Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jędrzejów wspomina ofiary katastrofy pod Smoleńskiem

Paweł WIĘCEK
Prezydent Lech Kaczyński zaraz po wyjściu z limuzyny witał się z opatem Edwardem Stradomskim i burmistrzem Markiem Wolskim.
Prezydent Lech Kaczyński zaraz po wyjściu z limuzyny witał się z opatem Edwardem Stradomskim i burmistrzem Markiem Wolskim. Paweł Więcek
Jacy byli od tej niewidocznej dla nas strony i za co należy ich cenić? Wspomnienie o prezydencie Lechu Kaczyńskim, pośle Przemysławie Gosiewskim i prezesie Sławomirze Skrzypku

Lech Kaczyński i prezes Sławomir Skrzypek odwiedzili Jędrzejów w ubiegłym roku. Poseł Przemysław Gosiewski często tu zaglądał. Wszyscy trzej mieli pojawić się na obchodach 800-lecia istnienia Opactwa Cystersów. Nie przybędą jednak. Już nigdy.
Prezydenta Kaczyńskiego, Sławomira Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego, oraz lidera Prawa i Sprawiedliwości w Świętokrzyskiem, Przemysława Gosiewskiego, wspominają ojciec Edward Stradomski, opat Opactwa Cystersów w Jędrzejowie, oraz Marek Wolski, burmistrz Jędrzejowa.

PRZYJACIEL KLASZTORU

Opat Edward Stradomski nie waha się określać swoją znajomość z posłem Gosiewskim mianem przyjaźni. Relację budowali od czasu, kiedy przyszły wicepremier pierwszy raz postawił swoją stopę na ziemi świętokrzyskiej jako osoba odpowiedzialna za zbudowanie tu struktur partyjnych Prawa i Sprawiedliwości.

- Zaczęliśmy się spotykać. Często przyjeżdżał, nawet kilka-kilkanaście razy w ciągu roku. Spotykaliśmy się przy różnych okazjach, czasem zaglądał do opactwa wracając z tras, przyjeżdżał na kolacje, rozmawialiśmy. Lubił w klasztorze posiedzieć. Bywało tak, że przyjeżdżał po godzinie 10 wieczór i jeszcze trzy godziny siedzieliśmy, mimo że miał do Warszawy jechać. Zawsze znalazł czas przybycia nawet na parę minut, a jak nie mógł, rozmawialiśmy telefonicznie. Lubił to miejsce, lubił tu przebywać, z czego się ogromnie cieszyłem, i jednocześnie chciał pomóc i dokonał dużo. Zaprzyjaźniłem się z nim - opowiada opat.

Czego głównie dotyczyły te długie, nocne rozmowy? - Rozmawialiśmy o Polsce, kielecczyźnie i Jędrzejowie. Co by można zrobić, co trzeba zrobić, co na pierwszym miejscu do zrobienia.
Widziałem jego zaangażowanie, chciał dużo zrobić dla kielecczyzny. To był tytan pracy. Miał dobrą wizję, chciał podnieść rangę regionu, bo widział, że jest ubogi, dlatego tak zabiegał, by jak najwięcej inwestycji się dokonało. Szkoda, że później tak się to wstrzymało, a teraz po tej śmierci... - nie kończy wypowiedzi.

Opat Stradomski podkreśla, że podziwiał posła Gosiewskiego za to, ile serca włożył dla kielecczyzny, Jędrzejowa i klasztoru. - Nigdy opactwo nie miało takiej pomocy za innych parlamentarzystów. Otrzymaliśmy ogromne wsparcie od posła Gosiewskiego. Dzięki niemu udało nam się dużo rzeczy zrobić: odnowić prezbiterium, część transeptu, ambonę, ławki i malowidła w klasztorze, zainstalować monitoring i wymienić okna. Uruchomił ludzi w Sejmie i podczas głosowań przyznano nam 2,5 miliona złotych. Poseł cieszył się, że prace posuwały się w szybkim tempie, że fachowo je wykonano, że efekt jest wspaniały - mówi opat. - Kto teraz nam pomoże w zdobywaniu środków na dalsze remonty, jak nie ma wicepremiera Gosiewskiego? Z własnych środków takiego ciężaru i wielkości zadań nie zdołamy osiągnąć… - dodaje.

Po raz ostatni rozmawiali w Wielką Sobotę. Składali sobie świąteczne życzenia. - Życzyłem mu, by z powrotem doszedł do władzy, by mógł kielecczyznę wspierać. Nie pomyślałem, że za tydzień go nie będzie wśród nas. To był sympatyczny, szczery, miły, serdeczny człowiek, umiał zażartować, nie widziałem, żeby kogoś krytykował czy nie lubił. Nie usłyszałem takiego słowa - podkreśla.

SERDECZNI I SKROMNI

Prezydent Lech Kaczyński złożył wizytę w Jędrzejowie w ubiegłym roku. Jej żelazny punktem było oczywiście zwiedzanie klasztoru. Opat Stradomski doskonale pamięta ten dzień. Odtwarza go z każdym szczegółem. - To było 20 maja 2009 roku. Pierwsza prezydencka wizyta w naszym mieście. Część wizyty odbyła się w klasztorze, część to spotkanie z mieszkańcami przy Domu Kultury. Prezydent miał niewiele czasu. Jego pobyt odbył się bardzo szybko, wszystko mechanicznie szło. Czekaliśmy przed schodami na prezydenta, wspólnie przeszliśmy koło kościoła, opowiadałem o klasztorze, o cystersach, o tym miejscu. Weszliśmy do kaplicy świętego Wincentego Kadłubka, potem przeszliśmy do kaplicy Matki Bożej, weszliśmy do prezbiterium. Podziwiał dzieło, które zostało dokończone. Zrobiliśmy wspólne zdjęcie, w międzyczasie organista grał na organach.

Krużgankami weszliśmy do klasztoru. Prezydent znalazł czas, by wejść na opatówkę i wpisać się do księgi pamiątkowej. Zszedł potem do refektarza, gdzie czekali zaproszeni goście. Był urzeczony tym miejscem. Wspominał, że był w Jędrzejowie, kiedy działał w Solidarności - wspomina opat.

- To było ogromne wyróżnienie, że głowa państwa znalazła czas, że akurat wybrała klasztor. Widać było wielką serdeczność i osobowość prezydenta. Nosiłem się z zamiarem zaproszenia go na uroczystości rocznicowe, ale to jest już niemożliwe - dodaje.
Pod koniec listopada do Jędrzejowa przyjechał Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego. Jego wizyta związana była z promocją emisji kolekcjonerskiej dwuzłotówki z wizerunkiem klasztoru.

- Kiedy dowiedziałem się, że Narodowy Bank Polski chce wypuścić taką monetę, ogromnie się z tego ucieszyłem. Możemy się szczycić, a inni mogą zazdrościć. Ustaliliśmy z burmistrzem Wolskim, że cała prezentacja będzie w klasztorze. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Prezes mówił, że był kilkakrotnie w klasztorze w czasach, kiedy nikt nie wiedział, że będzie prezesem Narodowego Banku Polskiego. Był zadowolony. Zapraszałem państwa Skrzypków z dziećmi prywatnie, by mogli na spokojnie pooglądać klasztor, i to też nie doszło do skutku. To człowiek miły, sympatyczny, nie czuło się dystansu, że jest to prezes. W rozmowie byliśmy jak równy z równym. To był skromny człowiek. W Wielką Sobotę też składaliśmy sobie życzenia… - kończy opat Stradomski.

INTERESOWAŁ SIĘ MIASTEM

Marek Wolski, burmistrz Jędrzejowa, mówi, że śmierć posła Przemysława Gosiewskiego to ogromna strata nie tylko dla województwa, ale również dla Jędrzejowa. - Jego pracowitość i zaangażowanie owocowało wymiernymi korzyściami dla miasta. Wspomnę chociażby działania w kierunku budowy obwodnicy północnej, pomoc dla klasztoru, wsparcie przy ubieganiu się o pieniądze unijne - wylicza burmistrz.

- Poseł Gosiewski często bywał w Jędrzejowie. Pojawiał się na ważnych uroczystościach, zwłaszcza państwowych, co świadczyło o patriotyzmie. A jeśli nie mógł być osobiście, to przesyłał listy. Lista jego zasług jest jeszcze dłuższa. Wsparł przecież wizytę prezydenta w Jędrzejowie, wspierał również wydanie dwuzłotówki, chociaż nigdy oficjalnie tego nie powiedział. Zawsze dopytywał się o inwestycje jędrzejowskie, żył rozwojem miasta. Myślę, że był ceniony przez mieszkańców - uważa Wolski.

Z PREZYDENTEM NA LUZIE

W pamięci szczególnie zapadła mu ubiegłoroczna wizyta Lecha Kaczyńskiego w Jędrzejowie. - Prezydent był u nas krótko, ale towarzyszyłem mu krok w krok. Mogłem się przekonać o jego innym wizerunku niż ten kreowany w mediach. Był bezpośredni, co dało się zauważyć podczas wizyty przed Domem Kultury. Wyłamał się z protokołu pobytu, bez obstawy funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu wszedł ze mną w tłum i witał się z mieszkańcami - wspomina burmistrz.
Odprowadzając prezydenta Kaczyńskiego do helikoptera miał niezwykłą okazję na prawie prywatną rozmowę. - Pytał o Jędrzejów, mówił, że jest zachwycony budynkiem klasztoru, pytał o zwykłe rzeczy. Pamiętał miasto z lat 90. Pytał, jakie mamy zamierzenia inwestycyjne. Rozmawialiśmy na luzie. Był bezpośredni, co sprawiło, że moja trema i moje emocje opadły. Zauważyłem w nim miłego, sympatycznego człowieka, którego interesuje także i małe miasteczko - podkreśla.

Dodaje, że po powrocie do Warszawy z Kancelarii Prezydenta przyszły osobiste podziękowania za wizytę. Miałem szczęście być w tym okresie burmistrzem i przyjąć tak wielkiego partiotę - mówi.

O wizycie prezesa Skrzypka mówi, że to drugie ważne wydarzenie w ubiegłym roku dla Jędrzejowa. Jak zapamiętał ten dzień. - Prezes zrobił wrażenie człowieka, który lepiej wygląda na żywo niż w telewizji. Ciągle uśmiechnięty przez całą wizytę, przyjemny, poszedł osobiście na rynek do mieszkańców. Na obiedzie okazał się wielkim smakoszem chlebów, wziął bochenki od miejscowego piekarza do Warszawy. Bardzo mu smakowały - uśmiecha się burmistrz.
- Podczas rozmów obiadowych dużo pytał o zaproszonych ludzi, wspominał uczestnicwo w przemarszu kadrówki. Zwiedził jeszcze raz muzeum Przypkowskich, zafundował pączki przy wymianie dwuzłotówek. Interesował się historią Jędrzejowa, wypytywał o szczegóły budynków, które widział na rynku. Żywo interesował się miejscowością, z którą związana był emisja dwuzłotówki - wspomina Wolski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie