Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sypnęło dziurami na kieleckich drogach

Agata KOWALCZYK
Na ulicy Leśnej dziury nie są niczym dziwnym.
Na ulicy Leśnej dziury nie są niczym dziwnym. A. Piekarski
Kierowcy poruszający się po Kielcach muszą być wyjątkowo czujni. Chwila nieuwagi może się zakończyć wizytą u mechanika.

Dziury znikną dopiero w kwietniu albo maju. Do tego czasu kierowcy muszą uważać na wyrwy, bo drogowcy łatają tylko te najbardziej niebezpiecznie.
Kierowcy muszą mieć szeroko otwarte oczy, żeby nie wjechać w wyrwę. W Kielcach trudno znaleźć ulicę bez uszkodzeń. I trudno się dziwić, skoro większość naszych jezdni ma 30-40 lat, a projektowano je na pięć, góra 10 lat.

- Dziur nie ma tylko na nowych drogach, 2-3-letnich, a takich w mieście jest niewiele, więc na większości tras są ubytki w asfalcie - przyznaje Zbigniew Czekaj, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach. - W najgorszym stanie są "wylotówki" z miasta, bo one są najstarsze i najbardziej obciążone. Dziury są na starym odcinku Łódzkiej, Radomskiej, Ściegiennego, Zagnańskiej, Zagórskiej i w centrum: na Rynku, Dużej, Małej, Nowym Świecie, Czarnowskiej, Warszawskiej. Można wyliczać bez końca.

POTRZEBNA MROŹNA ZIMA

- Jedyna recepta na dziury w tak umęczonych jezdniach to wymiana całej nakładki asfaltowej, a łatanie to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Dochodzi do takich sytuacji, że łaty są trwalsze niż to, co je otacza. One przetrzymują kolejne zimy, a stary asfalt sypie się wokół nich - informuje dyrektor Czekaj.
Kierowcy mają pretensje do drogowców, że zbyt wolno łatają dziury. Na wielu drogach są już od kilkunastu dni.

WIĘCEJ ŁATANIA, TO...
WIĘCEJ WYDATKÓW

- Mamy cztery recyklery, urządzenia do tymczasowego łatania dziur, są wykorzystywane przede wszystkim w nocy, bo ruch w dzień jest zbyt duży - przyznaje dyrektor. - Nasi inspektorzy kierują je przede wszystkim na drogi wylotowe i tam, gdzie dziury stwarzają największe zagrożenie.

Tłumaczy, że na pewno więcej recyklerów pozwoliłoby szybciej uporać się z łataniem dziur. - Ale to kosztuje, wolimy łatać tylko to, co jest niezbędne ze względów bezpieczeństwa i zaoszczędzić pieniądze na prawdzie remonty. Takie zimowe łatanie jest tylko tymczasowe. Często co kilka dni jest robiona ta sama dziura, bo przy takiej pogodzie nie da się jej dobrze wypełnić. Wiosną, gdy temperatura się ustabilizuje, wszystkie wyrwy zostaną porządnie naprawione, przy użyciu prawdziwego asfaltu - tłumaczy dyrektor. - Teraz firmy go nie produkują, ponieważ zanim ruszy sezon budowy dróg, mają na niego za mały zbyt.
Zwykle prawdziwe łatanie dziur rozpoczyna się w maju, ale w ubiegłym roku, gdy zima była lekka, drogowcy wyruszyli na ulice miesiąc wcześniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie