Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukają zaginionych dzwonów

Rafał BANASZEK [email protected]
Proboszcz januszewickiej parafii, ksiądz Piotr Zagała mówi, że miejsce na zaginione dzwony cały czas czeka na kościelnej dzwonnicy.
Proboszcz januszewickiej parafii, ksiądz Piotr Zagała mówi, że miejsce na zaginione dzwony cały czas czeka na kościelnej dzwonnicy. Fot. Rafał Banaszek
Szykuje się wielka akcja, która może doprowadzić do odkrycia jednej z największych zagadek w historii powiatu włoszczowskiego

Za tydzień rozpoczyna się zakrojona na wielką skalę akcja poszukiwawcza zaginionych blisko 200 lat temu w wodach rzeki Czarnej XVI-wiecznych dzwonów kościelnych z parafii w Januszewicach.

SZUMNE PRZEDSIĘWZIĘCIE

W dniach 2-4 października do Januszewic przyjeżdżają eksploratorzy z najnowocześniejszym sprzętem do penetracji wnętrza ziemi wartym milion złotych. Dzięki zastosowaniu specjalistycznych urządzeń - georadary, magnetometry, sprzęt do badań pod wodą - poszukiwacze odpowiedzą na odwieczne pytanie, co naprawdę kryje się pod wodą w starorzeczu rzeki Czarnej, które wskazują mieszkańcy gminy Kluczewsko, jako miejsce utopienia dzwonów. Potwierdził to nawet na podstawie zdjęcia jasnowidz z Poznania twierdząc, że widzi w tym miejscu nie 3, lecz 4 dzwony skierowane w kierunku Kluczewska.

Ekspedycją będzie dowodził Piotr Majczak z Polskiego Towarzystwa Badań Historycznych w Będzinie oraz Rafał Osiecki z Polskiego Klubu Eksploracji Historycznej w Londynie. Przygotowywania do tego wydarzenia trwały rok. Szczegóły akcji uzgodniono w zeszły czwartek podczas wizji lokalnej z udziałem samego marszałka województwa Adama Jarubasa i starosty włoszczowskiego Ryszarda Maciejczyka. Przeprowadzenie badań będzie kosztować około 3 tysiące złotych - koszty zobowiązał się częściowo pokryć marszałek oraz sponsorzy. Nocleg i wyżywienie dla ekipy ma załatwić starosta, miejsce na swojej plebani i niezbędną pomoc oferuje również proboszcz Januszewic.

- Na miejsce sprowadzimy dodatkowo dwóch płetwonurków i jasnowidza. Zaprosiliśmy Telewizję Polską, National Geographic i Discovery. Wykorzystamy wszystkie siły i środki, żeby o akcji było jak najgłośniej. Załatwimy 100 pamiątkowych koszulek dla ekipy, które sfinansuje europoseł Czesław Siekierski. Chcemy też, żeby w tym wydarzeniu uczestniczyli mieszkańcy Januszewic, dla których zorganizujemy piknik integracyjny. Jeśli namierzymy dzwony, wówczas marszałek postara się o odblokowanie pieniędzy publicznych, bo na tym etapie nie możemy wydać ani złotówki z pieniędzy podatników - opowiada Adam Ochwanowski, doradca marszałka do spraw kultury i dziedzictwa i dodaje, że nawet jeśli to będzie fałszywy alarm, to i tak warto w to wchodzić, żeby poznać prawdę. - Nawet jeśli tam nie będzie dzwonów, zawsze coś znajdziemy w okolicy przy pomocy wykrywaczy metali. Proboszcz Januszewic chce zorganizować na parafii wystawę znalezionych przez nas rzeczy - twierdzi Piotr Majczak z Będzina.

ZACZĘŁO SIĘ OD KSIĘDZA Z WYKRYWACZEM

Podczas zeszłorocznego XXV Międzynarodowego Zlotu Miłośników Eksploracji, który odbył się w Chrobrzu, Krzysztof Staszczyk z Jakubowic, który szuka dzwonów od kilku lat, opowiedział zapoznanym na zlocie eksploratorom niesamowitą historię. - Przekaz ten nabrał bardziej realnego wymiaru, kiedy okazało się, że poprzedni proboszcz parafii Januszewice, zapalony historyk i poszukiwacz ksiądz Marian Janiczko dotarł w Archiwum Gnieźnieńskim do wzmianki w Rejestrze Zaginionych Dóbr Kościelnych pod rokiem 1812, mówiącej o utraconych w tamtej okolicy dobrach kościelnych w postaci dzwonów - mówi Piotr Majczak.

Ksiądz Janiczko, który był proboszczem Januszewic przez 40 lat, przez wiele lat starał się ustalić miejsce zatopienia dzwonów. W latach 70. zakupił nawet wykrywacz metali by po okolicy szukać śladów zguby. Na koniec swej służby duszpasterskiej w 1999 roku zwołał mieszkańców ze sprzętem i rozpoczęli wielkie kopanie. Wykrywacze z każdym metrem zaczynały coraz bardziej wariować. Pompy strażackie pompowały wodę z wykopu. Niestety nie przywiązano wagi do zabezpieczenia brzegów dołu, który był już bardzo głęboki i 8-metrowy wykop zapadł się wypełniając ponownie piachem i wodą. Wtedy sobie odpuszczono. Ksiądz wyjechał do domu spokojnej starości w Kielcach, a o dzwonach sprawa ucichła, aż do czasu, gdy zainteresował się nią na nowo Krzysztof Staszczyk.

WARTO SPRAWDZIĆ

- Historia jest o tyle ciekawa, że nie pozwolimy o niej zapomnieć. Chcemy podjąć próbę zlokalizowania i wydobycia tych bezcennych dla mieszkańców i kościoła dzwonów. Mieszkańcy Januszewic i okolicznych wiosek cały czas wierzą, że cud może się zdarzyć i zaginione dzwony kiedyś wrócą na swoje miejsce - mówią eksploratorzy. - Gdyby znaleziono te dzwony, to sensacja byłaby ogromna. Wróciłyby do naszej parafii, gdzie czeka na nie miejsce - dodaje proboszcz Januszewic, ksiądz Piotr Zagała. - Legenda ożyła i warto ją sprawdzić - cieszy się też wójt gminy Kluczewsko Kazimierz Nowak. Przypomnijmy, że latem poznaliśmy nowe, sensacyjne fakty dotyczące lokalizacji januszewickich dzwonów. Jeden z mieszkańców Kluczewska przyznał się, że dotykał ponoć pod wodą popękanej krawędzi dzwona, gdy nurkował w starorzeczu kilkanaście lat temu.

Ciekawe materiały źródłowe o historii samego kościoła od XIV do XIX wieku, które spisał organista Czesław Toborek, ma jego 78-letni chrzestny Marian Bałaziński z Januszewic, którego rodzina opiekowała się świątynią w latach 1812-1959, gdy parafia została przeniesiona do Kluczewska. - Nikt tego nie wie, gdzie są utopione dzwony. Mówi się o "zimnym dole". Moja babcia i prababcia opowiadały, że jak przenosili parafię do Kluczewska, wzięli na wóz trzy dzwony, które ciągnęły woły. Gdy przejeżdżali przez rzekę, wóz się przekręcił i dzwony wpadły do wody i się utopiły. Dwóch nie mogli znaleźć, ale trzeci dowieźli do Kluczewska. W czasie II wojny światowej Niemcy pewnie go zabrali i przetopili - opowiada pan Marian i ostrzega poszukiwaczy, żeby uważali, bo w jednym ze starorzeczy partyzanci utopili po wojnie wóz pełen skrzynek z granatami.

GDZIE KOŃCZY SIĘ HISTORIA...

W XVIII wieku właścicielem Kluczewska był biskup krakowski Feliks Paweł Turski, ostatni tytularny książę siewierski na biskupstwie krakowskim, który bardzo upodobał sobie Kluczewsko by tam odpoczywać. Była to dość znana i barwna postać. Poseł Sejmu Wielkiego. Właściciel pałacu w Warszawie i rezydencji w Siewierzu i Krakowie. Dworek w Kluczewsku często odwiedzał latem. W swoim majątku gościł między innymi króla szwedzkiego Karola XII. Biskup Turski był bardzo pobożny. Niestety najbliższy kościół znajdował się dopiero w pobliskich Januszewicach. Kluczewski dziedzic - Ksawery Turski po rozmowie ze swym wujem Feliksem Pawłem postanowił wybudować nowy kościół bliżej, zaraz przy swoim majątku. W 1796 roku dla realizacji tego projektu przybyli do Kluczewska księża - nominaci arcybiskupa gnieźnieńskiego Ignacego Krasickiego. Ostatnim proboszczem Januszewic, a zarazem "budowniczym" kościoła dla nowej parafii w Kluczewsku był Franciszek Salezy Wolski. Rozpoczęcie budowy nowego kościoła przypadło na rok 1797, ale ze względu na kłopoty finansowe budowa zaczęła się wydłużać w czasie. Po ponad 15 latach budowy postanowiono oszczędzić na wyposażeniu. Podjęto decyzję o przejęciu wyposażenia z pobliskiego kościoła w Januszewicach. W 1812 roku prace nabrały tempa. Tego samego roku odbyła się słynna przeprowadzka przez rzekę Czarną…

...ZACZYNA SIĘ LEGENDA

Pracownicy dworu z Kluczewska zabrali na wóz trzy dzwony brązowe i inne kościelne rzeczy. Dzwony miały być umieszczone na nowej dzwonnicy w Kluczewsku. Gdy zaprzęg przejeżdżał przez rzekę Czarną między Januszewicami a Jakubowicami, doszło do dziwnego zdarzenia. Według jednej wersji, wóz z dzwonami nagle zapadł się pod wodę, według innej relacji - woźnica nie trafił na wskazany przez chłopów przejazd (bród) i wjechał w głęboki dół. Byli też tacy, co mówili, że sam diabeł utopił dzwony. Nic dziwnego, że ludzie bali się tego miejsca i na kilometr omijali je szerokim łukiem, bo sądzili, że tu czyha czart. Wracając do tego zdarzenia, pracowników dworu bardzo zdziwił fakt, że woda całkowicie zakryła duże dzwony, chociaż wcześniej sięgała ledwo do kolan. Weszli do rzeki, żeby je odnaleźć, ale nie było po nich śladu. Zupełnie jakby wszystko zapadło się pod ziemię. Nie mogli uwierzyć własnym oczom w to, co się stało. W materiałach źródłowych widnieje taki oto opis przeprowadzki z Januszewic do Kluczewska: "Na pierwszy rzut idą piękne dzwony. Każdy z imienia nazwany z ogromną dbałością na wóz układany i dość solidnie mocowany. Czeka ich przeprawa przez rzeką, która lubi kilka razy w roku zmienić swe koryto. Bród wskazują chłopi z Januszewic. Wszystko idzie gładko do momentu przeprawy. Nagle wóz pod swym ciężarem niczym jak w Biblii o apokalipsie, co ksiądz na ołtarzu krzyczał, wraz z końmi otchłań rzeki wsysać je zaczęła. Młody woźnica, ten od nowego pana jedynie nie klęczał i modlił się w rozpaczy. Wskoczył z nożem do wody i odciął konie od wozu, który po zdrowaśce zniknął całkowicie pod wodą. Z nim zniknęły dzwony. Postanowiono odpuścić temat na kilka dni, nim rzeka zmniejszy swój nurt. Niestety dzwonów już nie znaleźli. Po kilku dniach przyjechano ponownie pod stary kościół by drobiazgi przewozić. Wrzucono duży krzyż pielgrzymi z figurką Jezuska. Lament przy tym był okropny. Stare baby łkały, że to już koniec świata jak tak ich kościół parcelują i że już nikt ich w opiece mieć nie będzie. Tym razem okrężną drogą do nowego kościoła zwieźli. Ustawili na nowym miejscu i odetchnęli z ulgą. Nazajutrz raban się we wsi podniósł, że ktoś całe przywiezione sprzęty wraz z krzyżem ukradł. Przeszukali okolicę i okazało się, że wszystko z powrotem w starym kościele stoi. Znowu zwieźli wszystko na nowe miejsce, solidnie montując. Tym razem stawiając wartę, aby złodzieja złapać. I cud się stał. Rano, znowu wszystko na starym miejscu stało. Tym razem, po przywiezieniu kolejny raz do nowej siedziby sam Pan na warcie stanął. Cud kolejny. Rano znowu na starym miejscu stało. Pan odpuścił i nowe sprzęta i dzwony zakupił. Stary kościół przetrwał do dzisiaj, ze starym krzyżem, ale już dzwony same do niego nie wróciły".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie