Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielczanka Anna Szwajor miała do Katynia lecieć samolotem prezydenckim

Luiza BURAS [email protected]
Nasza rozmowa z Anną Szwajor w redakcji "Echa Dnia” była pełna emocji. – Takie wspomnienia prędko nie miną – mówiła moja rozmówczyni.
Nasza rozmowa z Anną Szwajor w redakcji "Echa Dnia” była pełna emocji. – Takie wspomnienia prędko nie miną – mówiła moja rozmówczyni. Fot. Aleksander Piekarski
- W pierwszej chwili, gdy dowiedziałam się o katastrofie pod Smoleńskiem, nawet nie myślałam o tym, że mogłam lecieć tym samolotem. Przerażał mnie rozmiar tej tragedii, ilość ofiar. Refleksja przyszła później. Przecież ja tam miałam być… - ze smutkiem w głosie opowiada kielczanka Anna Szwajor.

Anna Szwajor, członkini Kieleckiej Rodziny Katyńskiej, nauczyciel w Zespole Szkół Ekonomicznych imienia Oskara Langego w Kielcach:

Anna Szwajor, członkini Kieleckiej Rodziny Katyńskiej, nauczyciel w Zespole Szkół Ekonomicznych imienia Oskara Langego w Kielcach:

- Zszokował mnie rozmiar tej tragedii, zginęło tyle ważnych dla państwa osób. Może właśnie dlatego w pierwszej chwili nie pomyślałam o sobie, tylko o tych, którzy stracili bliskich. Teraz w kontekście Katynia będą pojawiać się dwie tragedie. Może dzięki temu wydarzenia sprzed 70. lat nie zostaną zapomniane.

Kielczanka Anna Szwajor 10 kwietnia miała do Katynia lecieć samolotem prezydenckim. Na szczęście dotarła tam pociągiem…

Do końca nie była pewna, czy dobrze robi opowiadając mi o swoich przeżyciach. Wspomnienia są jeszcze zbyt świeże. Ale jako nauczycielka, która na co dzień obcuje z żądnymi wiedzy chłonnymi, młodymi umysłami rozumie, że takie informacje są ludziom potrzebne. Przydatne, by jakoś spróbować pojąć tę tragedię. Dlatego zgodziła się podzielić swoimi refleksjami.

WYJAZD PEŁEN NADZIEI

Wizytę w Katyniu pani Anna chciała złożyć już dawno temu. - Gdy byłam dzieckiem w domu słowo Katyń wymawiało się szeptem, ze świadomością, że to zakazane. Później przez wiele lat czekałam na możliwość bycia tam, w tym miejscu, gdzie zginęły dwie bliskie osoby z mojej rodziny - dziadek, podporucznik Stanisław Urban i rodzony brat mojej mamy, porucznik Bolesław Łącki. Moim rodzicom nie dane było dożyć tego wyjazdu. Za to siostra mamy i siostra ojca bardzo się ucieszyły, gdy dowiedziały się, że ja będę miała taką możliwość. Dzwoniły do mnie, prosiły: "Przywieź stamtąd coś, choćby szyszkę". Nie przywiozłam. Może dziwnie to zabrzmi, ale uważam, że z takiego miejsca nie powinno się niczego zabierać. Trzeba je zostawić takie, jakie jest - opowiada cicho Anna Szwajor.

Początkowo myślała, że nie pojedzie na kwietniowe obchody 70-lecia zbrodni katyńskiej, bo dla osób z regionu świętokrzyskiego były przeznaczone tylko dwa miejsca. - Potem okazało się, że miejsce jest i polecę samolotem. Właśnie z taką świadomością wypełniałam dokumenty wizowe - wspomina. Na kilka dni przed planowanym wyjazdem zadzwoniła do niej Anna Łakomiec, prezes Stowarzyszenia Kielecka Rodzina Katyńska. - "Wiesz, jest osoba niepełnosprawna. Może ustąpisz jej miejsca w samolocie i pojedziesz pociągiem?" spytała. Zgodziłam się. Do dziś nie wiem, kto poleciał za mnie - pani Annie załamuje się głos.

OBCHODY W ŻAŁOBIE

Możliwością obecności w Katyniu wszyscy delegaci z Polski byli bardzo wzruszeni. - Las katyński wydał mi się dziwny. Panowała tam przygnębiająca cisza, w ogóle nie było słychać ptaków. Wśród tabliczek z nazwiskami pomordowanych odnalazłam moich bliskich. Zrobiłam zdjęcia, zapaliłam znicze, złożyłam biało-czerwone wiązanki. Czekaliśmy na przylot prezydenta i rozpoczęcie uroczystości - relacjonuje. - I nagle ta wiadomość! Zobaczyliśmy zamieszanie wśród dziennikarzy telewizji, którzy stali niedaleko.

Docierały do nas strzępki słów - "samolot", "katastrofa", "ofiary". Do mnie zadzwoniła przyjaciółka z Kielc. Od niej dowiedziałam się, co dokładnie się stało. Popatrzyłam wokół. Wiele osób płakało, zwłaszcza ci, którzy w samolocie mieli członków rodzin. W pierwszej chwili pomyślałam, że to nie może być prawda. W takiej sytuacji człowiek czuje się tak, jakby był obserwatorem w kinie. Ale po jakimś czasie głos zabrał ambasador Bahr (ambasador Polski w Rosji Jerzy Bahr - przyp. red.) i poinformował, że wszyscy pasażerowie zginęli - wspomina Anna Szwajor. To, że sama miała być w tym samolocie zeszło na dalszy plan. Był smutek i niedowierzanie. - Dopiero później zaczęłam dzwonić do bliskich, o których wiedziałam, że mogą mieć nieaktualne informacje o sposobie mojego podróżowania. Siostrzeniec z Chicago przerażony zadzwonił do mojej siostry. Myślał, że byłam w samolocie… - opowiada.

DLA PRZYSZŁYCH POKOLEŃ

Msza na cmentarzu katyńskim odbywała się w żałobnym nastroju. - Patrzyłam na puste krzesła z przodu i wieniec w tym miejscu, gdzie miał siedzieć prezydent Kaczyński. Myślę, że dla członków Rodzin Katyńskich ta tragedia ma głębszy wymiar. Osoby, które zginęły, leciały przecież złożyć hołd naszym bliskim.

Wspomina, że powrót do Polski odbywał się w wyciszeniu. W sąsiednich wagonach jechali harcerze, dziennikarze, wszyscy przekazywali sobie zasłyszane informacje, ale w delikatny sposób, bez sensacji. - Żeby uwierzyć w to, co się stało, miałam potrzebę zobaczenia tego na własne oczy. Dlatego zaraz po powrocie nie myślałam o tym, żeby się umyć czy przebrać, tylko od razu włączyłam telewizor - przyznaje pani Anna.

W poniedziałek jak zwykle udała się do pracy. Jest nauczycielem przedmiotów ekonomicznych w Zespole Szkół Ekonomicznych imienia Oskara Langego w Kielcach. - Bałam się pytań uczniów na temat tego, co się stało. Trudno było mi o tym mówić - stwierdza. Następne dni były już łatwiejsze. - Widziałam ogromne zainteresowanie młodzieży. Delikatnie wypytywali o to, co wydarzyło się w Katyniu 70 lat temu. W oczach niektórych dostrzegałam łzy. Upominali się o wyjście na wystawy poświęcone tamtym wydarzeniom w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i na placu Artystów w Kielcach. Część wspominała o chęci uczestnictwa w uroczystościach pogrzebowych. To budujące. Może ta katastrofa zwróci uwagę przyszłych pokoleń na Katyń - zamyśla się Anna Szwajor. Na pytanie, czy chciałaby tam wrócić, odpowiada: - Jeżeli będę miała taką możliwość, wrócę na pewno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie