Po zalewie w Cedzynie przestaną pływać skutery wodne i motorówki?

- Do sezonu jeszcze kawałek, ale na wodzie coraz więcej huczącego sprzętu - mówi Adam Rogaliński z Hornu. - W piątek dwa skutery szalały nie na środku zbiornika, ale przy brzegu lawirując między zacumowanymi na bojach łódkami. Śmiem wątpić by kierujący nimi mieli pojęcie o prawie wodnym, o tym co im wolno a czego nie. Latem takich amatorów jest znacznie więcej a Cedzyna to mały akwen, łatwo tu może dojść do wypadku.

Utworzenie strefy ciszy jest jednak mało realne. Wojewódzki Konserwator Przyrody Jarosław Pajdak wyjaśnia, że stworzenie takiej strefy wiąże się z utworzeniem rezerwatu a na Cedzynie nie ma czego chronić. Gdyby zaś utworzono strefę chronioną, to ze wszystkimi konsekwencjami i o czynnym wypoczynku nad wodą nie mogłoby być mowy. - Radzę szukać innego rozwiązania. Może gmina ustanowi taki zakaz?

Podobnego zdania jest szef Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Wacław Mozer. - Utworzenie tu strefy ciszy nie ma sensu, wystarczy przestrzegać prawa.

Zgodnie z przepisami skuterom, tak samo jak motorówkom wolno pływać w odległości 50 metrów od wszelkich urządzeń a więc pomostów, łódek na bojach itd. oraz 200 metrów od kąpieliska. Muszą też odpływać od brzegu na najniższych obrotach. Tyle teoria, życie jednak idzie swoim torem, wystarczy popatrzeć, co dzieje się na wodzie by wiedzieć, że te przepisy to fikcja.

- Każdy kierujący skuterem powinien mieć uprawnienia sternika motoro-wodnego i znać przepisy a od ich egzekwowania jest policja - dodaje Mozer. 28 godzinny kurs na sternika kosztuje 600 zł. W tym roku w województwie już wydano około 60 patentów.

Nad Cedzyną nie ma wypożyczalni skuterów. - Yamaha chciała ją otworzyć, ale nie godziłem się i nie pozwolę nikomu innemu - dodaje Wacław Mozer. Jego zdaniem po zbiorniku mogą jednocześnie pływać dwa skutery. W praktyce każdy, kto przyjedzie nad wodę może spuścić skuter czy łódź na wodę i robić, co chce.
Patrole policyjne pojawią się na Cedzynie w I połowie czerwca.