Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stali zabrakło kilku minut w Pruszkowie (zdjęcia)

Z Pruszkowa Arkadiusz KIELAR [email protected]
Znicz zapewnił sobie wygraną ze Stalą (z prawej Maciej Rybaczuk, obok Tadeusz Krawiec, z lewej Paweł Wasilewski) w samej końcówce spotkania.
Znicz zapewnił sobie wygraną ze Stalą (z prawej Maciej Rybaczuk, obok Tadeusz Krawiec, z lewej Paweł Wasilewski) w samej końcówce spotkania. Fot. Marcin Radzimowski
"Stalówce" zabrakło kilku minut do szczęścia. Nasz zespół potrzebował punktu, by zapewnić sobie utrzymanie bez konieczności rozgrywania baraży w pierwszej lidze. Wszystko "zepsuł" Bartosz Osoliński.

Po meczu powiedzieli

Po meczu piłkarze „Stalówki” (z lewej Krzysztof Trela, obok Konrad Cebula) dziękowali swoim kibicom za doping.
Po meczu piłkarze „Stalówki” (z lewej Krzysztof Trela, obok Konrad Cebula) dziękowali swoim kibicom za doping. fot. Marcin Radzimowski

Po meczu piłkarze "Stalówki" (z lewej Krzysztof Trela, obok Konrad Cebula) dziękowali swoim kibicom za doping.
(fot. fot. Marcin Radzimowski)

Po meczu powiedzieli

Władysław Łach, trener Stali: - Mecz miał swoją stawkę, Znicz miał jeszcze szansę na baraże o awans, a my chcieliśmy zdobyć jeden punkt, by definitywnie zapewnić sobie przynależność do pierwszoligowców. W kilku sytuacjach dopisało nam szczęście, ale szczęściu nie potrafiliśmy do końca pomóc, zabrakło nam kilku minut, by wywieźć remis. Tego brakującego nam punktu poszukamy w następnym meczu z Wisłą Płock.

Krzysztof Chrobak, trener Znicza: Cieszy zwycięstwo, a momentami i postawa zespołu, zespół zaprezentował kilka ciekawych rozwiązań na boisku. Mimo krótkiej naszej współpracy piłkarze wykonali kilka elementów, które ćwiczymy na treningach. Martwi jednak brak skuteczności, ze Stalą powinniśmy gola zdobyć znacznie wcześniej. Ale takie jest życie, to pierwsza liga, a nie Liga Mistrzów…

Porażka w Pruszkowie oznacza, że o wszystkim zadecyduje ostatnia kolejka sezonu. Jeden punkt nasi muszą zdobyć w piątek u siebie z Wisłą Płock, jeżeli nie chcą oglądać się na wyniki innych zespołów.

KRAWCZYK PO MECZU

Swoje mecze wygrały walczące ze "Stalówką" o uniknięcie baraży - GKS Katowice i GKS Jastrzębie i jeżeli w ostatniej kolejce zremisują ze sobą w bezpośrednim pojedynku, a nasi przegrają z Wisłą, to stalowowolanie będą musieli walczyć w barażach. W Pruszkowie szczęście długo było po stronie gości, bo miejscowym nie brakowało okazji. Naszemu zespołowi, wspieranemu przez ponad setkę fanów ze Stalowej Woli, przydarzyło się nieszczęście dopiero na chwilę przed ostatnim gwizdkiem arbitra.

Stalowowolanie trafili akurat w dniu meczu na Dni Pruszkowa, dlatego na stadionie oprócz piłkarskich emocji nie zabrakło okolicznościowych koncertów, po meczu wystąpił między innymi Krzysztof Krawczyk. Dla miejscowych mecz ze "Stalówką" był jednak najważniejszy, więc niektóre zespoły wystąpiły dla... kilku osób.

KŁOPOTÓW NIE BRAKUJE

Dla Znicza mecz ze Stalą był równie ważny, pruszkowianie nadal są w grze o trzecie miejsce w tabeli, dające prawo gry w barażu o awans. Choć we wcześniejszych spotkaniach spisywali się fatalnie, przegrali pięć z sześciu spotkań, a na stanowisku trenera Dariusza Kubickiego zastąpił Krzysztof Chrobak. W pojedynku z naszą drużyną groźnie strzelali Tomasz Feliksiak, Bartosz Osoliński, Mikołaj Rybaczuk, ale brakowało im precyzji albo na posterunku był Stanisław Wierzgacz. Miejscowi szukali winy w arbitrze, który nie dawał się nabierać na ich próby wymuszenia rzutu karnego. Brzydko zachował się spiker, który gdy miejscowi widzowie zaczęli skandować "sędzia ch...", przypomniał, że "a ten arbiter nazywa się Giejsztorewicz".

W 75 minucie z boiska wyleciał Bartłomiej Piszczek, który dostał czerwoną kartkę za taktyczny faul na wychodzącym na czystą pozycję Pawle Kaczmarku. Mimo że goście bronili się w końcówce w dziesiątkę i pod stalowowolską bramką było bardzo gorąco, to Wierzgacz bronił świetnie i wydawało się, że nasi nie pękną. Ale w 88 minucie technicznie uderzył zza pola karnego Osoliński i bramkarz "Stalówki" musiał wyciągać piłkę z siatki. W składzie przyjezdnych zabrakło kilku ważnych graczy, w tym chorego Kamila Karcza i kontuzjowanego Pauliusa Paknysa, a w 34 minucie boisko opuścił z powodu urazu Jaromir Wieprzęć, który opaskę kapitana przekazał Tadeuszowi Krawcowi. Przed meczem z Wisłą kłopotów naszym nie brakuje, ale nikt w zespole nie wątpi, że w piątek na stadionie w Stalowej Woli będzie znacznie radośniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie