Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Barański: bez Kielc to by się nie udało

Elżbieta ZEMSTA, [email protected]
Tomek Barański zyskał wierne grono fanek – zwłaszcza z żeńskiej części widowni.
Tomek Barański zyskał wierne grono fanek – zwłaszcza z żeńskiej części widowni. Fot. ZOOM
Tomek Barański, kielecki tancerz, który wystąpił w zakończonej niedawno piątej edycji You Can Dance opowiedział nam o tym, czym dla niego był udział w programie, o kulisach tanecznego show i zdradził trochę swoich planów na przyszłość.

Tomasz Barański
Ma 29 lat. Pierwsze taneczne kroki stawiał w szkole tańca "Step by step" w Kielcach, z którą zdobył kilka razy Mistrzostwo Polski Formacji Tanecznych. Partnerował Edycie Herbuś w tańcach latynoamerykańskich i standartowych, wspólnie zdobyli najwyższa klasę tańca "S". Występował w układach tanecznych w grupie Justyny Steczkowskiej a ostatnio na scenie w roli tancerza towarzyszył także Dodzie. Brał udział w spektaklach muzyczno - tanecznych jak "Lady Fosse" czy ostatnio operze "Traviata".

Elżbieta Zemsta: * Odpadłeś tuż przed finałem z programu You Can Dance. Jak to oceniasz? Jako swój sukces czy porażkę?

Tomek Barański: - Przede wszystkim jest to ogromny sukces dla mnie, że byłem w półfinale najlepszej edycji You Can Dance. Wiem, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy i jestem bardzo zadowolony z tego, jak krętą i trudną drogę pokonałem w tym programie, aby dojść do półfinału. Myślę, że pokazałem się z bardzo dobrej strony, na czym, bardzo mi zależało. Bo chodziło o to, aby zaprezentować się jako tancerz i artysta, ale również jako człowiek. Bardzo się różnimy z Kubą (tancerz, z którym Tomek walczył o finał, a który w rezultacie wygrał piątą edycję You Can Dance - przyp red.) i to publiczność zdecydowała, że to on będzie w finale. Tak naprawdę byłem gotowy na wszystko w odcinku półfinałowym, bo już wtedy uważałem, że to jest dla mnie ogromne wyróżnienie znaleźć się w czwórce najlepszych.

* W wielu rozmowach na temat programu podkreślałeś, że Twój udział w nim traktujesz jako sposób na poszerzenie horyzontów tanecznych, na naukę tych stylów, których jeszcze nie poznałeś. Czy udało ci się zrealizować zamierzenia?

- Było kilka powodów, dla których zdecydowałem się na udział w tym programie. Jednym z nich był na pewno rozwój, jaki może dać mi ten program. Mam za sobą dziesiątki produkcji telewizyjnych i produkcji w teatrze - również w Kieleckim Teatrze Tańca do spektaklu "Jazz Dance" - który przygotował mnie pod kontem tańca jazzowego. Mogę zdradzić, że jedna z solówek, którą zatańczyłem w You Can Dance, była fragmentem spektaklu Kieleckiego Teatru Tańca - ale to tak na marginesie.

Poszedłem na casting do programu, bo potrzebowałem bodźca do tego aby coś zrobić żeby się rozwijać. Czuje wewnętrzną potrzebę rozwoju a taniec na estradzie wymaga ode mnie tego żebym był przygotowany i potrafił się prezentować we wszystkie technikach. Taniec ogromnie się rozwinął a ja chce być na bieżąco i tańczyć na najwyższym poziomie. Stąd między innymi mój udział w programie.

* Który z występów "na żywo" wspominasz jako ten najlepszy, a który zapamiętasz do końca życia jako bolesną naukę.

- Najżywiej w pamięci pozostanie mi występ z Pauliną Figińską. Tańczyliśmy modern jazz i może nie była to najtrudniejsza choreografia, ale emocje, jakie towarzyszyły nam podczas tego tańca zostaną ze mną na długo. Zaś jako naukę na całe życie zapamiętam na pewno duet, który tańczyłem z Leal Zielińską. To był modern i z kolei w tym tańcu wykonywaliśmy najtrudniejsza choreografię, jaką do tej pory tańczyłem. Coś się wtedy zepsuło, coś nie zagrało tak jak powinno.

Po tym występie zrozumiałem, że należy mieć wiele pokory do tego, co się w życiu robi i że nie ma mocnych na emocje. Na próbach wszystko było dobrze a występ się zepsuł. Wówczas, kiedy wykonywaliśmy ten taniec, była połowa programy i kryzys, którego wówczas doświadczyłem, mocno dawał się we znaki.

* W większości Twoje występy były bardzo dobrze oceniane przez jury. W jednym z odcinków otrzymałeś, wraz z partnerką, owacje na stojąco od Agustina Egurroli, a innym razem zaś Twój występ oceniono jako najlepszy w historii show. To chyba były miłe chwile?

- Ta owacja na stojąco od Agustina to była chwila, której chyba nigdy nie zapomnę, tym bardziej, że jest on wybitnym choreografem. To człowiek, który przez swoją pasje odnosi sukcesy, ale też jako osoba może być wzorem do naśladowania. Taniec, który wówczas wykonaliśmy, miał bardzo piękną choreografię przygotowaną przez naszego krajana - kielczanina z pochodzenia - Pawła Michno, z którym mieliśmy okazję razem występować całkiem niedawno z Kieleckim Teatrem Tańca w spektaklu "Jazz Dance". Razem udało nam się stworzyć magiczny, dojrzały taniec. Cieszę się, że został on należycie doceniony.

* Nie trudno było zauważyć, że podobałeś się zwłaszcza żeńskiej części publiczności i uczestniczek programu. Kinga Rusin wielokrotnie to podkreślała. Czy sam otrzymywałeś podczas trwania programu dowody sympatii, czy wręcz przeciwnie. Jakie stosunki panowały pomiędzy uczestnikami show? Czy faktycznie były one tak przyjacielskie jak to wyglądało w programie?

- Nie ukrywam, że to było cudowne uczucie - mieć poparcie u żeńskiej części publiczności. Cieszę się, że mogłem wzbudzić miłe emocje u kobiet... A jeśli chodzi o tancerzy, to byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony tym, że było tak sympatycznie i panowała tak zdrowa atmosfera, czego nie ukrywam, bałem się na początku, bo przecież program działa na zasadzie walki o konkretne nagrody. Pomimo tego, wspieraliśmy się w ciężkich chwilach i dobrze się razem bawiliśmy.

* Program dobiegł końca, pewien etap Twojego życia również. Co teraz? Na czym będziesz się skupiał, czy masz jakieś plany, co do rozwoju kariery, jakieś nowe projekty?

- Program się skończył, to prawda, ale to dopiero początek tego, co chciałbym zrealizować. Niewątpliwie chciałbym się jeszcze rozwijać jako tancerz. Style taneczne cały czas ewaluują, ciągle coś się zmienia i to wymaga od tancerza, aby cały czas trzymał rękę na pulsie i szkolił się w nowych technikach. Na pewno chciałbym pojechać do Nowego Jorku i tam zaprezentować swój taniec, a także nauczyć się czegoś nowego. Może mi w tym ktoś kiedyś pomoże. Są jeszcze inne plany, nad którymi muszę się zastanowić i wybrać odpowiednią dla mnie drogę.

* Wkrótce zobaczymy Ciebie i Edytę Herbuś w spektaklu Lady Fosse, który w czerwcu zostanie wystawiony na scenie Kieleckiego Centrum Kultury. Wystąpicie przed "swoją", kielecką publicznością. Będzie większa trema niż podczas występów w innych miastach?
- Moje serce jest w Kielcach. Kocham tu występować i zwłaszcza ze swoją partnerką Edytą Herbuś. Tu są nasze wspomnienia z dzieciństwa, pierwsze turnieje. To miejsce jest dla nas wyjątkowe. Dlatego też będziemy się podwójnie starać, aby nasza, rodzinna - kielecka publiczność była zachwycona.
* Dzięki udziałowi w programie stałeś się niejako wizytówką naszego miasta i regionu. Dobrze byłoby to wykorzystać zwłaszcza, że wszędzie podkreślasz, że jesteś z Kielc. Czy czułeś wsparcie z naszego regionu i czy w związku z tym planujesz częściej bywać w rodzinnym mieście?
- Zawsze starałem się i staram się nadal godnie reprezentować nasze miasto. Pracuję w Warszawie i naprawdę ostatnimi czasy mało mam chwil dla siebie, ale jak tylko mogę przyjeżdżam do Kielc. To właśnie w tu najlepiej się relaksuje. W domu u mojej siostry w Kielcach jest spokój i cisza.
Mam nadzieje, że będę mógł częściej uczestniczyć jakiś ważnych wydarzeniach w Kielcach, bo w ten sposób mógłbym się odwdzięczyć, za to co to miasto zrobiło dla mnie. Chciałbym bardzo podziękować za wsparcie ze strony mojego miasta. Tego nie dało się nie odczuć: tysiące wiadomości z gratulacjami, no i oczywiście półfinał. Bez Kielc to by się nie udało.
*Dziękuję za rozmowę**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie