Zdesperowani rodzice kilku klas tarnobrzeskiej "czwórki" wczoraj kolejny raz pokazali, że zrobią wszystko, by Jolanta Mudzik, ulubiona i szanowana przez nich, ich dzieci nauczycielka przed końcem roku wróciła do pracy. Towarzyszyli jej od chwili, kiedy w połowie stycznia została dyscyplinarnie zwolniona przez dyrektorkę szkoły. To oni zorganizowali spotkanie z radnymi, by pokazać, że dyrektor szkoły Marzena Jarecka Grabias, zwalniając Jolantę Mudzik, łamie zapisy Karty Nauczyciela. Potem towarzyszyli Jolancie Mudzik w sądzie, gdzie ta dochodziła swoich praw.
Kiedy okazało się, że sąd nieprawomocnym wyrokiem nakazał dyrekcji szkoły przywrócić Jolantę Mudzik do pracy, rodzice poinformowali uczniów, że ich ulubiona pani wraca. - Ale mija kolejny dzień, a nasze dzieci pytają, gdzie jest pani Mudzik - mówi jedna z matek. - Dyrektorka może odwołać się od wyroku, ale uważamy, że odbędzie się to ze szkodą dla uczniów. Dlatego szukamy pomocy u prezydenta miasta, gdyż ten ma wpływ na to, co robi dyrektor w jego szkole.
O NICZYM NIE WIEDZIAŁEM
Jan Dziubiński, który rano spotkał się z przedstawicielami rodziców, których uczniowie czekają na powrót Jolanty Mudzik, przyznał, że o wyroku, który przywrócił nauczycielkę do pracy, dowiedział się z prasy. - Pani Grabias nawet nie raczyła do mnie przyjść i powiedzieć o wyroku - mówił prezydent. - Dalej nie interesowałem się biegiem wydarzeń, bo uważałem, że decyzja sądu w jakimś stopniu rozwiąże konflikt. Jestem zaskoczony dzisiejszą rozmową, bo uważałem, że temat już nie istnieje. Ja na prawdę nie wiedziałem, że taka sytuacja panuje w szkole.
Dlatego zdenerwowani rodzice nakreślili sytuację. - Dzień po decyzji sądu, który przywrócił panią Mudzik do pracy, złożyła ona pisemną gotowość do pracy w sekretariacie szkoły - opowiadała jedna z matek. - Kiedy tydzień później, zadzwoniła do sekretariatu z pytaniem, co dalej, czy ma przyjść do pracy, usłyszała od dyrektorki, że ta jeszcze nie zdecydowała o odwołaniu się od wyroku.
Słysząc to Jan Dziubiński, wydawał się coraz bardziej zaskoczony. Jedno z następnych i istotniejszych dla rodziców pytań, dotyczyło tego, kto ma przywrócić do pracy Jolantę Mudzik. - Uważam, że wyrok sądu wskazuje jednoznacznie, że nauczycielka ma wrócić do szkoły - stwierdził prezydent. - I mam nadzieję, dyrektor Grabias nie odwoła się od wyroku.
POPOŁUDNIOWA DECYZJA
Kilka godzin później Jan Dziubiński spotkał się z Tadeuszem Nowickim, pełnomocnikiem Jolanty Mudzik. Idąc na rozmowę i pamiętając to, co wcześniej mówili rodzice, nie ukrywał, że zależy mu na jak najszybszym zakończeniu sprawy. - Ja chcę ten konflikt rozwiązać, bo uważam, że mimo wyroku sądu nie jest zakończony - mówił prezydent.
Stanowczą zapowiedź potwierdziła podjęta przez prezydenta po godzinie 14 decyzja. Jan Dziubiński polecił Marzenie Jareckiej Grabias, by 14 kwietnia przyjęła do pracy na dotychczasowych warunkach Jolantę Mudzik. Jeszcze wczoraj pismo dostarczono do sekretariatu szkoły.
Dlatego w środę Jolanta Mudzik, po kilkumiesięcznej przerwie powinna wrócić do Szkoły Podstawowej nr 4, by znów stanąć przed tablicą.
CO Z APELACJĄ
Piotr Opala, pełnomocnik Marzeny Jareckiej - Grabias, przypomina, że jak na razie wystąpił do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku. Nie wie, czy jego mocodawczyni odwoła się od wyroku. - Na razie czekamy na pisemne uzasadnienie - powiedział. - Od momentu, kiedy go otrzymamy, przysługuje nam 14 dni na odwołanie. Czy będzie? Nie wiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?