Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorek: poseł Gosiewski nie ukrywał, że podejmie działania, które by mojej osobie zaszkodziły. I podejmował je

Mateusz BOLECHOWSKI
(Od lewej) Krzysztof Grzegorek, Przemysław Gosiewski.
(Od lewej) Krzysztof Grzegorek, Przemysław Gosiewski.
Poseł Krzysztof Grzegorek uważa, że był podsłuchiwany i próbowano "wrobić" go przy okazji organizowania przetargu. Opowiedział nam o swoich podejrzeniach, które jak mówi, graniczą z pewnością.

Co na to poseł Gosiewski?

Co na to poseł Gosiewski?

W poniedziałek odpowiedź Przemysława Gosiewskiego, świętokrzyskiego posła Prawa i Sprawiedliwości, byłego wicepremiera.

Mateusz Bolechowski* Podczas procesu, w którym jest pan oskarżony o korupcję, stwierdził pan, że zeznanie jednego ze świadków było potrzebne do inwigilowania pana. Skąd to przypuszczenie?
Krzysztof Grzegorek, poseł i były wiceminister zdrowia: - W mojej sytuacji mogę powiedzieć tylko, że jest to moje podejrzenie graniczące z pewnością, iż od wiosny prawdopodobnie do końca sierpnia 2007 roku byłem podsłuchiwany stale przez organy ścigania. Do założenia podsłuchu potrzebna była zgoda sądu. Zeznanie Jacka S., zresztą zmieniane, mówi o szantażu handlowym, którego miałem się dopuścić. To mogło być argumentem do tego, aby podsłuch założyć i szukać dowodu przestępstwa, które miałoby zaistnieć.

*Chodzi o zarzuty korupcyjne, jakie postawiła panu radomska prokuratura?
- Nie, chodzi o sprawy związane z przetargiem na budowę bloku operacyjnego przy skarżyskim szpitalu. W okresie, o którym mówię, nastąpiły dziwne zdarzenia, które mnie zaniepokoiły. To był gorący czas, zostało tylko kilka miesięcy na wykorzystanie 9,5 miliona złotych, jakie udało się nam z senatorem Michałem Okłą zdobyć na ten cel z rządowego budżetu. Mogłyby przepaść, jeśli nie zostałyby spożytkowane do końca roku. Było mało czasu na ogłoszenie i rozstrzygnięcie przetargu.

*Co dziwnego się działo?
- Zgłosiło się do mnie, wówczas nie tylko posła Platformy Obywatelskiej, ale i dyrektora szpitala, dwóch panów z jednej z firm. Poprosili o spotkanie w Warszawie. Poszedłem na to spotkanie. Było dla mnie niepokojące.

*Był pan sam?
- Tak.

*O czym była rozmowa?
- Panowie mówili, że na budowę bloku operacyjnego potrzeba około 4 milionów więcej. Odpowiadałem - więcej pieniędzy szpital nie ma. Usłyszałem, że nie ma problemu, że potem się jakoś to załatwi. I padły słowa, które mnie bardzo zaniepokoiły. Że ta firma jednak złoży dokumenty do przetargu, a jak się je będzie analizować, to tam będzie takie zaświadczenie, żebym wiedział, że będzie w nim pewna nieścisłość, która pozwoli na to, żeby wezwać tę firmę na dodatkową rozmowę.

*I jak pan na to zareagował?
- Wysłuchałem tych panów uprzejmie, na koniec zapowiedzieli, żebym się już dalej kontaktował z jednym z nich, najlepiej przez telefon stacjonarny, nie komórkę. Zastanowiłem się - dlaczego nie na komórkę?

*Działo się coś dalej?
- Otrzymałem jeszcze telefon, brzmiał mniej więcej tak - To jak, panie dyrektorze, mamy składać te papiery czy nie? Z kontekstu wynikało, jakbyśmy już byli umówieni, że jeśli złożą dokumenty, to wygrają, bo jak ktoś inny ma wygrać przetarg, to po co mają składać. Ja tak odebrałem tę rozmowę.

*Co im pan poradził?
- Oczywiście odpowiedziałem, że tak, startujcie w przetargu, im więcej ofert, tym lepiej dla szpitala. Bezpośrednio po tym poszedłem do władz swojej partii, rozmawiałem z Julią Piterą. Powiedziałem, że wokół mnie dzieją się jakieś dziwne rzeczy. To, o czym wspomniałem, nie należy chyba do normalnych negocjacji biznesowych. Ustaliliśmy, że trzeba zawiadomić prokuraturę. Informacyjnie, bo podstaw do złożenia zawiadomienia, o popełnieniu przestępstwa nie było. Wszystko opowiedziałem prokuratorowi w Skarżysku.

Krzysztof Grzegorek

Krzysztof Grzegorek

Ma 48 lat. Od wielu lat mieszka w Skarżysku-Kamiennej. Jest doktorem nauk medycznych, specjalista ginekolog. Był ordynatorem oddziału położniczego w skarżyskim szpitalu, a następnie jego wicedyrektorem i dyrektorem. Drugą kadencję jest posłem. Był związany z Platformą Obywatelską. W rządzie Donalda Tuska był wiceministrem zdrowia do czasu, kiedy radomska prokuratura postawiła mu zarzuty korupcyjne w sprawie przetargów na dostawy taśm ginekologicznych. Zrzekł się immunitetu i wystąpił z partii. Od kilku miesięcy trwa proces posła.

*I co on na to?
- Stwierdził, że jeśli robię wszystko zgodnie z prawem, to żebym dalej działał bez obaw. Jestem niemal pewny, że krótko po mojej wizycie w skarżyskiej prokuraturze podsłuch z mojego telefonu zdjęto.

*A ta firma, ostatecznie przystąpiła do przetargu?
- Nie. Do szpitala nie wpłynęły żadne dokumenty przetargowe od tej firmy.

*Może pan podać jej nazwę? Ona istnieje w rzeczywistości?
- Nie mam pojęcia, czy ta firma istnieje. Wiedzę na ten temat mam, jeśli dojdzie do postępowania wyjaśniającego, przedstawię te informacje. Na razie nazwy nie podam.

*Pańskim zdaniem to była prowokacja wobec pana? Chciano sprawdzić, czy weźmie pan łapówkę?
- Myślę, że chodziło o taką z milion złotych. Sądzę, że dzisiejsza sprawa, w której jestem oskarżony, to odprysk dużej operacji przeciwko mojej osobie.

*Sugeruje pan, że działania służb to efekt rozgrywek politycznych? Kogo pan wiąże z tą sprawą?
- Jestem o tym przekonany, w owym czasie nie było tajemnicą, że jestem w wielkim konflikcie z ówczesnym wicepremierem Przemysławem Gosiewskim. Są dokumenty, że pisał doniesienia w sprawie szpitala, kilkukrotnie umarzane. Jest pismo pana Gosiewskiego do pana Ziobry, w którym skarży się, że po raz kolejny prokuratura umorzyła śledztwo, dotyczące rzekomych nieprawidłowości w skarżyskim szpitalu. Poseł Gosiewski nie ukrywał, że podejmie szerokie działania, które by mojej osobie w sposób istotny zaszkodziły. I podejmował je. Podejrzewam, że miałem być drugą osobą po posłance Sawickiej, którą planowano pokazać jako przykład skorumpowania polityków Platformy tydzień czy dwa przed wyborami.

*Platforma Obywatelska prowadziła jakieś działania wyjaśniające? Zamierza pan zweryfikować swoje podejrzenia na drodze prawnej? Może żadnej prowokacji nie było, tylko panu się tak wydaje.
- Powiadomiłem odpowiednie organy. Partia nie jest od badania takich spraw. Z prokuratury żadnego pisma w tej sprawie nie otrzymałem, ale nie wierzę, żeby nie powstała po moich informacjach notatka służbowa. Po zakończeniu obecnej sprawy dowiem się, czym zasłużyłem sobie na to, by służby w taki sposób się mną zajmowały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie