Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarni Połaniec przegrali z Nidą Pińczów (relacja)

Arkadiusz KIELAR [email protected]
Piłkarze Czarnych Połaniec (białe koszulki) nie udanie dla siebie rozpoczęli sezon, przegrywając na własnym stadionie z Nidą Pińczów.
Piłkarze Czarnych Połaniec (białe koszulki) nie udanie dla siebie rozpoczęli sezon, przegrywając na własnym stadionie z Nidą Pińczów. fot. Marcin Radzimowski
Na inaugurację sezonu w trzeciej lidze Nida Pińczów, jeszcze w poprzednim sezonie drugoligowiec, wypunktowała w Połańcu Czarnych. O losach meczu przesądził pierwszy gol dla gości.

Powiedzieli po meczu:

Czarni Połaniec przegrali  z Nidą Pińczów (relacja)

Powiedzieli po meczu:

Grzegorz Tomecki, trener Czarnych: Nie wyszła nam inauguracja sezonu na własnym stadionie. Po stracie gola próbowaliśmy odrabiać straty, mieliśmy kilka dobrych sytuacji, szczególnie Piotrek Kajda. W drugiej połowie postawiliśmy wszystko na jedną kartę i znowu zostaliśmy skontrowani. Nida grała zachowawczo, nastawiła się na grę z kontrataku. Nam zabrakło w dniu meczu nieco szczęścia.

Henryk Boniszewski, kierownik Nidy: Przy pierwszym golu dla nas Łukasz Mika wypracował sobie sytuację bramkową, po jego strzale piłka dostała "wibracji" i golkiper był bez szans. Przy drugim trafieniu Mateusz Kokosza wykończył

Pierwsza połowa była wyrównana, ale goście skuteczniejsi. W 30 minucie po błędzie miejscowych i stracie piłki w środku pola, futbolówkę przejął Łukasz Mika i uderzył z 25 metrów obok zaskoczonego Wojciecha Daniela.

ZMARNOWAŁ OKAZJĘ

Mika już wcześniej próbował zaskoczyć bramkarza z Połańca z rzutu wolnego, ale nie udało mu się. Czarni do przerwy też mieli swoje okazje, a w 40 minucie po strzale Mariusza Szymańskiego piłka minimalnie przeszła obok słupka. Po przerwie miejscowi rzucili się do odrabiania strat, Paweł Meszek z 20 metrów huknął obok bramki, a Piotr Kajda zmarnował świetną okazję, w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem Nidy, trafiając wprost w niego.

Za to nastawieni przy prowadzeniu 1:0 na kontry goście wyczekali, aż zespół z Połańca się "wyszumi" i zadali w samej końcówce ostateczny cios. Po jednym z kontrataków Mateusz Kokosza z pola karnego umieścił bez większych kłopotów piłkę w siatce.

NADZIALI SIĘ NA KONTRĘ

Nida w Połańcu pokazała, że po spadku będzie groźna dla wszystkich trzecioligowych rywali, a ogranie w drugiej lidze przyda się tej drużynie w kolejnych spotkaniach.

- Doświadczenie naszych rywali zaprocentowało - przyznał Krzysztof Piechniak, kierownik zespołu gospodarzy. - Gdy próbowaliśmy w drugiej połowie odrabiać straty, musieliśmy się odsłonić i jak to w piłce bywa, nadzialiśmy się na kontrę ze strony przeciwnika. Szkoda nie wykorzystanych przez nas sytuacji, goście byli skuteczniejsi i dlatego to oni strzeli nam dwa gole i zgarnęli trzy punkty, a my musieliśmy się pogodzić z porażką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie