Ratownicze manewry w Kazimierzy (zdjęcia)

Scenariusz manewrów strażackich, zorganizowanych w miniony czwartek, został przygotowany z rozmachem i sporą dozą wyobraźni.

RABUSIE NA STACJI

Główne wydarzenia rozegrały się na ulicy Przemysłowej, w rejonie stacji paliw. To właśnie tam brązowy renault - z bandytami, którzy uciekali przed policyjną obławą po napadzie na bank w małopolskich Proszowicach - zderzył się na skrzyżowaniu z autobusem pełnym pasażerów.

Dwóch rabusiów uciekło polami w stronę Słonowic, dwaj zabarykadowali się w myjni na stacji. Zdesperowani podpalili zbiornik z olejem opałowym. Ponieważ negocjacje nie przyniosły rezultatu, trzeba było użyć siły. Do akcji wkroczyli policyjni antyterroryści, padły strzały.

W wypadku zginęły trzy osoby, 15 pasażerów autobusu zostało rannych. Pomocy udzielili ofiarom ratownicy-strażacy oraz służby medyczne. Obficie lała się krew, na szczęście "wyprodukowana" z puszek soku pomidorowego.

BRAWA DLA STATYSTÓW

W ćwiczeniach wzięło udział około 150 osób, w tym służby ratownicze z dwóch województw - świętokrzyskiego i małopolskiego. Sztab główny tworzyli kazimierscy komendanci: straży pożarnej - Mirosław Ciepiela i policji - Artur Bieelc, a także Tomasz Gołębiowski, szef kazimierskiego pogotowia ratunkowego. Działaniami operacyjnymi dowodzili Janusz Buła i Piotr Łudzik.

Strażaków zawodowych z kazimierskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej wspierało sześć formacji ochotniczych z terenu powiatu: z Bejsc, Kociny, Łękawy, Opatowca, Skalbmierza oraz Sokoliny, należących do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Na szczególne brawa zasłużyła spora armia statystów, którzy przekonująco odgrywali role ofiar zdarzeń.

DUŻA WIDOWNIA

Manewry cieszyły się dużym zainteresowaniem mieszkańców Kazimierzy Wielkiej. Obejrzało je grubo ponad 100 osób, podziwiając sprawność i profesjonalizm w działaniu służb ratowniczych.