Pojawili się zupełnie niespodziewanie. Nie chcieli zdradzić, jak skrzyknęli się na taki zlot. Tłumy fanów muzyki techno przez ostatni weekend bawiły się na polanie w środku lasu w powiecie jędrzejowskim.
To była impreza dla wtajemniczonych. Oni ustalili miejsce i zgodnie razem do niego zjechali.
Miejsce dość specyficzne. To polana, czy może raczej łąki w środku lasu na pograniczu gmin Jędrzejów, Sobków i Małogoszcz. Dojechać tam było niełatwo, zwłaszcza, że kompletnie nic nie wskazywało, że kilka kilometrów od krajowej "siódemki" w lesie biwakują i bawią się setki młodych ludzi. Do lasu zjechali fani muzyki techno. Dosłownie z całej Europy. Na polanie wyrosło miasteczko namiotowe, przy którym stała masa samochodów. Były rejestracje belgijskie, brytyjskie, czeskie, holenderskie, francuskie oraz polskie z różnych województw od Pomorza aż po Dolny Śląsk.
WIBRUJĄCA MUZYKA
Przy linii lasu na przestrzeni około pół kilometra ustawiono ściany głośników, z których płynęła muzyka techno. Wszystko zasilały generatory. Przy głośnikach w ekstatycznym transie podrygiwały setki młodych ludzi. Czuć było atmosferę przyjaźni i luzu. Wielu raczyło się alkoholem. - Takie miejsce w środku lasu z dala od domów wybrane jest specjalnie, żeby nikomu nie przeszkadzać, ale też po to, żeby nie przeszkadzano nam, zwłaszcza niechętni nam ludzie - tłumaczył młody chłopak.
Skąd się nagle pojawili, jak dowiedzieli się o imprezie? - Nie możemy tego powiedzieć. Każdy, kto słucha tej muzyki wie. To tajemnica. Nic nie powiem - mówi młoda dziewczyna w długich włosach ubrana z jaskrawe różowe spodnie. - Ja nic nie wiem - dodaje jej partner.
MIĘDZYNARODOWA KUCHNIA
Setki młodych ludzi było doskonale zorganizowanych. Namiotowe miasteczko było w zasadzie samowystarczalne. Było kilka punktów, w których można było zakupić ciepłe posiłki. Serwowano między innymi jedzenie kuchni włoskiej i czeskiej. Ceny podane były w euro i złotówkach. Nazwy potraw głównie po angielsku.
- Impreza zaczęła się w piątek, w poniedziałek nie będzie po nas śladu. Tutaj każdy się zna takie spotkania odbywają się cyklicznie. W ubiegłym roku było koło Chmielnika - tłumaczy Darek.
Marco przyjechał z Holandii. - Tak spędzamy czas. Teraz jesteśmy w Polsce. Za tydzień taka sama impreza będzie koło Ostrawy w Czechach. Następna w kolejny weekend w Niemczech. Jeździmy z miejsca do miejsca. Wszyscy jeżdżą. Jesteśmy przyjaciółmi - tłumaczy.
BIZNES MIEJSCOWYCH
Miarowa muzyka, halogenowe światła i tłumy przyjezdnych szybko stały się atrakcją dla mieszkańców okolicznych wsi, którzy dowiedzieli się o Techo Party w środku lasu. Przychodzili oglądać bawiących się ludzi. Niektórzy zabierali swoje dzieci. Byli też tacy, którzy postanowili skorzystać z okazji, żeby dorobić. Autami dostawczymi na jędrzejowskich numerach rejestracyjnych dowozili zgrzewki piwa. Towar sprzedawał się nieźle, bo do najbliższych sklepów z miejsca, gdzie była impreza, był kawał drogi.
- Muzyka gra cały czas, nie ma momentu, żeby była wyłączona. Jest pięknie, bawimy się - cieszył się Marco.
BEZ ZEZWOLENIA
Tadeusz Domińczak, wójt Sobkowa, na terenie której to gminy była impreza, nie był wcześniej uprzedzony o zlocie. Do gminy nikt też nie występował o jakieś pozwolenia. - Nikt nie zwracał się z prośbą o zgodę. O tym, że jest zlot zaalarmowali mnie mieszkańcy. Dzwoniłem do różnych instytucji, co z tym fantem zrobić. O sprawie nic nie wiedziało starostwo. Wiem, że zgody nie wydawał też Urząd Miejski w Jędrzejowie. Wysłałem faks na policję. Z komendantem z Jędrzejowa rozmawiał też starosta i policja to monitoruje. Ci ludzie weszli na czyjś teren i jak widać nie ma na to mocnych - rozkłada ręce wójt Domińczak.
Gospodarze sąsiednich gmin byli zaskoczeni. - Ponad tysiąc ludzi w lesie koło Mniszka, żartuje pan? Pierwsze słyszę - dziwił się Jan Głogowski, burmistrz Małogoszcza. - Jednak lasy za Mniszkiem to już nie moja gmina - dodaje.
- Z tego co mi wiadomo, to Techno Party odbywa się na terenie gminy Sobków. W poprzednich latach też były podobne imprezy i mieliśmy od części mieszkańców skargi na głośną muzykę. Z tego, co mi jednak wiadomo, jak kończy się taka impreza, ci ludzie zawsze po sobie sprzątają - mówi Marcin Piszczek, zastępca burmistrza Jędrzejowa.
- Żadnych wielkich szkód nie poczynili, jakiejś dewastacji nie było - mówi Julian Sutowicz, sołtys Mzurowej, wsi najbliżej położonej obozowiska fanów Techno. - Ta impreza odbywa się na działkach należących do mieszkańców mojej wsi. Te łąki ma chyba cztery, czy pięć osób. Właściciele nic nie wiedzieli, że ktoś wejdzie na ich ziemię, nikt ich o zgodę nie pytał - podkreśla sołys. - Pojechaliśmy tam razem z policją, mówiono ludziom, że można dochodzić odszkodowań za możliwe zniszczenia, ale od kogo dochodzić? Zresztą to tylko łąki. Po imprezie przyjechali też ludzie z kółka łowieckiego i nadleśnictwa. Muzyka ponoć przepłoszyła zwierzynę - dodaje sołtys Sutowicz.
Tadeusz Cieślik ze Straży Leśnej Nadleśnictwa Jędrzejów: - Zwierzyna tą muzyką na pewno została wypłoszona miejmy nadzieję, że wróci. Po imprezie w lesie pozostało trochę śmieci, zwłaszcza tam, gdzie się załatwiali są jeszcze papiery, chusteczki i tym podobne. W samym drzewostanie nie ma żadnych zniszczeń - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody