Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze "Stalówki" przegrali w Olsztynie

Arkadiusz Kielar
Piłkarze Stali Stalowa Wola (z prawej Bartosz Horajecki) przegrali wyjazdowe spotkanie z OKS 1945 Olsztyn 2:3.
Piłkarze Stali Stalowa Wola (z prawej Bartosz Horajecki) przegrali wyjazdowe spotkanie z OKS 1945 Olsztyn 2:3. Fot. Marcin Radzimowski
Drugoligowy zespół ze Stalowej Woli musiał uznać wyższość rywali z OKS 1945, którzy wygrali na własnym boisku 3:2 (3:2).

Olsztynianie odnieśli w ten sposób swoje drugie zwycięstwo w tym sezonie i pierwsze na własnym stadionie. Wszystkie bramki padły już do przerwy, w 4 minucie na listę strzelców wpisał się Robert Tunkiewicz, który zdobył pięknego gola, uderzając w okienko stalowowolskiej bramki z 30 metrów.

Ale "stalowcy" szybko odpowiedzieli dwoma trafieniami - najpierw w 11 minucie po dośrodkowaniu Daniela Radawca bramkarza gospodarzy przelobował Bartosz Rosłoń, a następnie w 22 minucie po akcji i podaniu Piotra Gilara strzałem z pola karnego wynik podwyższył Radawiec. Niestety, olsztynianie nie załamali się i nie dość, że odrobili straty, to zdobyli decydującą bramkę. W 26 minucie ładnym wolejem popisał się Daniel Michałowski, a wynik ustalił celną główką w 45 minucie Łukasz Tumicz..

Goście w Olsztynie, wspomagani dopingiem przez kibiców "Stalówki", wystąpili mocno osłabieni. Z powodu kontuzji nie zagrali: Marek Kusiak, Rafał Turczyn, Jarosław Piątkowski i Michał Kachniarz, za kartki pauzował Maciej Witek, a Aleksandr Tymczyszyn miał kłopoty z wizą. Ponadto już w pierwszej poło-wie cięzkiej kontuzji nabawił się Marek Drozd. W "Stalówce" w meczu z OKS zadebiutował w tym sezonie Mariusz Myszka, który wrócił do stalowowolskiego składu po powrocie z USA i od blisko dwóch tygodni trenował z naszym zespołem.

Sławomir Adamus, trener Stali: - Na pewno czujemy duży niedosyt, bo mimo ubytków kadrowych, drużyna mile mnie zaskoczyła, zespół pokazał, że potrafi grać ciekawą piłkę i nie poddać się, mimo kłopotów. Wbrew pozorom zespół z Olsztyna okazał się naprawdę wymagającym rywalem, nie często widzi się też takie bramki, jakie strzelali nasi rywale, zwłaszcza pierwszą. Mnie niektórzy moi zawodnicy mile zaskoczyli, jednak nie zawsze wygramy czy zremisujemy na wyjazdach, trzeba się z tym liczyć. Uważam, że moi zawodnicy dali z siebie wszystko, rzadko jest taka sytuacja, że ja komuś dziękuję na gorąco po meczu, a tym razem poszedłem na środek boiska i wszystkim w zespole podziękowałem za walkę.

Jaromir Wieprzęć, piłkarz Stali: - Wróciłem do gry po kontuzji, po trzech tygodniach przerwy, nie byłem jeszcze w pełni sił. Musiałem jednak zagrać wobec naszych kłopotów kadrowych i myślę, że nie wypadłem najgorzej. Szkoda porażki w Olsztynie, ale gospodarze pokazali, że nie zasługują na niskie miejsce w tabeli, jakie zajmują. Usłyszałem też od miejscowych, że dawno na stadionie OKS nie widzieli takich bramek w wyko-naniu swojego zespołu. Może jednak gdyby mogło zagrać u nas kilku kontuzjowanych chłopaków, wynik byłby lepszy. Ale musieliśmy się liczyć z tym, że nasza dobra passa kiedyś zostanie przerwana. Przegrywać też trzeba umieć... Przyda nam się teraz te dwa tygodnie przerwy (mecz z najbliższej, 14. kolejki z Wigrami w Suwałkach Stal rozegrała awansem, remisując 0:0 - przyp. ARKA) i mamy nadzieję, że kilku kontuzjowanych zawodników dojdzie już do siebie na kolejny mecz, u nas z Resovią Rzeszów (30 października).

Stal w Olsztynie grała w składzie: Dydo - Demusiak, Wieprzęć, Drozd (38 Stręciwilk), Myszka (60 Paprocki) - Gilar, Rosłoń, Horajecki, Radawiec, Getinger - Gęśla.

Więcej w poniedziałkowym, papierowym wydaniu Echa Dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie