Renault, który wjechał na główną drogę na trasie Kielce-Rzeszów po zderzeniu z ciężarówką stanął w płomieniach. Prowadzący tira próbował uniknąć zderzenia zjeżdżając maksymalnie na prawo, ale ten manewr, który zakończył się dla niego w rowie przy zakładzie kamieniarskim nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Osobowy samochód został odrzucony na trawnik przy betonowym ogrodzeniu zakładu.
-Gdy udało mi się wydostać z kabiny próbowałem ratować ludzi z płonącego już auta- opowiadał nam później kierowca ciężarówki z pobliskiego Napękowa pokazując poparzoną rękę. -Z przedniego siedzenia wydobyłem pasażerkę, którą odciągnąłem kilka metrów od ognia. Wróciłem po kierowcę, ale płomienie nie pozwoliły uwolnić go z zapiętych pasów bezpieczeństwa. Trzeciej osoby na tylnym siedzeniu nie było widać. Jeszcze nie mogę się otrząsnąć po tym, co przeżyłem. Nikt mi nie pomógł. Samochody przejeżdżały jeden po drugim i żaden się nie zatrzymał, a ich kierowcy musieli widzieć, co się dzieje. To potworna znieczulica, może chociaż jedną osobę udałoby się uratować.
Rano kieleccy policjanci nic nie wiedzieli o ofiarach wypadku. Po numerach rejestracyjnych renaulta ustalili, że samochód ma współwłaścicieli z Krakowa i Warszawy. Około 14 było już ,że w aucie śmierć spotkała mężczyznę i dwie kobiety. Prawdopodobnie wszyscy byli z Warszawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?