tylko, dom był również otwarty dla okolicznych mieszkańców. Majątek pełnił bardzo ważną rolę w czasie II wojny światowej.

- Rodzice ukrywali tutaj Żydów, ludzi ocalałych po powstaniu warszawskim, a nawet partyjnych działaczy. Ale schronienie mieli również ludzie kultury, poetka i skrzypaczka. Po upadku powstania sporo osób u nas było. Spali na materacach w pokojach. W czasie II wojny moja siostra Klementyna prowadziła tajną szkołę - wraca wspomnieniami Maria Sokolnicka. - Więc po tym wszystkim co nasza rodzina zrobiła, decyzja o tym, że musimy opuścić pałac w Małej Wsi i dzień wyjazdu, to było zawalenie się świata. Wyjeżdżając zostawiliśmy obrazy, meble, pamiątki. Niektóre rzeczy trafiły do muzeów, inne nie.

RZĄDOWY OŚRODEK

Po ogłoszeniu dekretu o reformie rolnej, z 6 września 1944 roku, mówiącym o przejęciu majątków od właścicieli ziemskich na skarb państwa, właściciele wyjechali wozami do Grójca. Ponieważ ówczesne władze wydały decyzję, że właściciele nie mogą się zbliżać do majątku na odległość mniejszą niż 50 kilometrów, Morawscy musieli przenieść się do Warszawy.

Niektórzy z mieszkańców gminy, proszący o anonimowość, poddają w wątpliwość jedyny argument opuszczenia pałacu przez właścicieli z powodu dekretu rolnego.
- Ich długi przekraczały znacznie wartość majątku. Dlatego musieli stąd wyjechać - mówią.

- Owszem, słyszałem, że podobno mieli jakieś długi, ale z tego co wiem, zostały one spłacone. Nie wiem, czy w całości, ale w części na pewno - mówi Janusz Różycki, starosta grójecki.

Spadkobiercy mieli szczęście, że obiekt przez kilkadziesiąt lat był w rękach skarbu państwa, był Ośrodkiem Wypoczynkowym Centrum Biura Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Dzięki temu obiekt był utrzymywany, zagospodarowany i były prowadzone w nim remonty. Nie popadł w całkowitą ruinę, jak wiele podobnych obiektów odebranych właścicielom ziemskim tuż po II wojnie światowej. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat bywały tutaj najważniejsze w danym okresie ludzie władzy, między innymi Józef Cyrankiewicz, premier z lat 60., Jerzy Urban, rzecznik rządu w latach 80., Jerzy Buzek, premier na przełomie ostatniej dekady.

BYŁA KAPLICA, JEST STRÓŻÓWKA

Trzeba przyznać, że spadkobiercy otrzymali obiekt w zadowalającym stanie. Zresztą sami to przyznają.- Jest w niezłym stanie, chociaż jest bardzo dużo do zrobienia - mówi Maria Sokolnicka.

Wchodząc do pałacu, w niszy na wprost napotykamy się na naturalnej wielkości gipsowy posąg Diogenesa z latarnią. Według legendy, ten grecki filozof, uczeń Sokratesa, miał ponoć zwyczaj chodzenia w biały dzień po mieście z zapaloną latarnią. Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiadał "Szukam człowieka".
Po lewej stronie od wejścia do pałacu małe pomieszczenie służy jako stróżówka dla pracowników firmy ochroniarskiej. - Kiedyś była tu kaplica. Tu przyjmowałam Pierwszą Komunię Świętą - dodaje nasza rozmówczyni.

Na ścianach są dobrze zachowane malowidła. Najładniejszym pomieszczeniem jest sala pompejańska, z malowidłami scen i postaci mitologicznych w owalach, rondach i prostokątach. - To był mój pokój. Był zdecydowanie najładniejszym pomieszczeniem - mówi Maria Sokolnicka.

Teraz jest zamknięty, ponieważ pełni rolę archiwum. W nim zgromadzono dokumenty i najważniejsze rzeczy.

Od strony ogrodu jest tak zwana sala warszawska, z malowidłami ściennymi. Na jednej, węższej, przedstawiono Neapol z widokiem na dymiący Wezuwiusz, a na długiej ścianie jest panorama XVIII-wiecznej Warszawy. - To była sala jadalna - dodaje spadkobierczyni.

CO ZROBIĆ Z TAKIM MAJĄTKIEM?

Od sierpnia tego roku zarządcą w imieniu skarbu państwa było Starostwo Powiatu Grójeckiego. Decyzję o zwrocie pałacu w Małej Wsi potomkom prawowitych właścicieli wydał 30 października Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki. 11 grudnia wręczył im symboliczny klucz.

Maria Sokolnicka i Kazimierz Morawski, razem z rodzinami, przed otrzymaniem symbolicznego klucza i podpisaniem dokumentów stwierdzających zwrot zespołu-pałacowego, zwiedzali budynki i park. - Ten dzień jest dla nas bardzo ważny. Historia zatoczyła koło. Znowu stajemy się właścicielami pałacu - mówi Maria Sokolnicka.

- Choć to niemałe wyzwanie, to życzę Państwu, aby miejsce to odzyskało dawną świetność i znów, jak przed wojną, tętniło życiem - życzył spadkobiercom Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki.

Właściciele zespołu pałacowo-parkowego nie mają jeszcze sprecyzowanych pomysłów co do zagospodarowania majątku. - Jakieś pomysły są, ale jeszcze nie wiadomo co zrobimy z pałacem i parkiem. Zdajemy sobie sprawę, że koszty utrzymania są ogromne. Tylko na samo ogrzewanie miesięcznie trzeba wydać około 10 tysięcy złotych. Może zainteresujemy pałacem jakąś fundację? - zastanawia się Marcin Sokolnicki, syn Marii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie