Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza w Polsce "zielicha" znajdzie lek na wszystko!

Lidia CICHOCKA
- Każda łąka to spiżarnia i apteka w jednym - tłumaczy Hanna Świątkowska. - Mlecz to lek i smakołyk, jeśli zrobimy z niego miodzik.
- Każda łąka to spiżarnia i apteka w jednym - tłumaczy Hanna Świątkowska. - Mlecz to lek i smakołyk, jeśli zrobimy z niego miodzik. Ł. Zarzycki
To dla niej w osadzie średniowiecznej u stóp Świętego Krzyża powstanie specjalna chata. Tam będzie przyrządzała ziołowe napary, z których będzie mógł skorzystać każdy, kto przyjedzie do gminy Bieliny. Hanna Świątkowska, która została świętokrzyską zielichą zapewnia, że dla każdego znajdzie odpowiedni lek.

Hanna "zielicha" Świątkowska

Hanna "zielicha" Świątkowska

Z wykształcenia zootechnik, z zawodu zielarka, terapeutka. Od ponad ćwierćwiecza gromadzi wiedzę pradawną, docierając do jej źródeł, zagłębiając się w tajemnice przyrody.

W Góry Świętokrzyskie przywędrowała z mężem z Krakowa. - Ale nie jestem tak całkiem rodem z miasta, bo babcia, ta od strony taty, należała do górali, tych z okolic Andrychowa - mówi pani Hanna.

DZIĘKI BABCI

Babcia była lekarzem i zielarką w Andrychowie. Kiedy wakacje spędzaliśmy u dziadków, siostra musiała myć garnki, a ja robiłam coś przy ziółkach, bo miałam u babci fory. Żałuję tylko, że tych babcinych przepisów nie spisywałam od razu. Dzisiaj odtwarzam z pamięci te, które najbardziej zapamiętałam, na przykład konfitury z zielonych orzechów włoskich.

Brzmi dziwnie, ale pani Hanna zapewnia, że jest to i dobre, i skuteczne - pomaga w trawieniu. - My po tłustym obiedzie dostawaliśmy po łyżce smażonych w cukrze plastrów orzecha i nigdy nie było problemów z bolącym brzuchem.

Wpływ babci, chociaż duży, nie sprawił, że od razu poświęciła się ziołom. Najpierw skończyła zootechnikę w Akademii Rolniczej, ale nigdy nie pracowała w zawodzie. Miała społecznikowskie pasje. Organizowała msze na Rynku w Krakowie w 1981 roku. - Robiliśmy to w dziewięć osób, był biały marsz, w którym szło 350 tysięcy osób. Potem wyjechałam do Rudy Malenieckiej koło Końskich, gdzie mąż, leśnik, dostał pracę. Następnie były przenosiny do Bodzentyna, bo praca była w Świętokrzyskim Parku Narodowym. Na świat przyszli synowie Tomek i Marcin.

CZAS SIĘ CZYMŚ ZAJĄĆ

- Kiedy chłopcy podrośli, pomyślałam, że trzeba coś robić. Rola kury domowej mi nie odpowiadała - mówi pani Hanna. Z roślin korzystała cały czas, zbierała je, suszyła, robiła napary. Gotowała też, używając ziół - głównie tych dziko rosnących, wiedziała, że krwawnik daje smak pikantny, podbiał słonawy, macierzanka przypomina śródziemnomorski tymianek. I to się podobało, nie tylko najbliższym.
Jej maść na pękającą skórę zrobiła furorę wśród znajomych, sami zaczęli prosić, by przygotowała coś na taką czy inną dolegliwość. - Zaczęłam sobie przypominać dawne przepisy, szukać i tak to zrobiłam się "zielichą".
A może czarownicą? - Z czarami nie mam wiele wspólnego - śmieje się. - Nie znam przepisu na maść na latanie, ale jak działa nagietek czy pokrzywa, wiem. Sąsiedzi sami mogliby robić te specyfiki, które biorą ode mnie, ale trochę to im się nie dziwię. Praca z ziołami wymaga wiedzy i jest kłopotliwa.

Wyprawa z panią Hanną na łąkę to jak podróż w nieznane kraje. Każda roślina ma nazwę, każda może pomóc lub zaszkodzić. Jedną zrywa się w pąkach, inną w pełni rozkwitłą. Niektóre się suszy, z innych robi się nalewki.
- To tak wciąga, że trudno potem przestać - przyznaje z uśmiechem pani Hanna. - Próbowałam leczenia kolorami, bioenergoterapii, ale zioła są moją największą pasją.

CHATY W MAKOSZYNIE I HUCIE SZKLANEJ

Jak na kobietę pracującą przystało, chętnie przyłączyła się do społecznej pracy. Właśnie Bieliny organizowały gry terenowe i jedno ze spotkań z postaciami z legend zorganizowała ona. Była leśną czarownicą, warzącą miłosny napar. Powodzenie tych gier sprawiło, że zaczęła się pojawiać na gminnych imprezach, już jako "zielicha".
- Zaczęłam też przygotowywać różne napary, ziołowe oleje, synowie pomogli zrobić piękne naklejki, a teraz poszłam na całość. Remontuję chatę w Makoszynie. Chata nie jest miejscem luksusowego wypoczynku. Ta żywcem niemal wyjęta z XIX w. enklawa, otoczona polami, łąką, starym sadem, oferuje przede wszystkim możliwość kontaktu z naturą. I wiedzę - zarówno o roślinach wszechobecnych, jak i o historii, tradycji i pochodzeniu "ludzi wiedzących". Taką, o której opowieść można z powodzeniem zaczynać słowami "dawno, dawno temu". Chcę, by było to takie gminne centrum zielarstwa, by chętni mogli uczyć się o ziołach, zbierać je samodzielnie na łąkach i w lesie. - Syn pisze scenariusz takich zajęć, a dla amatorów wiedzy tajemnej nasza ziemia jest bardzo ciekawa - mówi Świątkowska. - To królestwo słowiańskiej bogini Makoszy, to tajemniczy rezerwat Zamczysko, to wały kultowe na Świętym Krzyżu. Trudno o bardziej magiczne miejsca.

Sens tego, co robi Świątkowska, doceniają władze gminy i w średniowiecznej wiosce, którą budują w Hucie Szklanej, przewidziano chatę zielarki. Wiadomo, że była to postać ważna w każdej społeczności, więc nie mogło jej zabraknąć i tam.

KAŻDA ROŚLINA MOŻE POMÓC

Swoich gości pani Hanna częstuje gaszącym pragnienie naparem z ziół. - Gdyby to była wiosna, mogłabym podać fiołki smażone w cukrze. Są pyszne - mówi z uśmiechem. Warto też objadać się stokrotkami, to środek przeciwgorączkowy i ogólnie wzmacniający. Kwiat ma swoje zastosowanie przy krwawieniach z płuc i pęcherza moczowego. Wykorzystać można każdą roślinę: mlecze, czarny bez, akacje, bławatki i nagietki. Te ostatnie mają tak wielką moc, że śmiało można je nazywać polskim żeń-szeniem. A przyrządza się je na różne sposoby: jako konfiturę - z płatków, a olejek jest wspaniałym kosmetykiem, pomagającym nawet na trądzik różowaty, można robić z nich nalewkę i winko nagietkowe. Czarny bez zaś, podobnie jak zielona herbata, działa przeciwgrypowo, wspomaga nerki, a mniszek, czyli popularny mlecz, dostępny tak łatwo, to wspaniały specyfik na wątrobę. Miodzik z jego kwiatów polecam wszystkim, stosowany regularnie zapobiega przeziębieniom, a po co się leczyć, jeśli można zapobiegać i to tak smacznie, chorobie?

Taki miód jest tanim syropem na kaszel i wspaniałym lekiem wzmacniającym, można nim smarować chleb z masłem. Pyszny! Nadaje się także do wypieku pierników zamiast miodu i do sporządzania napojów orzeźwiających - posiada bowiem kwaskowy smak i cieszy oko pięknym, bursztynowym kolorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie