Pan Edward jest Mikołajem od dwudziestu lat. W ciągu tego czasu przytrafiło mu się kilka niezwykłych sytuacji. Jednak najbardziej w pamięci utkwiły mu dwa wydarzenia.
NIETYPOWE PREZENTY
- Parę lat temu kilka dziewczyn poprosiło mnie, żebym wręczył ich koledze nietypowy prezent. Wymyśliły, że do pudełka zapakują swoją koleżankę, która jemu się podobała. Dziewczynę wystroiły i włożyły do pudełka z butelką szampana - wspomina Edward Wielgus-Czajkowski. - Dobrze, że miałem do pomocy Elfy, które pomogły mi wnieść prezent na poddasze, gdzie mieszkał chłopak. Kiedy rozpakował prezent, bardzo się ucieszył. Wyglądało na to, że prezent mu się spodobał - mówi z uśmiechem.
Druga przygoda była równie zabawna. - Kiedy jechaliśmy z Elfami i Śnieżynkami saniami, zatrzymała nas policja. Chcieli nam wręczyć mandat za nieprzepisową jazdę. Jednak przekazaliśmy im prezent od Świętego Mikołaja, dlatego skończyło się tylko na pouczeniu - opowiada z zadowoleniem pan Edward. - My również ucieszyliśmy się z takiego prezentu.
Równie ciekawe historie pamięta Marek Mazalski, który jest pomocnikiem Świętego Mikołaja już piętnaście lat. Pierwszy raz pełnił tę funkcję w przedszkolu swojej córki. Od tamtego czasu regularnie odwiedza dzieci w domach i szkołach.
- Odwiedziłem kiedyś z prezentem rodzinę, u której byłem rok wcześniej. Ich synek przestał sikać w pieluchy i rodzice chcieli, żebym go pochwalił. Jak tylko zacząłem temat, malec stwierdził, że on przestał, ale widział, że... jego tatuś zaczął. Wszyscy zaczęli się śmiać, a tata chłopca lekko się zaczerwienił - relacjonuje pan Marek.
CZY MIKOŁAJ JEST PRAWDZIWY?
Mikołaj w swojej pracy spotyka się często z pytaniem o to, czy jest prawdziwy. - Niektóre dzieci nie wierzą w istnienie Świętego Mikołaja, dlatego często szukają sposobności, żeby odkleić mi brodę. Kilka razy o mały włos, a zostałbym zdemaskowany - śmieje się pan Marek.
- Często muszę udowadniać dzieciom, że jestem prawdziwym Mikołajem. Mam na to wypróbowany sposób. Jak któreś dziecko pyta, czy jestem prawdziwy, każę mu, żeby mnie uszczypnęło. Następnie mówię, że jak poczuje moje uszczypnięcie, to oznacza, ze jestem prawdziwy. Kilka razy zdarzyło mi się, że po uszczypnięciu niektóre dzieci zaczęły się mnie bać i był z tego powodu wielki płacz.
Większość dzieci z czasem przestaje wierzyć w Mikołaja. - Kiedy kolejny rok przychodzę do tej samej rodziny, zauważam, że dzieci patrzą na mnie podejrzliwie. Robią się starsze i przestają wierzyć, że Mikołaj istnieje - mówi pan Mirosław z Kielc, który pracuje jako Mikołaj dziesiąty rok. - Straszę je, że jak przestaną wierzyć, to w przyszłym roku już do nich nie przyjdę. Ale ta metoda jest skuteczna bardzo rzadko.
CZEKAJĄ TYLKO NA MIKOŁAJA
Wszystkie dzieci lubią Mikołaja, bo przynosi im prezenty. Jednak zdarzają się takie, które nie czekają na podarki, ale cieszą się z samego spotkania ze "świętym".
- Dzieci są bardzo sympatyczne. Ale nigdy nie wiadomo, czego się po nich można spodziewać. Zazwyczaj czekają na prezent, a sam Mikołaj jest mało ważny. Ale w pamięci utkwiła mi jedna wizyta. Do domu zaprosili mnie rodzice dwóch chłopców. Nie mogłem wyjść z podziwu dla ich osobowości. Opowiedzieli mi o tym, co lubią robić, jakie znają wiersze, piosenki i zabawy. Na dodatek każdy z nich nie chwalił siebie samego, tylko mówił o drugim - relacjonuje Szymon Skalmierski z Wytwórni Wrażeń w Kielcach, który jest Mikołajem cztery lata. - Prezenty nie były dla nich ważne. Chcieli tylko porozmawiać z Mikołajem. Ciężko było mi wyjść z tego domu. I nie było wymówek, że inne dzieci też czekają na Mikołaja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?