- Decyzja o montażu należy do większości lokatorów - mówi Augustyn Turek, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Siarkowiec".
O konieczności montażu domofonu mówią ci mieszkańcy, którzy mają dość brudnej klatki i podejrzanie kręcących się na klatce osób. Przeciwko montażowi są ci, którzy uważają, że ich montaż nastąpił wskutek nacisku na wszystkich lokatorów, a firmie montującej zależało głównie na zdobyciu kolejnego klienta.
KLUCZ LUB SZYFR
Chodzi o instalację domofonów w bloku przy ulicy Zwierzynieckiej. Zdaniem pana Marcina, który poinformował nas o sprawie, montaż urządzenia odbył się nie całkiem zgodnie z prawem. - Wszystko było naciągane, przedstawiciel firmy chodził od mieszkania do mieszkania - tłumaczy mężczyzna. - Pytał czy ktoś wyraża zgodę na domofon, ale każdemu mówił, że już zgodziło się ponad 80 procent mieszkańców klatki, pomimo, że ktoś był pierwszą osobą, do której zapukał. Niektórzy pod presją podpisywali zgodę, żeby nie było, że się wyłamują. Większość rodzin które mieszkają w klatce to najemcy lub nowi lokatorzy, przeważnie młode małżeństwa.
Pan Marcin nie był jedynym przeciwnikiem montażu domofonu w klatce. - Do tej pory nic szczególnego się na klatce nie działo - mówi inny lokator. - Jest czysto. To tylko wyciąganie pieniędzy od ludzi.
Kiedy okazało się, że większość lokatorów wyraziło zgodę na montaż urządzenia, sytuacja tych, którzy się nie zgodzili nieco się skomplikowała. - Mieszkańcy, którzy wchodzą do klatki muszą mieć klucz żeby otworzyć drzwi albo posiadać osobisty kod mieszkania - opisuje pan Marcin. - Kto nie zamontował domofonu kodu nie posiada, a jeśli chciałby mieć, musi zapłacić około 60 złotych. Istnieje kod administracyjny, ale spółdzielnia twierdzi, że nie może go podać nikomu, oprócz sprzątaczki i listonosza.
Pan Marcin narzeka, że po zamontowaniu domofonu, nie czuje się komfortowo w swoim mieszkaniu. - Mam wrażenie, że mieszkam w więzieniu - dodaje. - Znajomi nie mogą wejść do klatki, bo nie mają klucza, ani żadnego kodu, który mógłbym im podać. A przecież nie będę dorabiał setki kluczy dla rodziny, przyjaciół, znajomych.
RACJA PO STRONIE WIĘKSZOŚCI
Augustyn Turek, prezes Siarkowca mówi, że sprawę zna. Kilkakrotnie rozmawiał z przeciwnikami montażu urządzenia. Przyznaje, że to jedna z wielu takich spraw, z jakimi zgłaszają się do niego lokatorzy. - Montażem domofonu zajmuje się prywatna firma, a nie nasza spółdzielnia - tłumaczy prezes Turek. - Kiedy wpływa do nas pismo, że 80 procent lokatorów chce urządzenie, my wyrażamy zgodę na jego montaż. Po zamontowaniu lokatorzy płacą w czynszu co miesiąc około 1 złotych 50 groszy na jego utrzymanie. Pieniądze przekazujemy instalatorowi domofonu.
Za zamontowanie urządzenia każdy z lokatorów zapłacił średnio po 220 złotych. - Lokator, który nie złożył się na jego montaż otrzymuje od pozostałych mieszkańców jeden klucz - tłumaczy prezes Turek. - Trudno, aby dorabiali mu klucze dla wszystkich członków rodziny i znajomych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?