Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wydry wyrzadząją coraz większe straty w stawach hodowlanych

Kat
Stanisław Czechura z bólem serca podchodzi na brzeg stawów i pokazuje ślady krwi, świadczące o tym, że wydry zjadają świeży narybek, jaki wpuścił do stawu po Bożym Narodzeniu.
Stanisław Czechura z bólem serca podchodzi na brzeg stawów i pokazuje ślady krwi, świadczące o tym, że wydry zjadają świeży narybek, jaki wpuścił do stawu po Bożym Narodzeniu. fot. klaudia tajs
- Ślady krwi na brzegu stawów świadczą o tym, że wydry wynoszą z wody nadgryzione ryby i zanoszą młodym - mówi Stanisław Czechura, właściciel stawów rybnych spod Baranowa Sandomierskiego. Zdjęcia krwi i ślady wydr będą dowodem w sprawie o odszkodowanie, o jakie hodowca walczy w tarnobrzeskim sądzie.

Stanisław Czechura jest załamany. Kiedy kilka dni temu pojechał na stawy i zobaczył, jak wygłodniałe wydry pustoszą jego stawy, doszedł do wniosku, że nie wygra ze szkodnikami. - Po świątecznych odłowach do jednego ze zbiorników wpuściłem 300 kilogramów średniej wielkości szczupaka - tłumaczy pan Stanisław. - Potem przez kilka dni padał śnieg i nie przyjeżdżałem na stawy. Kiedy pojechałem ostatnio, zobaczyłem, na brzegu mnóstwo krwi i wyżłobione w śniegu ślady wydr, które wodnymi kanałami przenoszą się do innych zbiorników, oczywiście tylko tych, które zarybiłem.

Hodowca wykonał dokumentację fotograficzną obrazującą szkodliwą działalność wydr, którą przekaże swojemu adwokatowi.

PIERWSZY TAKI POZEW

Z wydrami pan Stanisław walczy od dziesięciu lat. Wobec braku pomocy ze strony wojewody, domaga się swoich praw na drodze sądowej. Jest pierwszym hodowcą ryb w Polsce, który zdecydował się na taki krok. Przyznaje, że jest w komfortowej sytuacji, gdyż stawy są jego własnością, tymczasem liczna rzesza hodowców, którzy czekają na wyrok w jego sprawie, dzierżawi stawy od Skarbu Państwa.

Sprawa toczy się w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu. Skarb Państwa reprezentuje przedstawiciel wojewody podkarpackiego. Na ostatniej rozprawie strony zostały zobowiązane do przedstawienia listy pytań do biegłego z zakresu łowiectwa oraz z zakresu rolnictwa.

Na wydanie opinii biegli mają dwa miesiące. Wtedy też odbędzie się kolejna rozprawa i jak przewiduje hodowca ostatnia. - Czekam na wyrok i bez względu czy będzie on dla mnie korzystny, czy nie, nie będą się od decyzji sądu odwoływał - zapowiada hodowca. - Chcę mieć na papierze decyzje sądu wraz z uzasadnieniem. Jeśli wyrok będzie dla mnie niekorzystny poszukam innego sposobu na pozbycie się szkodników z moich stawów.

ROK KOLEJNYCH STRAT

Nie czekając na decyzję tarnobrzeskiego sądu, Stanisław Czechura złożył już w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie wycenę szkód za 2009 rok. Tym razem straty w hodowli wycenił na ponad 60 tysięcy złotych. - To nowa instytucja, dlatego mam nadzieje, że w tym wypadku, moje roszczenia zostaną uznane i nie będę musiał upominać się o odszkodowanie w sądzie - mówi z nadzieją hodowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie