Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Massalski był na liście lecących do Katynia, ale jego nazwisko zniknęło: Podarowane zostało mi drugie życie

Jarosław SKRZYDŁO
W ostatniej chwili Adam Massalski świętokrzyski senator Prawa i Sprawiedliwości został skreślony z listy osób, które miały lecieć samolotem do Katynia. Pierwsze sobotnie informacje o katastrofie wymieniały jego nazwisko wśród ofiar - ktoś po prostu miał nieaktualną listę pasażerów samolotu.

Jarosław Skrzydło: - Jak czuje się człowiek, któremu zostało podarowane drugie życie?

Adam Massalski: - Czas na refleksję, przyjdzie w miarę upływu czasu. Dziś w oczach mam tylko tych ludzi, którzy odeszli. Kilka godzin temu z nimi rozmawiałem. Gdyby w tej chwili otworzyły się drzwi, i któryś z nich wszedłby do pokoju, potraktowałbym to jako rzecz zupełnie normalną. Gdy nadejdzie ten czas, że człowiek zobaczy trumny i będzie uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych, to przyjdzie moment na refleksję. Pierwsze telefony, jakie dotarły do mnie w sobotę rano, były od ludzi, którzy zadawali pytanie, czy ja żyję. Ludzie wiedzieli, że jestem na liście delegacji, która leciała samolotem. Wiele osób pytało mnie też, co będę robił w sobotę. Odpowiadałem, że lecę z prezydentem do Katynia. Dziś mogę powiedzieć, że Boska Opatrzność ma wyznaczone role dla człowieka.

- Mój czas, żeby odejść jeszcze nie nadszedł. Jeszcze mam coś do zrobienia. Mam ogromne poczucie i czuję wewnętrzny moralny obowiązek czczenia pamięci tych, którzy odeszli, upamiętniania tego, co oni zrobili. Będę przyczyniał się do tego, aby pamięć o nich została wśród nas. To dziś czuję i jest to dla mnie oczywiste. To, co się stało, jest blizną na ciele naszej Ojczyzny, jest niewyobrażalne, bo w jednym wypadku zginęła elita Polskiego Narodu. Dla mnie to szok. Ludzie pytali mnie nawet, czy nie boję się lecieć tym starym samolotem, mówiłem, że nie, bo przecież jest to samolot prezydencki. Nie boję się latać i lubię to. Miałem dużo szczęścia, Opatrzność czuwała. Zostało mi podarowane drugie życie.

- Miał pan być na pokładzie samolotu lecącego do Smoleńska, jednak pozostał pan w kraju…

- Tak. Dwa tygodnie temu Kancelaria Prezydenta zawiadomiła Główną Kwaterę Harcerstwa, że planowany jest lot prezydenta na uroczystości w Katyniu i ustala się listę osób, które znajdą się na pokładzie samolotu. Wtedy zgłoszono mnie i dostałem potwierdzenie, że zostałem wpisany na tę listę. Później jednak ten spis był uzupełniany przez różne organizacje społeczne, między innymi przez kombatantów i wojsko.

- W piątek rano, na dzień przed katastrofą okazało się, że na liście mnie jednak nie ma. Kwatera Harcerstwa była tym faktem bardzo zaskoczona. W związku z tym podejmowane były interwencje u różnych osób. Komunikat był jednak jasny, że wszystkie miejsca w samolocie prezydenckim są zajęte. Przepraszano mnie za to, że byłem na liście, ale ostatecznie nie lecę. Wiadomo, że na pokładzie samolotu w tak znamienitym towarzystwie chciało się znaleźć wiele osób. Był tam też przecież prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski - opowiada senator Adam Massalski.

- W katastrofie zginęli pana bliscy koledzy…

- Tak. Pociągiem na uroczystości w Katyniu jechać nie mogłem, gdyż odjeżdżał z Warszawy w piątek o godzinie 12, tymczasem aż do godziny 20.30 trwało posiedzenie Senatu i były ważne głosowania. Posiedzenie prowadziła pani marszałek Bochenek, która poleciała w sobotę samolotem i zginęła. Gdy szliśmy w Senacie na głosowania jechałem windą z senatorem Zającem, szefem naszego klubu senackiego. Żartowaliśmy. On pytał mnie, czy lecę na uroczystości samolotem, ja odrzekłem, że tak się właśnie złożyło, że nie, bo zabrakło miejsca.

- Senator odpowiedział, że bardzo żałuje, bo byśmy sobie mogli pogadać w czasie lotu. Jeszcze wcześniej, o godzinie 12 spotkałem się z posłem Przemysławem Gosiewskim. Miał mi do przekazania informacje korzystne dla województwa świętokrzyskiego i dla Związku Harcerstwa Polskiego. Jeszcze na schodach widziałem się z marszałkiem Krzysztofem Putrą, on też zginął… To, co się wydarzyło jest ogromną stratą. Tragiczną śmierć poniosła intelektualna czołówka naszego kraju. Zginął prezydent, dwóch wicemarszałków Sejmu, kilkunastu parlamentarzystów, dowódcy wojsk, wiceministrowie w tym Tomasz Merta, który w Kielcach zdawał maturę, generał Buk, ksiądz biskup Płoski.

- To ludzie na najwyższym poziomie, autorytety moralne i intelektualne. Przykładowo pani marszałek Bochenek była organizatorką Roku Języka Polskiego. To byli ważni ludzie bez względu na polityczne opcje, jakie reprezentowali. Zginął też poseł Przemysław Gosiewski, którego wkład w rozwój województwa świętokrzyskiego jest niepodważalny - mówi senator Adam Massalski.

- Dziękuję za rozmowę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie