Sebastian Łętocha, 19-letni nowy piłkarz pierwszoligowej Stali Stalowa Wola, przyszedł do naszego zespołu w szczególnych okolicznościach. W swoim poprzednim klubie, Kolejarzu Stróże, przestał być potrzebny, bo zarzucono mu… związki z aferą korupcyjną.
Chociaż trudno sobie wyobrazić, by ktoś mógł postawić takie zarzuty 19-letniemu chłopakowi, to w Stróżach tak się zdarzyło. Szczegóły zdradza sam Łętocha.
SUGESTIA PROKURATORÓW
Nowy pomocnik "Stalówki" podpisał umowę w stalowowolskim klubie w ubiegłym tygodniu, zagrał w trzech sparingach, w tym w ostatnim, w piątek z Unią Nowa Sarzyna w Ostrowcu Świętokrzyskim. Mówi się o nim, że ma duży talent, jest synem byłego piłkarza Stali Mielec, Krzysztofa Łętochy, który rozegrał w ekstraklasie ponad 200 spotkań.
- Z Kolejarzem Stróże rozstałem się w nieprzyjemnej atmosferze - zdradza Sebastian Łętocha. - Ktoś mi coś zarzucił odgórnie, że rzekomo mógłbym być zamieszany w jakieś sprawy związane z korupcją, co dla mnie jest po prostu śmieszne. Trudno cokolwiek tu komentować, w Kolejarzu grałem przez ostatnie pół roku i pewnie nadal bym w nim grał, ale musiałem szukać nowego zespołu. Jestem wychowankiem Stali Mielec i postanowiłem zadzwonić do Janusza Białka, trenera Stali Stalowa Wola, który też jest mielczaninem. Nie znałem go wcześniej osobiście, ale zgodził się, bym przyjechał na treningi do Stalowej Woli. I tak zostałem piłkarzem "Stalówki".
SZANSA NA ROZWÓJ
Sebastian nie grał do tej pory w tak wysokiej klasie rozgrywkowej, jak pierwsza liga, ale ma nadzieję, że przeskok z drugoligowego Kolejarza nie okaże się dla niego za trudny.
- W Stróżach grałem w podstawowym składzie, w Stali chcę też pokazać się z dobrej strony, to dla mnie szansa na sportowy rozwój - mówi piłkarz. - Wierzę też, że stalowowolski zespół utrzyma się w pierwszej lidze. Mam 19 lat, mój tato debiutował w dawnej drugiej lidze, na zapleczu ekstraklasy, dwa lata później niż ja, więc mam nadzieję, że moja przygoda z piłką będzie równie udana jak jego. Myślę, że tata, jeżeli będzie taka możliwość, będzie pojawiał się na meczach w Stalowej Woli, to bardzo w porządku zarówno człowiek, jak też ojciec i trener. Myślę, że mam po nim genetyczne predyspozycje do gry w piłkę. W Kolejarzu moim trenerem był z kolei Jarosław Araszkiewicz, znana postać w piłce. U niego ceniłem to, że zawsze mówi prosto z mostu to, co myśli, nie owija niczego w bawełnę. Przydało mi się takie doświadczenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?