Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tereny wypoczynkowe w Golejowie nikt nie dba

Marcin JAROSZ [email protected]
Kompleks stawów pośrodku lasów w podstaszowskim Golejowie jest chętnie odwiedzany nie tylko przez miejscowych.
Kompleks stawów pośrodku lasów w podstaszowskim Golejowie jest chętnie odwiedzany nie tylko przez miejscowych. M. Jarosz
Tereny wypoczynkowe w Golejowie mogłyby być prawdziwą perełką przyciągającą licznych turystów i urlopowiczów, nie tylko z Polski. Ale nie są - tak naprawdę od lat nikt o to nie dba.

Stawy w lasach Golejowskich to unikat wypoczynkowy w skali całego kraju. Unikat jednak zaniedbany i traktowany jak dziecko niechciane. Wkrótce będzie znakomitym przykładem, jak z obiektami turystycznymi postępować nie należy.

Od kilku ostatnich lat infrastruktura na terenie obiektów wypoczynkowych w Golejowie nie uległa znaczącej poprawie. Można powiedzieć, że tak naprawdę nie zmieniło się tam nic. Od lat nie rozwiązano kwestii drogi dojazdowej, ratownicy czekają na sprzęt do ratowania życia ludzkiego, a turyści coraz rzadziej zaglądają do tego niezwykle pięknego i unikatowego miejsca w Polsce.

ZNAK NIE POPROWADZI

Golejów ukryty jest w lesie tuż przed Staszowem przy trasie numer 765 Chmielnik - Staszów - Osiek. Obiekty są ukryte dosłownie, bo w tym roku zniknął jedyny mocno już zniszczony drogowskaz, który kierował udających się na wypoczynek wczasowiczów we właściwe miejsce. Teraz ci, którzy zachęceni opowieściami znajomych zechcą tutaj przyjechać bez przewodnika, sobie nie poradzą. - Byłem tutaj ostatnio dwa lata temu. Przy zjeździe był znak, teraz go nie ma i trochę pobłądziłem - mówi Marek, student z Krakowa.

Goście przyjeżdżający do Staszowa bez większych problemów odnajdą znaki prowadzące do Zespołu Pałacowego w Kurozwękach, zalewu w Chańczy czy Pustelni Złotego Lasu w Rytwianach. Drogowskazu na Golejów próżno szukać.

Kiedy już jednak trafimy na właściwą drogę, powiedzie nas ona prosto do celu. Trzeba będzie tylko przygotować się na wyboistą i ciasną drogę, bez chodnika. Od kilku ostatnich lat nie udało się dojść do porozumienia i zamiany dróg pomiędzy władzami gminy a Nadleśnictwem Staszów.

STRAŻACY KRĄŻĄ PO LESIE

Droga dojazdowa jest drogą leśną, dlatego gmina na niej nie inwestuje, policja nie może nałożyć mandatu karnego za parkowanie w niewłaściwym miejscu. Waga tego problemu jest duża, co ujawnia się każdorazowo przy akcji ratowniczej na terenie kompleksu stawów. Droga jest kompletnie zastawiona przez samochody, a wozy strażackie, policyjne radiowozy i karetki pogotowia, zanim dojadą na miejsce, muszą robić spore kółko po leśnych alejkach.

Ten problem wytykany jest przez służby ratunkowe przy każdym spotkaniu przez sezonem wypoczynkowym, ale realia pozostają niezmienne. Droga miała w tym roku przejść we władanie gminy Staszów, jednak urzędnicy w magistracie przygotowaną wcześniej drogę dla nadleśnictwa postanowili zostawić dla siebie. Wyszukano inną, ale na drodze do sukcesu stoją formalności.

- Procedury niestety są długie i nie zależą od nas. Myślę, że z naszej strony wszystko powinno być gotowe na początku przyszłego roku - mówi Alina Kuszła, kierownik wydziału planowania przestrzennego, gospodarki nieruchomościami i geodezji w Urzędzie Miasta i Gminy w Staszowie.

Z GOLEJOWA PIENIĘDZY NIE MA

Ośrodek wypoczynkowy "Wilga", należący do staszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, nie zmienia się od lat. Zewnętrzny wygląd domków pozostawia wiele do życzenia, choć w środku jest już dużo lepiej. Wczasowicze w Golejowie nie wiedzą jak postępować w sytuacji zagrożenia, bo nie ma planu działania na wypadek pożaru czy gwałtownej burzy. Samo kąpielisko wzbogaciło się w tym roku o odnowione podesty i nic więcej. Gmina nie chce inwestować w swoje obiekty, bo jak mówią urzędnicy - z Golejowa nie ma pieniędzy.

Wielki ból głowy mają teraz ratownicy, którzy strzegą bezpieczeństwa zażywających kąpieli. Kilkuosobowa ekipa jest wyposażona we własne siły, ręce… i nic po za tym. Sprzęt do ratowania, który jest w budce zmieściłby się do kieszeni. Ireneusz Kapusta, były dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Staszowie, któremu podlega kąpielisko, zapowiadał, że jeszcze w lipcu ratownicy będą mieli nowy sprzęt za kilka tysięcy złotych. Dyrektor został odwołany, a plan pozostał na papierze.

GMINA SPRZEDA I ZAROBI?

- Nie mamy żadnego nowego sprzętu. Nowy dyrektor mówi, że gmina nie ma pieniędzy, bo poprzedni zestaw był za drogi. Ale my nie mamy czym ratować ludzi - mówi nam jeden z ratowników. Jak z niemocy urzędu w tek kwestii tłumaczy się jego szef?

- Taki stan wynika z wielu lat zaniedbań. Nie stać nas na wyłożenie kilku milionów złotych - dodaje Andrzej Iskra, burmistrz Staszowa. Nieoficjalnie mówi się o poszukiwaniu kupców na kompleks w Golejowie. - Pytano o tę kwestię - mówi burmistrz Iskra.

Nie ma czym ratować to jedno, ale wizyta na kąpielisku daje również sporo do myślenia. Ciężko jest ratować, jeśli nie daje się sprzętu zabezpieczającego przed utonięciem. Jeszcze w ubiegłym roku opisywaliśmy jak po zbiorniku pływały rowerki wodne, a w nich ludzie bez kamizelek ratunkowych. Minął rok, a obraz jest taki sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie