Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieczysław Jurecki dla "Echa Dnia": Ile mam gitar? Nie wiem!

Marzena KĄDZIELA, [email protected]
Naprawdę nie wiem, ile mam gitar – mówi Mietek Jurecki.
Naprawdę nie wiem, ile mam gitar – mówi Mietek Jurecki. Fot. Marzena Kądziela
- Naprawdę nie wiem, ile mam gitar - powiedział nam Mieczysław Jurecki, jeden z najlepszych polskich gitarzystów basowych. - Ale najważniejszą zawsze pozostanie ta pierwsza, twarda i toporna, którą dostałem od rodziców.
Mieczysław Jurecki szczególnie zainteresował się instrumentem należącym do niemieckiego basisty i producenta instrumentów, który także koncertował i
Mieczysław Jurecki szczególnie zainteresował się instrumentem należącym do niemieckiego basisty i producenta instrumentów, który także koncertował i wykładał w Końskich, Holgera Stonjecka. Fot. Marzena Kądziela

Mieczysław Jurecki szczególnie zainteresował się instrumentem należącym do niemieckiego basisty i producenta instrumentów, który także koncertował i wykładał w Końskich, Holgera Stonjecka.
(fot. Fot. Marzena Kądziela )

Mieczysław Jurecki, najbardziej znany z wieloletniego grania w zespole Budka Suflera, był jedną z gwiazd oraz wykładowcą warsztatowym na odbywającej się w weekend w koneckim domu kultury imprezie Bass Days Poland 2010.

W niedzielę w południe, gdy dojechał do Końskich ze swego podlubelskiego domu, spotkaliśmy go w sali domu kultury, gdzie oglądał wystawiane przez producentów gitary basowe. Gdy zapytaliśmy go o jego pierwszy kontakt z instrumentem odpowiedział, że momentu tego nigdy nie zapomni, bo gdy szedł przez wrocławskie podwórko z nową gitarą, czuł się jak król, któremu otoczenie zazdrości największego skarbu.

SPEŁNIONE GITAROWE MARZENIE

- Byłem chyba w czwartej, albo piątej klasie szkoły podstawowej - wspomina muzyk. - Jak większość chłopaków interesujących się muzyką, marzyłem o własnej gitarze. Kto pamięta lata 60. XX wieku, ten wie, że dobrych gitar w polskich sklepach nie było, a i te toporne były w sprzedaży rzadko. Rodzice postanowili spełnić moje marzenie i za 615 złotych kupili mi gitarę. Od tego momentu zaczęła się trwająca do dziś muzyczna fantastyczna przygoda.

Mietek Jurecki w swym studio nagrań ma tak dużo gitar, że nie potrafi powiedzieć, ile ich tam jest. - To nie są gadżety, ani egzemplarze kolekcjonerskie - tłumaczy. - To instrumenty potrzebne do dokonywania różnorodnych nagrań. Nie wiem, ile mam gitar, ale wiem, która gdzie stoi i jaki wydaje dźwięk. Mam je w zasięgu ręki, by w każdej chwili nagrania móc po nie sięgnąć.

BEZ PROGÓW, ALE ZE ZWYCIĘSTWEM

Kilka gitar kojarzy się muzykowi z nowymi etapami życia, dlatego ma do nich specjalny stosunek. Tak jest na przykład z pierwszą bezprogową gitarą basową, którą Mietek dostał na tydzień przed występem na konkursie Jazz nad Odrą pod koniec lat 70.

- Gitara była wspaniała, ale ja nie potrafiłem na niej grać - przyznaje. - Zbliżał się mój występ na prestiżowym konkursie, a moje dźwięki wciąż nie były czyste - relacjonuje. - Już miałem dać instrument do przeróbki, montując w nim progi, ale na szczęście ktoś mi to odradził. Wyszedłem na scenę mając ogromną, zresztą chyba ostatnią w życiu, tremę. Nie wiedziałem jak i co mam grać. Potem okazało się, że... wygrałem festiwal.

NAJDROŻSZA Z GITAR

Gitara, z którą muzyk także ma szczególne wspomnienia, to basówka ze... złotymi kluczami, prawdopodobnie jedna z najdroższych w Polsce. - Kupiłem ją w Stanach Zjednoczonych podczas tourne z Budką Suflera - zdradza. - Miałem ją zamówioną w sklepie, ale nie było mowy o żadnych złotych kluczach. Gdy wszedłem do luksusowego sklepu w Nowym Jorku i zacząłem oglądać przygotowany dla mnie instrument, widziałem spojrzenia innych klientów, pełne wzgardy dla muzyka z jakiejś biednej, zapyziałej Polski. Wziąłem gitarę i zacząłem grać. Potem powiedziałem, że przynajmniej sześć moich gitar gra lepiej... Im trochę szczęki opadły.

W studio okazało się, że instrument jest rewelacyjny, wręcz doskonały, a złote klucze to tylko takie dodatkowe gadżety. Kupiłem go za baaardzo duże pieniądze.
Czy basista dopuszcza do swych skarbów rodzinę? - Żona, ta sama od 28 lat, (śmiech) przywykła do mojej pracy w studio i raczej bez powodu tam nie zachodzi, a dzieci, na szczęście, muzyka nie pociąga. Żadne nie poszło w ślady ojca, co uważam za bardzo dobry wybór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie