Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Bielska-Białej wrócili tylko z jednym punktem (zdjęcia)

Arkadiusz KIELAR [email protected]
fot. Marcin Radzimowski
Piłkarze pierwszoligowej Stali Stalowa Wola zaskoczyli na plus swoją postawą w meczu z Podbeskidziem w Bielsku-Białej. Nie zdołali jednak wywalczyć trzech punktów
Z Bielska-Białej wrócili tylko z jednym punktem (zdjęcia)

Można narzekać na Stal i przypominać, że w walce o utrzymanie szanse ma tylko matematyczne, ale naszym za postawę w Bielsku-Białej należą się słowa uznania. Miejscowi dziwili się, że nasz zespół jest ostatni w tabeli.

Kibice Podbeskidzia przed meczem powtarzali jak mantrę, że z kim ich ulubieńcy mają wygrać w końcu u siebie, jak nie ze Stalą. Trener gospodarzy Robert Kasperczyk narzekał za to na presję ciążącą na jego piłkarzach. Sytuacja "Górali" zrobiła się nieciekawa, mieli tylko punkt przewagi nad strefą spadkową przed meczem ze stalowowolskim zespołem. I bardzo wierzyli w trzy punkty. Przed meczem tradycyjnie w Bielsku "poleciał" z głośników fragment utworu z Janosika, ku pokrzepieniu serc.

NIE RÓBCIE… JAJ

Trener gości Janusz Białek zaznaczał z kolei, że z każdym zespołem, który prowadził, dobrze mu się grało w Bielsku-Białej. I teraz też miał taką nadzieję, nie oglądając się na miejsca obu drużyn w tabeli. "Trafił", bo stalowowolanie pokazali się naprawdę z niezłej strony i do pełni szczęścia zabrakło im niewiele. Szkoleniowiec "Stalówki" zdecydował się wystawić jako defensywnego pomocnika nominalnego obrońcę Jacka Maciorowskiego, a w drugiej połowie nie bał się wprowadzić trzeciego napastnika Kamila Gęśli, grając va banque. Gdy trafił w pierwszej połowie do siatki na 0:1 po znakomitym strzale Daniel Treściński, na trybunach zapanowała konsternacja.

- Nie róbcie sobie jaj. Wielkanocnych! - krzyczał jeden z kibiców pod adresem piłkarzy Podbeskidzia. Fani z Bielska byli źli i rozczarowani, miejscowi nie wygrali siedmiu wcześniejszych spotkań na własnym stadionie. A bramki na własnym terenie nie strzelili od listopada. Od początku starał się Dariusz Kołodziej, specjalista od rzutów wolnych, który w poprzednich pojedynkach ze Stalą zapisał na koncie cztery gole, w tym dwa w jesiennym meczu. Stalowowolanie prowadzili na własnym stadionie 2:0, by przegrać 2:4.

AMBICJI NIE BRAKUJE

W drugiej połowie emocji było już naprawdę sporo. Przypomniał się Kołodziej, który z wolnego wypalił w słupek, a ze skuteczną dobitką pospieszył już Sylwester Patejuk. Temu drugiemu i tak jednak należało się od "stalowców" piwo, bo zmarnował kilka idealnych sytuacji. Wydawało się, że zostanie 1:1, ale po ładnie rozegranym rzucie wolnym pięknym strzałem popisał się Paweł Wasilewski i "oszalał" z radości - za ściągnięcie koszulki dostał żółtą kartkę. Trybuny znowu ucichły, na chwilę, bo miejscowi jednak po raz drugi wyrównali, z rzutu karnego - po faulu na Piotrze Malinowskim i strzale, rzecz jasna Kołodzieja, który "jedenastkę" wykonał celnie dwa razy. Za pierwszym jeden z jego kolegów za szybko pobiegł do ewentualnej dobitki i sędzia nakazał powtórkę. Trener Białek zastanawiał się za to głośno, czy ten, który dopuścił się faulu, czyli młody Mariusz Myszka, faulował rywala w polu karnym czy jeszcze przed nim. Sędzia jednak widział swoje, a Myszka wyleciał z boiska po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce.

Szkoda, że w Bielsku zabrakło zorganizowanej grupy kibiców Stali. Podobnie jak wcześniej w innym wiosennym spotkaniu w Katowicach, takich grup i teraz nie wpuszczano na stadion. Warto było zobaczyć, że naszym, choć ich sytuacja jest właściwie beznadziejna, ambicji jednak nie brakuje. Po meczu z Podbeskidziem dla "stalowców" rozpoczęła się świąteczna przerwa, a treningi wznowią dzisiaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie