Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w płomieniach.Trzy osoby zginęły w Łagowie w makabrycznym wypadku - najnowsze fakty (zdjęcia)

/ALP/,/minos/
Aleksander Piekarski
Trzy osoby zginęły w poniedziałek przed godziną 6 rano w Łagowie. Pod jadącego drogą numer 74 tira wjechał osobowy samochód renault, którego kierowca prawdopodobnie nie potraktował poważnie znaku stop jadąc od strony Nowej Słupi.

Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić renault jechała prawdopodobnie rodzina z Warszawy do Krakowa. Po drodze zwiedzali Góry Świętokrzyskie, nocowali w okolicach Nowej Słupi. W Łagowie spotkała ich straszna śmierć. Być może udałoby się kogoś uratować - niestety przez wiele minut żaden z kierowców przejeżdżających samochodów nie zatrzymał się do pomocy.

Renault, który wjechał na główną drogę na trasie Kielce-Lublin po zderzeniu z ciężarówką stanął w płomieniach. Prowadzący tira próbował uniknąć zderzenia zjeżdżając maksymalnie na prawo, ale ten manewr, który zakończył się dla niego w rowie przy zakładzie kamieniarskim nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Osobowy samochód został odrzucony na traw-nik przy betonowym ogrodzeniu zakładu.

Prowadzący ciężarówkę twierdzi, że może kogoś udało się uratować gdyby, chociaż jeden zmotoryzowany widząc, co się stało przejeżdżający tą ruchliwą trasą się zatrzymał i pomógł mu w ratowaniu ludzi z osobowego auta. - Gdy udało mi się wydostać z kabiny próbowałem ratować ludzi z płonącego już auta - opowiadał nam później 45-letni kierowca ciężarówki z pobliskiego Napękowa pokazując poparzoną rękę.

- Z przedniego siedzenia wydobyłem pasażerkę, którą odciągnąłem kilka metrów od ognia. Wróciłem po kierowcę, ale płomienie nie pozwoliły uwolnić go z zapiętych pasów bezpieczeństwa. Trzeciej osoby na tylnym siedzeniu nie było widać. Jeszcze nie mogę się otrząsnąć po tym, co przeżyłem. Nikt mi nie pomógł. Samo-chody przejeżdżały jeden po drugim i żaden się nie zatrzymał, a ich kierowcy musieli widzieć, co się dzieje. To potworna znieczulica, może chociaż jedną osobę udało by się uratować - mówił. Kierowca ciężarówki był trzeźwy.

Policjanci po numerach rejestracyjnych renaulta ustalili, że samochód ma współwłaścicieli z Krakowa i Warszawy. Za kierownicą siedział mężczyzna, na tylnym siedzeniu kobieta - oboje zginęli w płomieniach. Trzecią ofiarą była kobieta, którą zdążył wyciągnąć z osobówki kierowca ciężarówki. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić renault jechała prawdopodobnie rodzina z Warszawy do Krakowa. Po drodze zwiedzali Góry Świętokrzyskie, nocowali w okolicach Nowej Słupi.

Ruch na drodze numer 74 był zablokowany do godziny 11.20. Potem przez dwie godziny odbywał się wahadłowo. Przywrócono normalny ruch dopiero po 13.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie