Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodowca ryb przyszedł do sądu z martwymi wydrami

Kat
Stanisław Czechura do każdej rozprawy przygotowuje się bardzo dokładnie, dlatego na bieżąco czyta wszelkie publikacje dotyczące szkodliwej działalności wydr i możliwości ich ostrzału
Stanisław Czechura do każdej rozprawy przygotowuje się bardzo dokładnie, dlatego na bieżąco czyta wszelkie publikacje dotyczące szkodliwej działalności wydr i możliwości ich ostrzału
Dwie zestrzelone wydry przyniósł z sobą do tarnobrzeskiego sądu Stanisław Czechura spod Baranowa Sandomierskiego, który domaga się od Skarbu Państwa wypłaty odszkodowania za zjedzone ryby. Martwe ssaki miały być namiastką tego, z czym hodowca walczy bezskutecznie od wielu lat.

Jak sam mówi, walka z wydrami, które na dobre zadomowiły się w jego stawach hodowlanych, przypomina walkę z wiatrakami. Hodowca z roku na rok notuje coraz większe straty. - Ustrzelić mogę je tylko, kiedy są w obrębie stawu lub na brzegu, ale jest to bardzo trudne - mówi Stanisław Czechura. - Odszkodowania od państwa za szkody dostać nie mogę, bo wydra nie figuruje w rejestrze szkodników.

Z wydrami pan Stanisław walczy od dziesięciu lat. Wobec braku pomocy ze strony wojewody, domaga się swoich praw na drodze sądowej. Jest pierwszym hodowcą ryb w Polsce, który zdecydował się na taki krok. Przyznaje, że jest w komfortowej sytuacji, gdyż stawy są jego własnością, tymczasem liczna rzesza hodowców, którzy czekają na wyrok w jego sprawie, dzierżawi stawy od Skarbu Państwa. Pan Stanisław wycenił szkody za rok hodowlany od marca 2007 roku do marca 2008 roku i jako właściciel 59 hektarów, na których leżą jego stawy zażądał od państwa 45 tysięcy złotych odszkodowania.

Sprawa toczy się w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu. Skarb Państwa reprezentuje przedstawiciel wojewody podkarpackiego. Na ostatnią rozprawę, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, Stanisław Czechura przyniósł dwie martwe wydry. - Zestrzeliłem je przed samą rozprawą, by pokazać sądowi, że moje roszczenia nie są bezpodstawne - mówił hodowca.

Jednak wcześniej, przed okazaniem materiału dowodowego, zostali przesłuchani świadkowie, którzy podobnie, jak Stanisław Czechura walczą z wydrami i liczą wyrządzone przez nie w rybim narybku szkody. - Strony zostały zobowiązane do przedstawienia w terminie siedmiu dni listy pytań do biegłych - tłumaczy sędzia Józef Dyl, rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. - Biegły z zakresu łowiectwa wypowie się, co do możliwości zabezpieczenia stawu przed wydrami. Z kolei biegły z zakresu rolnictwa ma wycenić wysokość szkód. Świadkowie zostali przesłuchani, po to, by biegli mieli materiał dowodowy do oceny i wdania opinii.

Na wydanie opinii biegli mają około dwóch miesięcy. Wtedy też odbędzie się kolejna rozprawa. Jednak jeszcze w tym tygodniu, Stanisław Czechura złoży w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie wycenę szkód za 2009 rok. - To nowa instytucja, dlatego mam nadzieje, że w tym wypadku, moje roszczenia zostaną uznane i nie będę musiał upominać się o odszkodowanie za straty w sądzie - kończy z nadzieją hodowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie