Jak to działa?
Wprowadza go firma TAJ, wywodząca się ze znanej firmy komputerowej Perfectus. - To zupełnie inny wymiar nauczania - tłumaczy Jarosław Grabka, prezes firmy TAJ. Wyjaśnia na czym polega pomysł. Potrzebny jest do tego komputer i dostęp do Internetu. - Nauczyciel wchodzi do sali, loguje się do systemu "Wirtualnej szkoły". Tam ma plan swojej pracy w całym tygodniu. Klika w klasę i system od razu pokazuje mu kilka zakładek - mówi prezes Grabka. Jedną z nich jest lista obecności, tam odznacza nazwiska nieobecnych czy spóźnionych. Kolejna zakładka to oceny uczniów. System je zlicza, wylicza średnie ocen, itd. Kalkulatory stają się bezużyteczne. Tak samo jak papierowy dziennik czy ręcznie wypisywane świadectwa.
Zamiast wykładów i kartkówek
- Najciekawszą rzeczą są pomoce dydaktyczne - mówi Jaroslaw Grabka. Do programu wpisane są tematy, które powinno się przerobić z poszczególnych przedmiotów. - System podpowiada nauczycielowi, że na dzisiejszej lekcji powinien np. omówić biografię pisarza - mówi Jaroslaw Grabka. Nie tylko podpowiada co powinien zrobić, ale po kliknięciu w dany temat podaje gotowe recepty na lekcje. Już przygotowują je nauczyciele. Dla wielu jest to szansa na dorobienie.
- Tworzymy bank pomysłów lekcyjnych, kupując od nauczycieli ciekawe pomysły - mówi prezes Grabka. Przykładowo, na lekcji o Stefanie Żeromskim, znajdzie się filmik o pisarzu, który można wyświetlić na tablicy multimedialnej. Polonistka może też przygotować quiz o bohaterach "Trylogii" Sienkiewicza, podobny do telewizyjnych "Milionerów" i w ten sposób sprawdzić wiedzę uczniów. System jest też ułatwieniem dla uczniów, którzy chorują. - Nie muszą już dzwonić do kolegów pytając co było na lekcji. Lekcje znajdą w Internecie - mówi Jarosław Grabka.
Pod okiem rodzica
Z "Wirtualnej szkoły" skorzystają nie tylko nauczyciele i uczniowie. Dostęp będą mieli tez rodzice. - Wystarczy, że zajrzą na stronę internetową i dowiedzą się czy dziecko było w szkole, jakie dostało oceny. Będą tam też informacje o wywiadówkach czy wycieczkach. Na życzenie rodzica system przyśle mu też SMSa z ważnymi informacjami - mówi Jarosław Grabka.
Ruszy od września
"Wirtualna szkoła" na dobre ruszy od września 2011. Do tego czasu będą trwały prace nad programem. Ma w nim wziąć udział kilkadziesiąt świętokrzyskich szkół. - Mamy już pierwszych chętnych, ale cały czas czekamy na zgłoszenia - mówi Jarosław Grabka. Szkoły, które do niego przystąpią do końca 2011 roku nie ponoszą żadnych kosztów. - Jeśli program się spodoba, można korzystać z niego dalej. Szkoły nadal nie będą płacić. Jedynie rodzice wykupią symboliczny abonament. To będzie około dwa złote miesięcznie - wylicza Jarosław Grabka.
Trzeba odwagi
Żeby szkoła przystąpiła do programu potrzebne są dwie rzeczy. - Musi być wyposażona w komputery. Uczniowie powinni też mieć dostęp do Internetu w swoich domach - mówi Jarosław Grabka. To nie jest najtrudniejsza rzecz. - Przede wszystkim potrzeba kreatywnych dyrektorów i nauczycieli - twierdzi Grabka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?