Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gaz do dechy! Pościgi, a nawet strzały to coraz częstszy widok na świętokrzyskich drogach

Sylwia BŁAWAT, współpraca Michał Nosal
Najsłynniejszy pościg ostatnich lat miał miejsce w 2002 roku.
Najsłynniejszy pościg ostatnich lat miał miejsce w 2002 roku.
Dzień po dniu świętokrzyscy policjanci zatrzymywali po pościgu piratów drogowych. Kilkanaście dni wcześniej musiał paść strzał, by uciekinier się poddał. Kilka tygodni temu podczas pogoni za uciekającym piratem omal nie zginął policjant.

Uciekinier wytropiony

25-latek, który w tym tygodniu przez około 20 kilometrów z Chmielnika do Zbludowic uciekał policjantom, trafił do celi w buskiej komendzie. W volkswagenie,
25-latek, który w tym tygodniu przez około 20 kilometrów z Chmielnika do Zbludowic uciekał policjantom, trafił do celi w buskiej komendzie. W volkswagenie, który w tym tygodniu uciekał przed radiowozami z Chmielnika aż za Busko, policjanci znaleźli puszkę po piwie.

Kilkanaście dni temu w Kielcach podczas pościgu za crossowym motocyklem policjant użył broni.

Uciekinier wytropiony

W ubiegłym roku skarżyscy policjanci w brawurowym pościgu zatrzymali uciekającego forda, prowadzonego przez pijanego kierowcę. W ich ręce wpadł też 35-letni… uciekinier z aresztu. Zaczęło się od tego, że mieszkanka miasta poskarżyła się stróżom prawa, że ktoś wyrwał jej torebkę. Funkcjonariusze szybko namierzyli auto, którym mógł uciekać złodziej, wóz jednak nie stanął, pościg zakończył się niebawem, gdy radiowóz zajechał fordowi drogę. Jeden z pasażerów ściganej osobówki - 35-latek - pieszo rzucił się do ucieczki i ta na moment mu się udała. Ale pies, którego policjanci natychmiast ściągnęli na miejsce, wytropił go w mgnieniu oka. Po sprawdzeniu w bazie danych okazało się, że 35-latek jest poszukiwany, bo… uciekł z aresztu. 29-letni kierowca forda, jak się okazało, miał w wydychanym powietrzu około 2,5 promila alkoholu.

- Nie odpuszczamy - tak mówią policjanci tłumacząc, dlaczego coraz częściej się słyszy o tym, że ścigają uciekający samochód czy motocykl. - Nie odpuszczamy, bo nigdy nie ma pewności, dlaczego ktoś nie zatrzymał się do kontroli. Może po prostu zapomniał prawa jazdy, może jechał pijany, a może to bezwzględny morderca poszukiwany listem gończym? Tego nie wiemy, dlatego w takiej sytuacji w głowie zapala się jakaś lampka i ruszamy w pościg.

WĘŻYKIEM…

Kogo ścigają nie wiedzieli w tym tygodniu policjanci z Chmielnika.

- Patrolowaliśmy z kolegą osiedle 22 Lipca w Chmielniku. Krótko po północy wyjeżdżaliśmy z niego, gdy zobaczyliśmy światła samochodu jadącego w naszą stronę z dużą prędkością. Wtedy nie widzieliśmy nawet, jakiej marki to wóz. Samochód jechał wężykiem, jakby kierowca nad nim nie panował. Mało brakowało, a wjechałby w nas. Zdecydowaliśmy się interweniować - opowiada starszy sierżant Mariusz Włodarczyk z Komisariatu Policji w Chmielniku. To on siedział za kierownicą radiowozu. Policjantem jest od czterech lat. - Trzeba wierzyć w swojej umiejętności - mówi.

Mundurowi włączyli koguta, dali kierowcy volkswagena vento znak, aby zjechał na pobocze, ale ten ich zignorował. Ruszył do trasy nr 73, a potem skręcił w stronę Buska. Radiowóz cały czas był za nim.

- Na szczęście ruch na drodze nie był o tej godzinie intensywny. Kierowca volkswagena nie zważał na ograniczenia prędkości. Myślę, że jechał około 150 kilometrów na godzinę. Zwalniał trochę na zakrętach - relacjonuje policjant, który ścigał vento.

Policjanci skontaktowali się ze swym oficerem dyżurnym, ten zaalarmował stróżów prawa w Busku. Czekali oni na uciekiniera przy wjeździe do miasta.

- Na wysokości zatoczki około 300 metrów przed rondem na ulicy Wojska Polskiego ustawili blokadę. W poprzek jezdni stanęły dwa radiowozy. Kiedy vento pojawił się, jego kierowca zauważył je, ale nie zwolnił. Skierował wóz w stronę policjanta, który wzywał go do zatrzymania się. Policjant musiał uskoczyć, aby volkswagen go nie przejechał - opowiada Marcin Ciszek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Busku-Zdroju.

Według relacji policjantów, volkswagen chodnikiem minął blokadę i ruszył dalej. Na rondzie odbił na obwodnicę Buska. Teraz ścigały go już trzy radiowozy. W Zbludowicach oddalonych od Chmielnika o około 20 kilometrów, kierowca vento stracił nad nim panowanie.

- Volkswagen zjechał do rowu, uderzył w słupek ogrodzenia posesji. Samochód stanął i nie dał się odpalić - opowiadają policjanci.

- Rów go zgubił. Zresztą nie dał już chyba rady dłużej uciekać. Po zatrzymaniu był arogancki. Stawiał opór - mówi Mariusz Włodarczyk z Komisariatu Policji w Chmielniku.

Skuty trafił do radiowozu. Okazało się, że przed policjantami uciekał 25-latek z gminy Kije w powiecie pińczowskim. Badanie wykazało, że miał blisko dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

NIE DALI SIĘ PRZECHYTRZYĆ

Na kolejny pościg w Świętokrzyskiem nie trzeba było długo czekać. Następnej nocy policjanci kontrolujący kierowców w Parchocinie, w powiecie buskim, zwrócili uwagę na BMW, które zatrzymało się na drodze, nie dojeżdżając do miejsca kontroli.

- Wyglądało jakby kierowca zastanawiał się, co robić dalej. W końcu ruszył w stronę policjantów. Gdy latarką dali mu znak, aby się zatrzymał, niemal staranował jednego z funkcjonariuszy i zaczął uciekać - tłumaczy Marcin Ciszek z buskiej policji.

Ścigany pomknął w stronę miejscowości Trzebica. Tu - kilka kilometrów od miejsca, gdzie zignorował wezwanie do kontroli - odbił w boczną drogę.

- Zgasił światła samochodu i wysiadł z niego. Sądził, że zmyli w ten sposób pościg. Policjanci nie dali się przechytrzyć - opowiada Roman Sobczak, komendant powiatowy buskiej policji.

Zatrzymanie nie było łatwe, bo okazało się, że droga, na którą skręcił uciekinier, jest podtopiona.
Policjanci mówią, że pod lodem było tu około pół metra wody. Tafla załamała się pod BMW. Lód nie utrzymał także ciężaru uciekiniera i policjantów. Zapadli się w wodę. Mimo to stróże prawa dopięli swego. 29-letni kierowca został zatrzymany. Miał około 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu i - jak informują śledczy - nie po raz pierwszy siadł za kierownica po alkoholu.

- W ciągu dwóch dni mamy dwie bardzo do siebie podobne, skandaliczne sytuacje - ocenia prokurator Cezary Kiszka, szef Prokuratury Rejonowej w Busku-Zdroju. - Kierowcy odpowiedzą nie tylko za jazdę po alkoholu, ale i za to, że - jak to określa kodeks - wymusili na policjancie określone zachowanie. Policjanci musieli odskakiwać, aby nie zostać przejechani. Oprócz tego kierowcy stracą na lata prawo jazdy, zostaną im też naliczone punkty karne za wykroczenia.

Najsłynniejszy pościg ostatnich lat

29-latek ścigany nocą z wtorku na środę w powiecie buskim został zatrzymany.
29-latek ścigany nocą z wtorku na środę w powiecie buskim został zatrzymany.

25-latek, który w tym tygodniu przez około 20 kilometrów z Chmielnika do Zbludowic uciekał policjantom, trafił do celi w buskiej komendzie. W volkswagenie, który w tym tygodniu uciekał przed radiowozami z Chmielnika aż za Busko, policjanci znaleźli puszkę po piwie.

Najsłynniejszy pościg ostatnich lat

Najsłynniejszy pościg w ostatnich latach w naszym regionie miał miejsce w marcu 2002 roku. Rozpoczął się od tego, że w mazowieckim Szydłowcu patrol "drogówki" próbował zatrzymać do kontroli opla vectrę, który od kilku godzin jeździł po mieście. Ale auto nie stanęło na wezwanie policji, natomiast gdy podjechał do niego radiowóz, trzej mężczyźni w oplu nałożyli kominiarki, pasażer z tyłu otworzył okno auta i wystawił przez nie długą broń, kierując ją na policjantów. Pościg trwał dalej, aż do miejscowości Barak, gdzie policjanci dogonili bandytów. Ci jednak i tym razem wyciągnęli broń, mowa była nawet o tym, że to karabiny kałasznikow. Przestępcy odjechali kradzionym, jak się okazało, oplem w kierunku Skarżyska. Do miasta ruszyli policjanci z Kielc, Radomia, Szydłowca, Końskich i Starachowic. Wszyscy traktowali sprawę bardzo poważnie, bo istniało niebezpieczeństwo, że uciekinierzy mogą mieć związek ze strzelaniną w Nadarzynie, gdzie zginął policjant. Opla odnaleziono przy wjeździe do lasu koło skarżyskiego zalewu Bernatka. Nie było w nim jednak ani broni, ani kominiarek. Zatrzymany został jeden z podejrzanych.

STRZAŁ W CENTRUM KIELC

Strzałem ostrzegawczym kończył się kilkanaście dni temu pościg ulicami Kielc. Tu uwagę policjantów jadących aleją Solidarności przykuł motocykl crossowy, który nie miał tablic rejestracyjnych. Chcieli zatrzymać go do kontroli, ale kierowca ani myślał stanąć. Rozpoczął się pościg i choć nie trwał długo, był bardzo dramatyczny.

Motocykl na ulicy Radomskiej zakopał się w śniegu. Policjanci zatrzymali radiowóz, jeden z nich wysiadł i ruszył w kierunku maszyny. Wtedy motocyklista ruszył prosto na policjantów. Opowiadali potem, że naprawdę niewiele brakowało, a skończyłoby się tragicznie. Na szczęście policjant zdążył uskoczyć i nic mu się nie stało, wtedy jednak wyciągnął broń i oddał strzał ostrzegawczy.

Jednoślad odjechał, ale niedaleko - w pobliżu sklepów przy ulicy Radomskiej znów się zakopał, tak że policjanci dogonili go pieszo. Okazało się, że motocyklem kierował 34-letni kielczanin, ku zaskoczeniu ścigających - trzeźwy. Dlaczego uciekał, tego nie wiadomo.

Zbigniew Pedrycz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach:

Najsłynniejszy pościg ostatnich lat miał miejsce w 2002 roku.
Najsłynniejszy pościg ostatnich lat miał miejsce w 2002 roku.

25-latek, który w tym tygodniu przez około 20 kilometrów z Chmielnika do Zbludowic uciekał policjantom, trafił do celi w buskiej komendzie. W volkswagenie, który w tym tygodniu uciekał przed radiowozami z Chmielnika aż za Busko, policjanci znaleźli puszkę po piwie.

Zbigniew Pedrycz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach:

- Pościg za uciekającym samochodem czy motocyklem zawsze wiąże się z niebezpieczeństwem. Duża prędkość, a często i stan upojenia alkoholowego uciekającego kierowcy już same w sobie mogą być śmiertelnie groźne. Jest jednak też druga strona medalu - z naszych doświadczeń wynika, że na ogromne niebezpieczeństwo narażeni są policjanci uczestniczący w pościgu. Nieraz było tak, że kierowca uciekającego samochodu czy motocykla próbował potrącić ścigającego funkcjonariusza. Mimo to nie odpuszczamy. Nie wiemy, dlaczego ktoś przed nami ucieka i co ma do ukrycia. Potencjalnie może być bardzo niebezpieczny, więc nie możemy pozwolić na to, by odjechał bez sprawdzenia, kim jest.

Z PROMILAMI JUŻ NA KURSIE

Tym, że motocyklista był trzeźwy, policjanci byli zaskoczeni, bo z reguły kierowcy uciekają przed nimi właśnie z powodu promili buzujących we krwi. Tak też było pod koniec ubiegłego roku. Wówczas w sobotni poranek na ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach policjanci z kieleckiej "drogówki" jadący nieoznakowanym volkswagenem pasatem z widerejestratorem namierzyli motocykl, który poruszał się z prędkością - jak wykazało urządzenie - 99,9 kilometrów na godzinę. Dali znak motocykliście, żeby się zatrzymał, ale on ani myślał tego zrobić. Rozpoczął się pościg. Maszyna mknęła coraz szybciej, kierowca łamał kolejne przepisy.

- Miał niezmierne szczęście, że nie doszło do wypadku, a momentami niewiele brakowało - opowiadali policjanci.

Na ulicy Posłowickiej uciekający ścigacz zmusił samochód do tego, by zjechał z drogi. Ale tu ucieczka się skończyła - kierowca zaczął zwalniać, radiowóz go dogonił. A radosny kierowca ścigacza oznajmił policjantom: - Panowie zatrzymaliście mnie w sposób profesjonalny.

Okazało się, że za kierownicą motocykla siedzi 28-latek z gminy Wiślica, czasowo mieszkający w Kielcach u swojej przyjaciółki. Pierwsze badanie alkomatem wykazało, że miał 1,28 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, drugie badanie - 1,38 promila. Mężczyzna nie miał prawa jazdy. Sam tłumaczył dlaczego. Z jego słów wynikało, że zapisał się nawet na kurs, ale nigdy go nie ukończył, bo w czasie jego trwania przyłapano go na jeździe po alkoholu. Sąd wtedy zakazał mu prowadzenia pojazdów do
2011 roku.

CHWILE GROZY

Ubiegłoroczny brawurowy pościg za pijanym kierowcą omal nie zakończył się dramatem dla uciekającego. O tym, że pirat drogowy jedzie oplem astrą przez powiat ostrowiecki, policjanci dostali wtedy sygnał od anonimowego kierowcy. Namierzyli biały wóz - mknął od miejscowości Szewna, przez Ostrowiec (po mieście miejscami nawet 140 kilometrów na godzinę) w tym pod prąd ulicą Sienkiewicza. Łamał wszystkie możliwe przepisy ruchu drogowego. Moment, w którym policjant z ścigającego go radiowozu wymierzył do niego z broni, zupełnie nie zrobił na nim wrażenia, nie ostudził też jego emocji. Uciekinier jechał tak niebezpiecznie, że kierowcy innych wozów zjeżdżali na pobocza.
W Nietulisku, w gminie Kunów, opel wyprzedzał na trzeciego. Wbił się między tira a fiata. Na zapisie z wideorejestratora ten moment wygląda jak scena z filmu kryminalnego, na moment mrozi w żyłach krew… Wygląda tak jakby zaraz miało dojść do katastrofy.

Tu pościg się zakończył, opel wypadł z drogi, nie mógł jechać dalej. W kraksie niegroźnie ranny został kierowca fiata, najpoważniejsze obrażenia - złamany nos - miał kierowca uciekającego opla, jak się okazało 23-latek z gminy Bodzentyn. Mężczyzna wraz ze swoją dziewczyną jechał… na pizzę. W wydychanym powietrzu miał ponad 2,5 promila alkoholu. Na jaw wyszło i to, że chociaż nigdy nie miał prawa jazdy, dwukrotnie już stawał przed sądem pod zarzutem jazdy po alkoholu i za każdym razem zakazywano mu prowadzenia pojazdów. Został skazany w trybie przyspieszonym. Wyrok był bardzo surowy - mężczyzna ma spędzić w więzieniu półtora roku.

Kilkanaście dni temu w Kielcach podczas pościgu za crossowym motocyklem policjant użył broni.
Kilkanaście dni temu w Kielcach podczas pościgu za crossowym motocyklem policjant użył broni.

29-latek ścigany nocą z wtorku na środę w powiecie buskim został zatrzymany.

O WŁOS OD ŚMIERCI

Znacznie gorsze następstwa miał inny pościg, sprzed kilku tygodni, który rozpoczął się na ulicy Krakowskiej w Skarżysku. Patrolujący miasto policjanci zauważyli audi, którym jechał znany im mieszkaniec miasta - 29-latek. Wiedzieli, że jest poszukiwany przez sąd, znali wystawiony w połowie stycznia nakaz doprowadzenia go do aresztu śledczego lub zakładu karnego. Mężczyzna miał do odsiadki 10 miesięcy więzienia: wyrok za zmuszanie innego funkcjonariusza do odstąpienia od czynności oraz znieważenia go.

Policjanci próbowali zatrzymać samochód, ale kierowca nie reagował na żadne dawane przez nich sygnały. Rozpoczął się pościg. Uciekinier rychło przekroczył granicę województwa, a w Baraku pod Szydłowcem porzucił samochód i zaczął uciekać pieszo.

Jeden z policjantów oddał dwa strzały ostrzegawcze, żeby zatrzymać uciekającego, ale na nic się to nie zdało. Mężczyzna uciekł. Do niewielkiej miejscowości zaczęły przyjeżdżać kolejne radiowozy, policjanci ściągnęli psa. Ten szybko złapał trop uciekiniera.

- Gdy 25-letni policjant z patrolu dostał sygnał o tym, że uciekinier został namierzony, chciał ułatwić radiowozom wyjazd z parkingu i dojazd do przewodnika z psem. W tym celu wyszedł na ulicę, żeby na chwilę zablokować ruch - opowiadał wówczas komisarz Zbigniew Pedrycz, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.

Na jednym pasie auta się zatrzymały, ale kierowca tira z drugiego pasa prawdopodobnie się zagapił i uderzył policjanta. 25-letni posterunkowy w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Cudem chyba tylko przeżył. 29-latek został zatrzymany i dowieziony do celi w komendzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie