Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malików na barykadzie. Policjanci podchodzili do pacyfikacji trzy razy (wideo, zdjęcia)

Paweł WIĘCEK /saba/, /mba/
P. Więcek
Walkę z policją stoczyli w piątek mieszkańcy kieleckiej dzielnicy protestujący przeciwko budowie wieży telefonii komórkowej.

Kto podjął decyzję o interwencji policji?

Kto podjął decyzję o interwencji policji?

Zbigniew Pedrycz, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji: - Podczas protestu społecznego w Kielcach policja uformowała kordon, który oddzielił protestujących od miejsca inwestycji. Nie było użycia siły ani środków przymusu bezpośredniego. Decyzja o odizolowaniu ludzi podjął dowodzący akcją, a nie osoby postronne.

Policjanci podchodzili do pacyfikacji trzy razy. Sukcesem zakończył się tylko pierwszy poranny szturm. Po południu górą byli mieszkańcy. Wściekły tłum na barykadzie dał odpór kilkudziesięciu funkcjonariuszom. Policja odstąpiła od pacyfikacji, a inwestor wstrzymał budowę i wyprowadził sprzęt.

Przypomnijmy, że mieszkańcy pikietują przed posesją numer 65 na ulicy Malików od środy. Są oburzeni, że jej właścicielka wydzierżawiła firmie Plus GSM część działki pod budowę stacji bazowej telefonii komórkowej, a władze miasta wydały pozwolenie na tę inwestycję bez zapytania ich o zgodę. W czwartek delegacja mieszkańców rozmawiała o sprawie z Wojciechem Lubawskim, prezydentem Kielc. Ze spotkania wyszli rozczarowani. Po południu ludzie dwukrotnie zablokowali ulicę i trzymali wartę przez całą noc.

POLICJA SZTURMUJE

Wszystko zaczęło się w piątek około godziny 6, kiedy na teren budowy chcieli wjechać robotnicy. Ludzie zagrodzili im drogę. Na miejsce przybyła policja, by zepchnąć protestujących z barykady i umożliwić ekipie budowlanej kontynuowanie prac. Doszło do przepychanek, ale ostatecznie policji udało się wykonać zadanie.
Piekło rozpętało się po południu, tuż po godzinie 15, kiedy fiaskiem zakończyły się rozmowy policyjnego negocjatora z mieszkańcami. Właśnie wtedy od strony Piekoszowa nadjechała ciężarówka z kruszywem, które miało być wyładowane na terenie budowy. Zgodnie z zapowiedziami, ludzie wyszli na ulicę. Policja natychmiast wstrzymała ruch i zarządziła objazdy. Apelowano do ludzi o rozejście się i zaprzestanie blokady. Bezskutecznie. Po kilkunastu minutach funkcjonariusze uformowali więc kordon, by siłą zepchnąć tłum z jezdni. I natarli.

Starsi, młodsi, kobiety, mężczyźni i dzieci - wszyscy stawili policji czoła. Przepychali się, krzyczeli i rzucali wyzwiskami. - Ja mogłabym być twoją babcią! Ty będziesz mnie bił!? - wrzeszczały sędziwe mieszkanki Malikowa.

Po kilku minutach policja odpuściła. Mieszkańcy zareagowali na to gwizdami i oklaskami. Dojechały posiłki. Dowodzący akcją zarządził przeformowanie kordonu. Po nim doszło do kolejnego natarcia. Tłum próbował powstrzymać marsz policyjnej kolumny. Doszło do szarpaniny. Padły kopniaki i ciosy. Policja wyłapywała agresywniejsze osoby i zaciągała na tył kordonu. Do obrony jednego z mężczyzn rzuciły się kobiety. Udało się go "odbić".

WYRWALI BRAMĘ

Front dosięgnął w końcu bramy wjazdowej na teren budowy. Kilka starszych pań szybko założyło kłódkę. Zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Kierowca ciężarówki cofał olbrzymim tirem, policja siłowała się z ludźmi, część funkcjonariuszy forsowała bramę, kilku mieszkańców trzymało ją z drugiej strony. W końcu ktoś wyrwał z zawiasów skrzydło bramy. Policja przejęła go i użyła go jako tarczy, by zepchnąć tłum. W tym czasie na posesji młody człowiek z wściekłością rzucał dwoma kubłami na śmieci. Jeden z policjantów błyskawicznie obezwładnił go. - Puść go ty ch…! Dziecko bijesz!? - ryczeli ludzie. Nerwy poniosły starszą kobietę, która też cisnęła koszem.

Nagle dowodzący akcją dał rozkaz do odwrotu. Mundurowi odeszli w stronę aut, a kierowca ciężarówki odjechał. Ludzie wstawili wyrwane skrzydło bramy i ponownie ją zamknęli. Przyjechała karetka pogotowia. Sanitariusze weszli do domu właścicieli działki, na której buduje się maszt. - Zawału dostała. I dobrze jej tak! - komentowali ludzie.

Po chwili lekarz wyszedł z domu. Okazało się, że wszystko jest w porządku. Przyjechał drugi ambulans. Udzielono pomocy najbardziej poturbowanym z protestujących.
W miedzyczasie policjanci założyli kaski, ochraniacze, a w ręce wzięli tarcze. Mieszkańcy sądzili, że szykuje się następna próba pacyfikacji. Ale tak się nie stało. Na miejsce przybył komisarz Mirosław Dryjas, zastępca komendanta kieleckiej policji, oraz komisarz Tomasz Jarosz z tej samej jednostki.

BUDOWA WSTRZYMANA

Po kilkudziesięciu minutach niepewności komisarze podeszli do ludzi, by przekazać komunikat. - Sprzęt wyprowadzamy, zostaje tylko konstrukcja, która będzie pilnowana przez firmę, która zajmuje się ochroną obiektu. Firma do końca miesiąca przestaje budować. W poniedziałek wykonawca przyjedzie z geodetą, by dokonać pomiaru działki pani z posesji 63 z uwagi na to, że były zarzuty, że jest coś nie tak wykonywane - mówił komisarz Jarosz.

- Będziemy czekać, wstrzymujemy do poniedziałku wszelkie działania. Poprzez naszych radnych będą prowadzone rozmowy z prezydentem Lubawskim, aby określić sytuację prawną tej budowli i żebyśmy wiedzieli, jaka sytuacja nastąpi po poniedziałku. Jeśli nic się nie zmieni, od wtorku zaczniemy znów protest - oznajmił w odpowiedzi na tę informację Jerzy Szydłowski, jeden z mieszkańców.

My także będziemy na bieżąco relacjonować wydarzenie wokół tej sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie